Za lekko uchylonym

2010-02-20 15:39

 

SERDUSZKO - PIOSENKA FESTIWALOWA

 

Parlando:

Jest już prawie zmierzch, purpurowa poświata słoneczka oddziela upalny dzień od piwnego wieczoru. Cała wieś zostawia obrządki i z ulgą zrzuca jarzmo obowiązku. Teraz jest czas na konsumpcję, zatem i ja wraz z bracią najmilszą wsączam w siebie to, co wszyscy w tej karczmie. Wtem – muszę na chwilę odejść na stronę – i tak rodzi się ten wiersz…

 

Za lekko uchylonym

Drzwi skrzypnięciem

Pieśń skowroneczka

Wiatru powiew niesie

 

Intrygującym

Oddając się zajęciom

Siedzę spokojnie

Na sedesie

 

            To nic że widząc

            Pode mną stołek

            Myślicie że mam

            Zaburzenia jaźni

 

            Wiedzcie że ja

            Nie jestem kołek

            I mam te trochę

            Wyobraźni

 

                        Łapu cipu cip

                        Łapu cipu ciap

                        Łapu cipu ciap ciap

                        Łap ciap ciap ciarap ciap

 

Zasiadłem więc wygodnie

I sapię pomału

A koło mego nosa

Wszystko mi tu lata

 

I trzebaby się skupić

By dotrwać do finału

By wiedzieć co jest moje

A co - reszty świata

 

            Wydalam zatem w przepaść

            Treści jakie znacie

            Spadają ze mnie troski

            Z miłym sercu pluskiem

 

            A potem analiza

            Naoczna wykaże

            Wczorajszy to był bigos

            I poranne kluski

 

                        Łapu cipu cip

                        Łapu cipu ciap

                        Łapu cipu ciap ciap

                        Łap ciap ciap ciarap ciap

 

Wycięte w drzwiach serduszko

Zupełnie mnie nie wzrusza

Romantyzm tego miejsca

Nie działa na mnie wcale

 

Choć poprzez gwar biesiady

Słychać jak ktoś we wsi

Przeciągle i namiętnie

Na skrzypcach se pozwala

 

            Skowyczą tamte skrzypki

            Jak na psim pogrzebie

            Na progu się kochają

            Dwie zielone stonki

 

            A ja jak małe dziecię

            Rączką w gaciach grzebię

            I badam szczegółowo

            Wszystkie swoje członki

 

                        Łapu cipu cip

                        Łapu cipu ciap

                        Łapu cipu ciap ciap

                        Łap ciap ciap ciarap ciap

 

Czytałem wczoraj plakat

O groźnej inwazji

Którą to przedsięwzięły

Krętki blade

 

I boję się choć chyba

Frankowi mogę ufać

(bo Franek od lat wielu

jest moim sąsiadem)

 

            A wogle nasze życie

            Nie jest takie smutne

            Proszę, zachodzi słonko

            Jak czerwona latarnia

 

            Ja lubię sobie pisać

            Wiersze bałamutne

            W samotnej toalecie

            W podwórzu za piwiarnią

 

                        Łapu cipu cip

                        Łapu cipu ciap

                        Łapu cipu ciap ciap

                        Łap ciap ciap ciarap ciap

 

 -----------------------------------------------------------------------

 

To był rok chyba 1979-ty. W Szkole Głównej Planowania i Statystyki (obecnie SGH) rozpoczynał się przegląd piosenki autorskiej (w dzisiejszych czasach takie fajne żywe imprezy zastępowane są przez telewizyjnego Idola, Szansę na sukces albo Mam talent). Liczyłem na wielką nagrodę, bo wierzyłem, że czego jak czego, ale talentu mi nie brakuje.

 

Po pierwszych taktach, wprowadzających w uduchowiony nastrój, po takichż pierwszych słowach, pada wreszcie owo "sedes" kończące pierwszą zwrotkę. Zaludniająca klub Hades studencka młodzież, choć lekko podbryzgolona piwem, od razu pojęła przesłanie i niemal sikała ze smiechu przez następne zwrotki, a refren (łapu cipu cip) wykonywała ze mną.

 

Niestety, mimo iż byłem pewien sukcesu, jury oceniło, że takich sprosnosci i bezecenstw oraz swiństw nie będzie honorować. Dostało mi się też w lokalnej, uczelnianej Relacjosondzie.Ale przez następne lata prawie żadna studencka "integratka" nie mogła odbyć się bez wielokrotnie bisowanego "łapu cipu cip".

 

Dzis na pewno zawojowałbym Opole czy jakies inne San Remo. Spiewać każdy wszak może.