Zadawne przestrogi dla Polski imć mieszczucha Staszica

2011-09-14 19:26

 

Chwycił mnie za rogi jeden z salonowiczów (Franky Turbo 1969, Salon24), dopytując się o to, jak umocować samorządność w polskim ustroju dnia dzisiejszego.

 

A ja, zamiast mu odpowiedzieć „z ręki” i od siebie – zaleciłem mu staszicowe Przestrogi dla Polski. Miał je widać przy sobie, bo natychmiast zadał mi cytaty niezbyt na rzecz staszicowego demokratyzmu świadczące. Dlaczego w kwestiach samorządności akurat przywołuję Staszica niejakiego?

 

Zatem odkładam inne prace i dawajże z tym Staszicem.

 

Najpierw elementarz (bez pouczeń):

1.      Do „Przestróg dla Polski” (1790) St. Staszic dochodził etapami, a kamieniem milowym na tej drodze są „Uwagi nad życiem Jana Zamojskiego” (1786) oraz „Poprawy i przydatki” (1788);

2.      Ówczesną Polskę zżerała „smuta”, mająca pełnię praw obywatelskich szlachta (dobrze urodzeni) nie umiała, może nie chciała sobie poradzić z ogromem „nawisu politycznego”, jaki pogrążał Polskę w historycznej topieli;

3.      Możnowładcy-arystokraci, jakby nie zauważając urzędu Króla, zmontowali kilka najważniejszych kamaryl, ciągnących „polskie sukno” w swoją stronę, wokół tych kamaryl skupiając pomniejszą szlachtę i posiłkując się osobami wykształconymi z innych „stanów” (Staszic akurat był mieszczaninem bez tytułu rodowego);

4.      Polska jako podmiot stosunków międzynarodowych pełniła wtedy rolę łowiska, stosunkowo taniego, choć położonego w strategicznym punkcie Eurazji, a proces jej politycznego upadku dobiegał końca;

5.      Osoby rozumiejące upadek międzynarodowy Polski i jego wewnętrzne przyczyny ekonomiczne (dziś powiedzielibyśmy: deficyt budżetu centralnego, brak dynamicznego źródła ekonomicznego wspierania Centrum) – podnosiły larum na ówczesnych „portalach”, jednak „Wisły kijem” nie dawało się zawrócić;

6.      Za rok (1791) na tym tle pojawił się polski konstytucyjny „spazm” – i Polska z ciężkim westchnieniem osunęła się w polityczny niebyt, choć gdyby mocna i klarowna „filozofia państwowa” zdołała chwycić nawę publiczną w karby – mogło być inaczej;

7.      Polska – tak ją nazwijmy – inteligencja, zdobywszy sobie „rząd idei” pośród meandrów instytucji szlacheckich, wpisała się świetnie, acz tragicznie w epokowy trend idei demokratycznych:

a)     1711 rok – Pacta et Constitutiones legum libertatumqe Exercitus Zaporoviensis (Pyłyp Orłyk, Mazepa, Ukraina, Kozaczyzna);

b)     Lata 1755–1769 - Republika Korsykańska – państwo istniejące na Korsyce (Pasquale Paoli, antybonapartysta, piewca równości obywatelskiej)

c)      17 września 1787 – Constitution of the United States of America (James Madison, Zgormadzenie Konstytucyjne);

d)     3 maja 1791 roku. –Konstytucja 3 maja (właściwie Ustawa Rządowa z dnia 3 maja: Sejm Czteroletni, Stanisław Małachowski);

 

W powyższym kontekście należy – chyba – rozumieć tę staszicową pozycję. Czy Modzelewski z Kuroniem, pisząc „List do partii”, mogli przewidzieć, co się potem stanie? Na pewno inaczej zredagowaliby swoje dzieło, jaśniej wskazując na to, że Polska lepiej funkcjonowałaby bez tej Partii. To samo można powiedzieć o twórcach Wolnych Związków Zawodowych w latach 70-tych, a nawet solidarnościowych sygnatariuszach Porozumień Sierpniowych.

 

Podobnie Stanisław Staszic w swoim dziele „oddaje pole” szlachcie: panowie zacni, to wasz kraj, wasza bajka, wy jesteście gospodarczym, politycznym i społecznym suwerenem. Ale ja – człowiek z boku, do waszych usług będący, nie domagając się tantiem, podpowiadam, jak byłoby najlepiej krajem rządzić i skąd czyhają niebezpieczeństwa, które Kraj, Ludność, takich jak ja i was samych pociągną w otchłań.

 

Kilka myśli głównych konceptu Staszica warto przytoczyć, zwłaszcza że zarówno kontekst międzynarodowy, jak i wewnętrzny, wydaje się dziś dla Polski podobny.

 

A.     Zacznijmy od aliansów: polityka międzynarodowa Polski jest zdaniem Staszica przesadnie wycofana, partnerzy tej polityki głaszczą Polskę po głowie, mrugają do siebie okiem i robią co chcą, przygotowując najgorsze, wtrącając się (poprzez swoje lobby) w sprawy wewnętrzne jak na własnych folwarkach;

B.     Polska, choćby najbardziej rozdemokratyzowana, ale „obtoczona despotycznemi krajami, musi koniecznie u siebie czuć despotyzmu skutki” (czyli grać jako inni grają, bo odstając będzie łatwym łupem sąsiadów: zauważ, czytelniku, dramat demokraty, który takie rzeczy podsuwa rozbisurmanionej szlachce);

C.     Rzeczpospolita – pisze Staszic – to jest ustrój, w którym w pełni harmonizują szczęścia jednostkowe obywateli (tu znów zauważmy nowe słowo w języku polityki, „obywatel” a nie „dobrze urodzony”), korzystających z wolności nieograniczonej i z nieograniczonego prawa rozporządzania dorobkiem własnej pracy;

D.     Propaństwowość (państwowotwórczość) Staszic wyraża w następujący sposób: najpierwszym obowiązkiem społeczności jest obowiązek względem siebie samej, a jej obowiązki względem obywateli idą dopiero w drugim rzędzie (czyli niech ktoś twardą ręką weźmie Polskę w garść, a potem myśli o prawach obywateli);

 

Po tych powyższych, pozornych wahaniach polityczno-demokratycznych, a w rzeczywistości wyważonym pragmatyzmie, Staszic wprowadza szereg postulatów społecznych i politycznych (w moich nieudolnych skrótach myślowych):

 

E.      Prawa mają stanowić o narodzie, a nie w imieniu elit przeciw narodowi;

F.      Partykularyzm kosztem ogółu – jest zgubnym;

G.    Wolności i swobody obywatelskie nie kłócą się z siłą państwa;

H.     Społeczeństwo jest jak organizm: każdy organ ma swoją role do spełnienia, ważną i niezastąpioną;

I.       Człowiek jest pierwszym i zarazem ostatecznym kryterium postępowania w nawie publicznej;

J.       Koterie (towarzystwa) nie są złem, jeśli zawiązują się dla dobrych celów publicznych;

K.     Urzędy i sądy wtedy mają legitymizacje, kiedy są służbą dla ogółu, a nie dla elit;

L.      Własność – to owoc własnych rąk pracy, a nie to, co sobie zawłaszczyć raczymy, a już człowiekiem drugim władać się nie godzi, nawet pośrednio;

M.   Wojna jest złem samym w sobie – powinna być ostatecznością obronną, a nie zwykłym narzędziem dyplomacji;

N.    Naród powinien swoją wspólnotę opatrzyć najwyższą umową-kontraktem (np. Konstytucją), aby stać się polityczną jednością;

O.    Sprawiedliwym powinno być ograniczenie monopolu możnowładców i innych monopoli: wszelkie zresztą „monopolium” niesie więcej zła niż pożytku ogólnego;

P.     Podatek nie jest dobrem sam w sobie, tylko jako źródło pożądanej potęgi Państwa;

Q.    Rolnictwo nie jest „niskim” obszarem społecznym, tylko jedną z esencji gospodarki, wymagająca dbałości i poszanowania;

R.     Samorządność – np. poprzez starostwa – jest podstawowym budulcem pomyślności narodu;

S.      Dobra królewskie (Skarb Państwa) służyć powinny regulacji i stabilizacji gospodarczej, a nie konsumpcji pasożytniczej elit;

T.      Substancja narodowa z dóbr duchowych również się składa;

U.    Szlacheckie „enklawy samowoli” sa zgubne: dobra szlacheckie powinny być użyte dla wspólnego pożytku, wtedy i one lepiej wzrosną;

V.     Zadłużenie nie powinno eliminować uprawnień dłużnika do słusznego wykorzystania zastawionych dóbr;

W.   Miasta nie powinny być siedliskami próżności, tylko polem intensywnego zaprowadzania postępu (w tym przemysłowego, edukacyjnego, itp.);

X.     Wszelką mniejszość (tu: mowa konkretnie o Żydach) rozliczajmy z tego, co wnosi do ogólnej puli, a nie z tego, kim jest i jak żyje;

Y.      Parlament – to grono ludzi zobowiązanych wobec Kraju i Ludności, a nie sobiepanów;

 

Powyższe myśli przeplatają się pośród stronic „Przestróg dla Polski”. Wiele z nich znalazło się w Konstytucji 3 Maja, wiele z nich jest – niestety – nadal postulatami zaledwie, choć lat minęło ponad 200, a w Konstytucji zapisaliśmy „demokratyczne państwo prawne”.

 

*            *            *

Niech o obywatelskich intencjach i moralno-intelektualnej bezinteresowności Staszica zaświadczy motto, jakim opatrzył swoje dzieło:

„tale guiddam facies: si a prima te Reipublicae parte Fortuna submoverit – stes tamen clamore iuves; si quis fauces oppresserit –stes tamen et silentio iuves;nunquam inulitis est opera civis boni” – Seneca, de Tranquillitate Animi

 

czyli:

 

“tak oto postąpisz: gdy cię los od pierwszego w rzeczypospolitej miejsca strąci – stój jednak, nawoływaniem poprawiaj, a jesli głos co zdławi – stój dalej I milczeniem poprawisz; nigdy bowiem wysiłek dobrego obywatela nie idzie na marne” – Seneka, O spokoju Ducha