Ławnik Ludowy i podobne dyrdymały

2013-08-05 19:48

 

Chyba trzeba będzie zastąpić organizatorów dudziarskiego „strajku generalnego”, którzy zamierzają „stanąć w poprzek”, ale nie pokazują zawołania, które porwie ludzi pracy (i bezrobocia), nie dają też szans ludziom przedsiębiorczym, by się przyłączyli. Dudziarską zadymą wrześniową rządzi roszczeniowość równie czysta, co pusta. Mimo to uważam, że nie ma innego „wehikułu rewolucyjnego” i środowiska, którym leży na sercu dobro proletariatu (dlaczego to słowo stało się niemodne?) – powinni szukać drogi „zapłodnienia” dudziarzy, a nie powodów, by podważać ich aktualną – dobrą czy marną – zdolność manifestacyjną.

W miejsce „nie bo nie” wstawmy zatem zawołania konstruktywne, które radykalnie – niekoniecznie krwawo – przeistoczą ustrój-system z „uciskowego” w „kuracyjny”

Remutualizacja

Na sztandary: WSPÓLNOTA ZAMIAST AKCJONARIATU

Słowo „mutualny” w obszarze społeczno-polityczno-gospodarczym oznacza „nie-anonimowy, swojski”. Szczególnie w dziedzinie podmiotowości prawno-gospodarczej znany jest proceder „demutualizacji”, czyli przeistaczania spółdzielni, towarzystw pomocy wzajemnej, kas oszczędnościowo-pomocowych – w spółki akcyjne i podobne twory prawne, pozwalające nielicznym zarządzać arbitralnie dobrem licznych.

Nie istnieje żaden dobry powód (za to istnieje zły powód: akumulacja kapitału) do tego, by majątek wytwórczy (fizyczny, finansowy, intelektualny) agregować do nieskończoności: proceder ten prowadzi do wyradzania się podmiotów gospodarujących z rodzimych środowisk (ucieczkę spod ich społecznej kontroli), do kreowania sztucznych środowisk zastępczych (np. programy lojalnościowe firm), ostatecznie do dychotomizacji społeczeństwa na „pracobiorców i pracodawców”, „kapitał i pracę”, MY-ONI.

Postulat remutualizacji opiera się na założeniu, że jak najwięcej podmiotowości gospodarczej powinno się gromadzić na „najniższym” piętrze uspołecznienia: gospodarstwo domowe, sąsiedztwo, załoga przedsiębiorstwa, klub zainteresowań, zaś system-ustrój powinien stać na straży procesu remutualizacji, a nie wspierać demutualizację.

Próby „uspołecznienia kapitału” w postaci akcjonariatu pracowniczego albo komisji trójstronnych – wedle widomych znaków spaliły na panewce.

Remutualizacja – to nie tylko regulacje prawne, w istocie rewolucyjne.

Odzyskanie podmiotowości obywatelskiej

Na sztandary: PAŃSTWO SŁUGĄ OBYWATELA, NIE PANEM

Mój przyjaciel z Pojezierza Krajeńskiego, kupiec Adam używający pseudonimu Kadmon, stwierdził kilkanaście godzin temu w komentarzu do mojego tekstu: W praktyce wygląda to tak, że jesteśmy przymuszani siłą, do płacenia trybutu , w wysokości (rok ubiegły) 53% dochodów osobistych (...). Tak więc, jeżeli ja i moja żona pracujemy oboje pełnoetatowo, to cała pensja żony i 3% pensji mojej, pochłaniają wydatki państwa, które w zamian , nazywa się państwem ” opiekuńczym”. Konstatacja, że cały dochód średnio połowy zatrudnionych idzie na pokrycie wydatków Państwa, na które nie mamy większego wpływu – przemawia dosadniej niż symboliczny Dzień Wolności Podatkowej, czyli dzień, w którym (średnio) łączny dochód od początku roku zrównuje się z (przewidywanymi) zobowiązaniami podatkowymi na ten rok, a więc symbolicznie obywatele przestają płacić państwu, a zaczynają zarabiać na siebie (w Polsce od roku 1993 do 2012 dzień ten waha się od 1 lipca do 14 czerwca, dla porównania: w USA między rokiem 1900 a 2013 obciążenie „wzrosło” od 22 stycznia do 18 kwietnia).

Według raportu "Cena państwa 2013" przeciętny mieszkaniec Polski zapłaci w 2013 roku 1000 zł podatku więcej niż rok wcześniej.

Jeśli dodamy do tego tajemnicę poliszynela, że im większy dochód osobisty, tym większa łatwość unikania podatków i innych opłat, tym większa też łatwość dokonywania nadzwyczaj korzystnych transakcji – mamy pełny obraz przekroju obywatelskiego: szarzy wyrobnicy, a nawet emeryci, renciści i bezrobotni dokładają do wspólnej puli, z której najwięcej czerpią „barwni” gracze „wyższej ligi”.

Dodajmy ponownie, że tzw. system fiskalny (podatki, cła, akcyzy, mandaty, grzywny, opłaty dodatkowe, itd., itp.) – tworzony jest na mocy przepisów prawa. Manifestuje się to Trójcą Fiskalną: przepis-urzędnik-formularz. To ona rządzi pęczniejącym i drożejącym Państwem, generując rozmaite interesy z jednej strony, a patologie – z drugiej.

Postulat odzyskania podmiotowości obywatelskiej oznacza poszukiwanie skutecznego mechanizmu rzeczywistego rozliczania Budżetów (i ich „stróżów”) przez społeczność obywatelską.

Ordynacja sołtysowska

Na sztandary: WYBORY TO NIE TYLKO GŁOSOWANIE

Koncept zakłada, że każda „mutualna” społeczność terytorialna (kilka tysięcy osób) – nazywam ją Sołectwem – jest zdolna do wybrania swoich przedstawicieli-reprezentantów. Opisałem to w internecie (wrzuć w googlarkę), tu zaś skrótowo przedstawię zarys.

Sołtysi obrani przez „mutualną” społeczność terytorialną w wyborach powszechnych i bezpośrednich (niekoniecznie w całym kraju jednocześnie) – stają się radnymi i stanowią Radę Gminy. Ich liczebność w gminie reguluje nie ustawa, tylko ilość sołectw. Ich nieopodatkowane dochody i koszty funkcjonowania uzależnione są od woli wyborców, wynoszą (łącznie) nie mniej niż „ilość wyborców pomnożona przez jednostkę pieniężną” (Sołtys w sołectwie 4,5 tysięcznym ma nie mniej niż 4500,-PLN do dyspozycji miesięcznie). Bez wdawania się w szczegóły dodajmy, że podjęcie przez Sołtysa decyzji wbrew oczekiwaniom sołeckiej ludności oznacza jego natychmiastowe odwołanie.

Wybory powiatowe, wojewódzkie i parlamentarne odbywają się drogą pośrednią (głosują odpowiednio Ławy Sołeckie) – z tym samym mechanizmem natychmiastowego wycofania i zastąpienia radnego czy posła nie służącego wyborcom. O chaos i anarchię nie ma co się martwić: po prostu konsultacje społeczne staną się rzeczywiste, podobnie jak debaty publiczne przed ważnymi decyzjami.

Element gospodarczy Ordynacji Sołtysowskiej zakłada, że opodatkowanie (obrotowe, dochodowe, itp.) w gminie-siedzibie firmy jest podstawowe, zaś każde kolejne przekroczenie przez towar lub usługę granicy gminy – powoduje wzrost podatku o 1% w stosunku do opodatkowania podstawowego. Jest to mechanizm najskuteczniej zwalczający monopolizację gospodarczą.

Neo-nacjonalizacja

Na sztandary: DOBRO WSPÓLNE TO NIE KAPITAŁ ELIT

Koncept zakłada, że wszelki majątek jest własnością Narodu (rozumianego jako majątek wszystkich stale przebywających na terenie Kraju). Przy czym „przypisany” jest terytorialnie sołectwom, gminom lub – to moja opcja – powiatom.

Rozwiązanie to nie narusza „świętego prawa własności”. Jest oczywiste, że niemożliwy jest dziś „księżycowy” proces gromadzenia majątku i prowadzenia działalności gospodarczej: cywilizacyjno-kulturowy dorobek wspólny jest podstawą wszelkich dzisiejszych działań w tym wymiarze.

Uściślijmy: ekozasoby, majątek wytwórczy, majątek intelektualny (np. kwalifikacje) – są własnością wspólną, gromadzoną przez wiele pokoleń.

Samorządy (nie mylić z urzędami lokalnymi) – na zasadzie powierniczej – przekazują w odpłatne użytkowanie poszczególne elementy majątku podmiotom-osobom deklarującym najlepsze warunki swojszczyźniane, przy czym twórca i dotychczasowy użytkownik majątku ma „handi-cap” w tej sprawie (szczegóły – do legislacji). Taka formuła zastępuje katastr i rozmaite podatki majątkowe (np. gruntowy). Ale też jasne jest, że lekarz, prawnik, menedżer czy artysta wykształcony w Polsce płaci swojemu powiatowi, jeśli raczy emigrować.

Swojszczyzna (patrz: googlarka) – to umowa między osobą, rodziną czy grupą a lokalną społecznością (sołtysowską) zawierająca wzajemne prawa i zobowiązania. Jest wyższą formą obywatelstwa.

Powiernictwo (fiduciary) – to instytucja znana w świecie nie tylko gospodarczym. Obok znaczenia czysto jurydycznego, terminowi „powiernictwo” można przypisać znaczenie kulturowe, próbując przy jego pomocy wyjaśnić niektóre z palących zagadnień współczesności. Jest jedną z najstarszych koncepcji prawniczych, odznaczającą się wyjątkową przydatnością i żywotnością. Znane już prawu

rzymskiemu, odegrało znaczną rolę w wiekach średnich, a współcześnie jest narzędziem rozwiniętej gospodarki i coraz częściej pojawia się jako instrument stosowany na rynkach finansowych.

 

Pojęcia demokracji jako systemu powierniczego, „społeczeństwa powierniczego” czy „kapitalizmu powierniczego”, aczkolwiek nie do końca jeszcze sprecyzowane, coraz lepiej tłumaczą zjawiska gospodarcze i społeczne rozgrywające się na naszych oczach.

 

Na temat tego rozwiązania ustrojowego napisałem – nie opublikowaną drukiem – książkę „Demokracja Powiernicza”.

 

UWAGA:

Każde z czterech proponowanych tu rozwiązań ustrojowych możliwe jest do wprowadzenia bez barykad i zadym, bowiem Konstytucja dopuszcza, równoległość rozwiązań administracyjnych, infrastrukturalnych, finansowo-budżetowych oraz polityczno-samorządowych. Monopol Państwa w tych dziedzinach jest (jeszcze) zaledwie domniemany.

 

*             *             *

Pora na pomysł rzeczywiście rewolucyjny. Otóż warto, aby każda społeczność terytorialna licząca ok. 3-7 tysięcy ludzi (wieś, osiedle, itp.) powołała swojego pełnomocnika i reprezentanta, którego funkcja społeczna byłaby zbliżona do Rzecznika-Ombudsmana. Ważnym atrybutem Ławnika Ludowego (taką nazwę proponuję) byłaby zdolność prawna do zawieszenia (veto temporalne) trwających akcji prawnych realizowanych przez funkcjonariuszy Państwa i funkcjonariuszy publicznych realizujących zadania państwowe oraz przez instytucje zaufania publicznego (organy, urzędy, banki, sądy, policję, inspekcje, itd.). Każda sprawa obywatelska (pracownicza, konsumencka, windykacyjna, sądowa, urzędowa, biznesowa, itp., itd.) – mogłaby być skierowana do Ławnika Ludowego, który powinien mieć nie mniej niż 50 lat, być niekaranym i mieć zdolność bezstronności, a w głosowaniu powszechnym uzyskać 2/3 głosów społeczności lokalnej. Jego interwencja – jeśli o niej zdecyduje – powinna mieć najwyższą konstytucyjną moc i być „wagowo” pomiędzy Konstytucją a Ustawą.

Znane w Polsce instytucje Rzeczników – są atrapami biurokratycznymi, żeby nie użyć słów ostrzejszych. Na pewno są podporą i zarazem wymówką systemowo-ustrojową dla dysponentów Ustroju-Systemu.

Instytucję Ławnika Ludowego można wprowadzić – nie naruszając Konstytucji, a wręcz na podstawie jej artykułu 4 – bez-ustawowo (wtedy prawo veta będzie nieco ograniczone). Wystarczy przeprowadzić głosowanie, a następnie „interesanci” przekażą mu upoważnienie do reprezentowania go przed organami, urzędami i służbami.