Żądam świętego spokoju (ustrojowy postulat 1)

2010-08-01 06:41

 

Kiedy świat zaludniały mikro-społeczności, później nazwane hordami pierwotnymi – wtedy wszyscy o wszystkich wiedzieli mniej-więcej wszystko. Socjologowie nazwali to – po wielu wiekach – „bezpośrednią kontrolą społeczną”.

 

Dziś żyjemy w świecie zaludnianym przez sieci, struktury i systemy. Sama informacja o nich (spis obiektów sieci, podział kompetencji w strukturze, projekt techniczny systemu) – to już jest niezła baza danych.

 

Nie to jest jednak kłopotem. Owe sieci, struktury i systemy nie są technicznymi automatami, tylko „angażują w siebie” ludzi. Wielkie zbiorowości, najczęściej anonimowych wobec siebie jednostek. Za ich przyzwoleniem lub bez. Za ich wiedzą lub bez.

 

Można to od biedy nazwać pod-podmiotowym ucywilizowaniem. Dlatego pod-podmiotowym, bo brak przyzwolenia i wiedzy o własnym „uwikłaniu” w system, sieć, strukturę (czyli brak rzeczywistej kontroli nad tym „moim”, co wrażliwe) – odbiera mi podmiotowość. Ucywilizowaniem – bo sieci, struktury i systemy są manifestacją ucywilizowania właśnie.

 

Jestem gorącym zwolennikiem – możliwie natychmiastowego – zastąpienia Państwa przez Samorząd, zastąpienia obywatelstwa „rejestrowego”, sztucznego, zniewalającego przez obywatelstwo rzeczywiste, oparte na ogarnianiu przez człowieka i mikrospołeczności tego, co determinuje naszą codzienność i losy życiowe, zastąpienia demokracji „na niby”, fasadowej, przez demokrację powierniczą, w której obywatele powierzają odpłatnie swoje sprawy odpowiedzialnym plenipotentom.

 

Administrowanie cywilizacyjnym dorobkiem wspólnym, przede wszystkim sieciami, strukturami i systemami pozostawiłbym jakiejś administracji centralnej. Jej podstawowym obowiązkiem – obok dbałości o sprawne funkcjonowanie powierzonego dobra, byłaby ochrona baz danych nieuchronnie związanych z ową siecią, strukturą, systemem.

 

Moje dane wrażliwe – to wiedza o moim stanie rodzinno-towarzyskim, o moim stanie zdrowia, o moich skłonnościach, przekonaniach i wiedzy, o moim życiorysie, o moim majątku „fizycznym” i „duchowym” oraz „intelektualnym”. Pewnie jeszcze kilka.

 

Dziś dysponują tymi danymi: najbliższa rodzina, pracodawca, służba zdrowia, system edukacyjny, administracja lokalna (np. urząd stanu cywilnego), urząd skarbowy, bank, ZUS. Dużo przechowuję w „rodzinnej szufladzie” oraz w komputerze i w pamięci telefonu.

 

O tym, że dane te nie są chronione i wykorzystywane są nie tylko niezgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, ale też przeciwko mnie – świadczy kilkanaście, kilkadziesiąt drobnych zdarzeń dziennie.

 

Nie jest dla Państwa usprawiedliwieniem, że zezwalam często na przechowywanie i operowanie moimi danymi. Nie wystarczy powołać atrapę w postaci GIODO. Nie ma znaczenia, czy zabezpieczyłem swój komputer anty-szpiegowską „ścianą ognia” czy nie. Państwo ma w każdych warunkach chronić mnie przed złośliwcami i natrętami oraz wydrwigroszami. I koniec!

 

Czy to tak trudno surowo i bezwarunkowo ukarać każdego, kto bez mojej zgody napastuje mnie co dnia w jakiejś sprawie?

Kontakty

Publications

świętego spokoju (ustrojowy postulat 1)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz