A gdzie nasz geniusz dyplomacji, noblista-in-spe?

2014-03-02 19:36

 

No, teraz to już można się pośmiać z Sikorskiego i nikt nie odburknie. Jego „wielkie zwycięstwo” nie tylko przetrwało kilka zaledwie godzin, ale dało dobry powód do przedwojnia (wojny nie będzie, spoko).

W notce „Nobel dla prokurenta” starałem się – kilka dni temu – coś objaśnić: „To, że Polska jest bezpośrednio doglądana przez Amerykanów poprzez prokurę „amerykańskiego chłopca” – dla mnie jest oczywiste. To, że Europa Środkowa, która sama nie umie się ogarnąć (a z Europą jej coraz bardziej nie po drodze), jest peregrynowana przez bankrutująca Amerykę – też wydaje się klarowne. A to, że w Kijowie pośród ruchawkowego szału nikt nie myśli o tym, że rozważana jest kolonizacja Ukrainy – tylko nielicznym przychodzi do głowy, a i to w wariancie federacyjnego rozczłonkowania”.

Napisałem też coś, co teraz już jest jasne (chodziło o „technologię rozgrywki” Sikorskiego na rzecz USA): „No, to jeszcze raz: Janukowycza ogłupić i skompromitować, co oznaczać będzie, że porozumienia nie będzie choć będzie, a Majdan skołować, by podpisał to porozumienie, którego wiadomo że nie będzie, bo Janukowycz zgłupieje. Niemiec zaś z Francuzem patrzą na to i nic nie rozumieją. Skąd mają wiedzieć, że Radek ma od Amerykanów haka na Janukowycza i nie po to, by go skłonić do cywilizowanych zachowań, tylko po to, by go omotać i zmusić do zachowań samobójczych politycznie? ”.

Nie sądzę, by Putin czytał moje notki, ale zachował się, jakby czytał. On po prostu nie ma ochoty na to, by w Sewastopolu stacjonowała baza NATO (ładnie ryglująca Orient), a potencjał gospodarczy wschodniej Ukrainy zasilał fabryki w Detroit czy Seattle. A fachowcy nadal pieprzą dyrdymały o tym, że Putin po porażce hokejowej w Soczi musi za wszelką cenę odbudować wizerunek. Sikorski podpowiada tym fachowcom?

Media pełne są połajanek: Rosja wypadnie z G-8, zablokowane zostaną transakcje gospodarcze, dokona się izolacja dyplomacji rosyjskiej. Ha, ha!?!  Ameryce wolno dbać o swoje interesy rozpirzając Irak, cisnąc Iran, wzniecając wciąż od nowa ruchawki „na wschodnim wybrzeżu” Morza Śródziemnego, zamieniając góry Afganistanu w piekło. A Rosji nie wolno dbać o swoje interesy bezpośrednio po sąsiedzku, zwłaszcza kiedy Ameryka rękami Sikorskiego rozpirza w drobny mak układankę ukraińską?

To nie moja sympatia do Putina tu przemawia. Stawiam na Kozaczyznę. Połapał się Putin w grze i ją przyblokował, kogoś to dziwi? Uratować Rosję przed obecnością amerykańskiego imperium tuż pod nosem – cenniejsze niż para-olimpiada sportowa czy G-8 w Soczi.

Zastanawiam się tylko, że nikt już nie trąbi o sukcesie dyplomatycznym Sikorskiego sprzed kilkunastu dni, a sam Sikorski zapadł się pod ziemię i jeśli uczestniczy w polskich spazmach przed-wojennych – to jakoś tak dyskretnie. I boję się, że Polska, która Ukraińców przebywających w Polsce traktuje na co dzień jak bydło robocze bez żadnych praw pracowniczych i lokatorskich (no, chyba ze to jest tancerka na rurze) – zezwoli na przemarsz „pokojowo nastawionych sił stabilizacyjnych” USA ku granicy rozpostartej między Bieszczadami a Podlasiem. Może o tym rozmawiają „prowadzący” z gogusiem?

Sądząc z „przecieków”, w Unii Europejskiej już też rozumieją tę grę i blokują „podskakiewiczów” (np. z Polski) podczas brukselskiej narady. Ludzie wtajemniczeni, choć niekoniecznie bardzo znani w mediach, latają teraz między Moskwą i Kijowem, w międzyczasie dzwoniąc do Waszyngtonu, Londynu, Berlina, Paryża. To jest prawdziwa wojna, a nie ta na Morzu Gościnnym (w starożytności: gr. Εύξεινος Πόντος, łac. Pontus Euxinus) i na Taurydzie (Taurica, Ταυρίς).

Jedyne, co nieobliczalne, to groźba terrorystycznego ataku z dronów. Wiadomo, jest takie państwo, które to lubi. I wiadomo, kto musi się pilnować. They love this game, a do tego bardzo nie lubią przegrywać gambitów (gambit – otwarcie szachowe, w którym gracz poświęca jedną lub kilka bierek, w zamian za uzyskanie lepszej pozycji).

Jak się dobrze zastanowić, to myślę, że Sikorski źle wykonał zlecenie. I teraz jest po cichu osądzany. Kto wie, może stracił jakąś szansę, na przykład na prezydenturę w średniej wielkości kraju?