Żądam rzetelnego rozliczania z obietnic wyborczych (ustrojowy postulat 10)

2010-08-05 09:33

 

W Konstytucji powinno się zapisem ustanowić Rejestr Programów Wyborczych. Znaleźć się w nim powinny – saute, nieredagowane – obietnice i deklaracje wyborcze osób i ugrupowań.

 

Zajmę się przez chwilę stroną techniczną. RPW byłaby indykatywną (wciąż odnawianą, kroczącą) bazą danych, w której sprawne byłyby trzy kryteria wyszukiwania: deklaracja (merytoryczna obietnica), źródło (kto deklarował) oraz termin (kiedy, w jakich okolicznościach obietnica została złożona). Pozostałe kryteria byłyby pomocnicze, na przykład badanie, jakie ugrupowanie reprezentuje osoba (deklaracje tego ugrupowania wliczają się w jakiś sposób w „konto-rachunek” osoby).

 

A teraz można sobie wyobrazić dowolnego Kandydata. Jego prezentacja obowiązkowo (z zapisu konstytucyjnego) musiałaby zawierać 3-kryteriowy wyciąg z RPW. Ludzka pamięć bywa selektywna, poza tym łatwo jest zwieść wyborcę „marketingiem politycznym”, albo przenosząc się z jednego ugrupowania do drugiego. Ale bazy danych RPW nie da się oszukać.

 

Zatem staje Kandydat przed nami, a wraz z nim lista jego udanych i nieudanych obietnic wyborczych. Oczywiście, nawet w takich warunkach kandydat może nas przekonać, że chciał dobrze, tylko „obiektywne trudności” blokowały mu skuteczność. Ale i na to jest rada, właściwie dwa radykalne posunięcia:

 

  • każda nieudana (niezrealizowana) obietnica wyborcza nieodwołalnie i logarytmicznie obciąża wynik wyborczy Kandydata odjęciem głosów: za jedną porażkę – 1%, za drugą porażkę – 2% (razem 3%), za trzecią porażkę – 3% (razem 6%), itd.;
  • jeśli „kara” za nieudane sprawowanie władzy przekracza 50% (czyli jeśli jest 10 lub więcej porażek) – Kandydat nie może kandydować, przynajmniej przez jedną kadencję;

 

Uwaga do krytyków: sam mogę ten koncept obalić kilkoma logicznymi argumentami. Chodzi tu raczej o pokazanie idei, u podstaw której leży zniwelowanie skutków rozmaitych sztuczek wyborczych. Można zatem różnicować wagi obietnic wyborczych, korelować obietnice składane w rozmaitych wyborach (samorządowych, parlamentarnych, itp.), można kiepskiego Kandydata umieścić na liście rzetelnego ugrupowania i tak podejść wyborców, można „przedawniać” albo „resetować” stare grzechy, ale w gruncie rzeczy trzeba jakoś formalnie wskazywać na tych, którzy najpierw gadają to co ludzie chcą usłyszeć, a potem – zyg-zyg-marchewka, drogi wyborco! Kto zna życie ten wie, że często, bardzo często w rozmaitych konkursach personalnych zdarzają się kandydaci najlepsi, ale nie spełniający kryteriów formalnych. Dlaczego wybory polityczne mają być mniej bezwzględne, skoro od wybranych zależą losy wyborców?

 

Ostatecznie wszak, jeśli ktoś dobrze oszuka wyborców, dostanie 100 tysięcy głosów, odejmą mu 45 tysięcy (9 obietnic nie spełnionych) – i on nadal będzie najmocniejszy na liście! No, ale na tak skrajną indolencję wyborcy nie ma już rady.

 

Kandydat startujący w wyborach z zamiarem decydowania – na mój rachunek – o moim życiu przez najbliższą kadencję – powinien umieć wytłumaczyć się z niekorzystnej statystyki swoich dokonań (amerykanie od boksu czy koszykówki nazywają to „rekord”).

 

To nie jest wymóg ponad miarę przyzwoitości, droga Konstytucjo!

Kontakty

Publications

obietnice wyborcze (ustrojowy postulat 10)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz