Wszystko zrobią za Ciebie służby

2010-02-20 22:37

 

KTO ZAPEWNIA CIĄGŁOŚĆ

/nigdy cię nie zastanawiało, dlaczego im więcej reform, tym bardziej jest tak samo? Jak u Misia Puchatka, który im bardziej zaglądał do nory, tym bardziej go tam nie było/

 

Od czasu, kiedy pierwsze państwo w pełnym zestawie prerogatyw zaczęło istnieć w świadomości tych, którzy tego państwa byli status-obywatelami – powstał problem jego ciągłości, zrazu nie uświadamiany, ale wybuchający z wielką siłą podczas państwowych kryzysów: wojen, rewolucji, zaboru.

Aby ten problem choćby pokrótce rozważyć, potrzeba nam trzech definicji ustalających obszar językowy rozważań:

-                              państwo – to przymusowa organizacja zrzeszająca wszystkich mieszkańców określonego terytorium, którzy nie wykażą jednoznacznie, iż wcześniej zostali wcieleni do innego państwa, polegająca na sformalizowaniu mechanizmów kształtowania elity i przypisaniu jej uprawnień władczych oraz gospodarczych i dyplomatycznych wobec i w imieniu status-obywateli, funkcjonująca na koszt status-obywateli i deklarująca realizację umów społecznych;

-                              status-obywatel – to mieszkaniec terytorium ogarniętego przez państwo, wyznaczony do pełnienia roli szeregowego członka organizacji państwowej, ujęty w ewidencji państwowej wraz z konkretnymi obowiązkami materialnymi, rzeczowymi i osobistymi wobec państwa, podporządkowany państwowej władzy, wzywany do realizacji państwowych przedsięwzięć, w tym do uczestnictwa lub przynajmniej do akceptacji wyników formalnych procedur kształtowania elit państwowych, niekiedy zobowiązany do przyjęcia i okazywania legitymacji państwowej, dokumentu identyfikacyjnego;

-                              umowy społeczne – to para-dobrowolne porozumienia między zbiorowościami terytorialnymi, zawodowymi, warstwami lub klasami społecznymi, kształtujące się w społecznej świadomości na przestrzeni pokoleń, postrzegane przez stronę ubiegającą się jako umowy partnerskie (równowaga zobowiązań i świadczeń), zaś przez stronę dokumentującą jako legitymizacja uprawnień (wobec strony ubiegającej się): umowa społeczna niezależnie od genealogii nieuchronnie zostaje przejęta przez państwo sytuujące się w roli strony dokumentującej;

Mówiąc w wielkim skrócie: najprzeróżniejsze zbiorowości i społeczności od wieków wchodzą w interakcje, które przybierają instytucjonalne formy i takież znaczenie, z czasem stając się podstawą do tego, aby któraś ze stron, będąca w lepszej sytuacji politycznej, potraktowała owe umowy jako konstytuantę państwa reprezentującego tę stronę.

Pojawienie się kryzysu państwowego oznacza, że zachodzi okoliczność wyrażająca się następującymi objawami:

a)                            zewnętrzny nieprzyjaciel skutecznie zagraża państwu w ten sposób, że zwraca się przeciw niemu lub postanawia odebrać mu jakąś część terytorium wraz z ludnością i prerogatywami wobec ludności i tego terytorium;

b)                           wewnętrzna siła polityczna skutecznie podważa formalne elity i wynik procedur, w wyniku których te elity wykreowano, unieważnia uprawnienia tych elit oraz kwestionowane mechanizmy, wprowadza w to miejsce swoje własne mechanizmy i wstępnie ustanawia elity do czasu wdrożenia nowych mechanizmów;

c)                            ubiegające się strony umów społecznych skutecznie wypowiadają je państwu i aktywnie poszukują nowej strony dokumentującej, ogłaszając publicznie postulaty będące wynikiem doświadczenia dotychczasowej realizacji-nierealizacji umów społecznych, skierowane do nowej strony dokumentującej;

d)                           status-obywatele masowo odmawiają przynależności do konkretnego państwa, obciążając jego formalne elity swoim niezadowoleniem z funkcjonowania tego państwa;

e)                            państwo w wyniku wewnątrz-organizacyjnych procesów dezintegracyjnych traci swoje prerogatywy i ulega dezintegracji, nie będąc w stanie sprostać wymaganiom sprawnego zarządzania;

f)                            państwo jako strona dokumentująca przechwyconych umów społecznych wypowiada ich realizację powołując się na trudności wewnętrzne, najczęściej natury gospodarczej;

W tym miejscu pojawia się z całą siłą ów problem wskazany na początku: problem ciągłości. Nie jest możliwe zastąpienie jednego państwa przez drugie (obce lub rodzime) w sposób taki sam, w jaki wymienia się części w dowolnym urządzeniu modułowym. Gdzieś w całej społecznej złożonej rzeczywistości musi istnieć jakiś niezależny nośnik „kodu genetycznego”, zdolny odtworzyć najprostsze więzi państwowej natury, bowiem nawet najlepsze „nowe” mechanizmy państwowe muszą czerpać swoją siłę sprawczą z tych więzi, które wypełniają społeczną codzienność.

No, właśnie. Czy istnieje taki uniwersalny, meta-państwowy DNA, dający się przenosić z państwa na państwo w ramach konkretnej domeny? Czy istnieją „bezpartyjni fachowcy”, zdolni natychmiast odtworzyć gmach państwowy choćby z ruin i wyposażyć go w niezbędne urządzenia stymulujące normalne państwowe funkcjonowanie? Czy w ogóle we współczesnym świecie możliwe jest jeszcze takie zorganizowanie życia społecznego (publicznego), jakie obecne było pośród ludzi zanim popełnili państwowy „grzech pierworodny”?.

Odpowiedź musi być twierdząca choćby z tego powodu, że Historia nie zna przypadku, w którym jakieś terytorium i jego ludność opanowane były przez państwo, a potem względnie trwale obchodziły się bez jakiegokolwiek państwa.

Zatem trzeba odnaleźć tę sprawczą (zbawczą?) siłę, fenomen zdolny ocalić ciągłość państwową wszędzie i zawsze, jeśli została ona uszkodzona, podważona, zlikwidowana. Podejrzenie pada na taki nośnik informacji, który posiada wielopiętrowe zabezpieczenia przed „wirusem” ludzkiej ciekawości, niefrasobliwości, sabotażu, pazerności. Ludzie zwykli określać ten fenomen tajemniczym słowem: SŁUŻBY, ale rzecz jest dużo poważniejsza.

Tak zwane służby – to w rzeczywistości karne formacje oparte na podległości służbowej, zaprzysiężeniu i wtajemniczeniu. Skupiają fachowców umiejących zdobywać, przechowywać i operować informacjami wszelkiego typu, a w razie konieczności obsługiwać wszelkie materialne i społeczne konstrukcje stanowiące szkielet państwowy (np. infrastrukturę). Oczywiście, tak rozumiane służby ze swej natury są odporne na wszelkie zawirowania w obszarze państwa, bowiem każdemu państwu są one niezbędne do trwania i reprodukcji.

Sprawa nie jest jednak tak prosta. Zaletą służb jest bowiem specyficzna właściwość polegająca na tym, że mechanizmy podporządkowania i wszystko, co da się zamknąć w pojęciu „regulaminy” – czynią służby nieczułymi na wszystko, co stanowi esencję życia publicznego, substancję kulturowo-cywilizacyjną, treść życia codziennego i osnowę jakichkolwiek perspektyw. Służby – powiedzmy to sobie – operują takim językiem, taką siatką pojęciową, która czyni je głuchymi na soczyste niuanse i subtelności zarówno jednostek, jak też zbiorowości i społeczności. Mówiąc obrazowo: służby są zimne i twarde jak stal, a w jakimś sensie są też jak ta stal nienaturalne, wyobcowane, martwe dla normalnej codzienności pulsującej różnorodnością i kreatywnością. Tak skonstruowane służby nie są w stanie samoistnie współżyć z normalną ludzką rzeczywistością.

Wprowadźmy więc pojęcie MATRYCY, dla której służby są jedynie ślepym wykonawcą. Matryca – to takie „urządzenie społeczne”, które oparte jest na woli i sile sprawczej wybitnych jednostek, wyposażonych w dwie właściwości rzadko spotykane łącznie:

-                              po pierwsze: mają mentalność bezinteresownych animatorów życia publicznego, umysł ogarniający szeroką perspektywę, charyzmę przełamującą wszelkie przeszkody natury psychologicznej, wiedzę/inteligencję zdolną ogarnąć rzeczywistość w całej jej złożoności;

-                              po drugie: są pod każdym względem zabezpieczone pod względem materialnym i każdym innym, nie przeżywają życiowych problemów charakterystycznych dla „maluczkich”, nie uczestniczą w codziennej grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko;

Owe wybitne jednostki w jakiś tajemny sposób odnajdują się któregoś dnia w roli sterników rozległego agregatu ludzkiego, skierowując ten agregat za pomocą subtelnych zabiegów na realizację jednego, precyzyjnego celu znaczącego społecznie, w praktyce niemożliwego do realizacji w sposób otwarty, nagłośniony masowo. Taki agregat – to MATRYCA.

Matryca jest organizacją alternatywną dla organizacji państwowej. Oparta jest na katalogu sekretów i wtajemniczeń, spośród których najważniejsze to: tajność przynależności, niepewność stopnia wtajemniczenia, nieznajomość ostatecznego celu, pozostawanie w kontakcie z ograniczoną liczbą konfratrów, niepewność wysokości szczebla zajmowanego w hierarchii, tajemnica co do wszelkiej nabytej wiedzy, bezwzględne posłuszeństwo, wymóg całkowitego oddania, praktyczna niemożliwość opuszczenia struktury za życia, świadomość pozostawania pod nieustanną obserwacją, niepewność co do rzeczywistych wymagań, itd., itp. Alternatywność matrycy wobec państwa osadzona jest zarówno w skuteczności egzekwowania prerogatyw natury państwowej, jak też w publicznym, nawowym myśleniu sterników matrycy.

Z oczywistych względów (sekretność) nikt nie zna ani przypadków likwidacji (rozkładu, śmierci) matrycy, jak też opisu kryzysów przeżywanych przez matryce. Z tych samych względów wielu pojętnych obserwatorów życia publicznego ma niemal pewność (wiedzę operacyjną nie przełożoną na dowody), że matryce są tym czynnikiem, który ma przemożny wpływ na procesy decyzyjne w państwie, na procesy społeczne w ich „widzialnych przedstawieniach, na losy państw i na przemiany kryzysowe w państwach. Niejeden podejrzewa, że niektóre kryzysy państwowe są wywoływane i rozwiązywane przez matryce.

Znawcy tematu poruszają matrycowy temat opisując loże masońskie, służby specjalne, koterie polityczne, bractwa środowiskowe, spiski tajemne, grupy terrorystyczne, mafie, nawet zakony religijne. Najprawdopodobniej jednak ulegają złudzeniu. Ludzka zbiorowa mądrość, ochrzczona imieniem „chłopski rozum”, natychmiast zlokalizowałaby tak ewidentny podmiot władzy i inspiracji, jak którykolwiek z wymienionych. Tymczasem matryce – mimo wielu dowodnych przejawów przemożnego wpływu na rzeczywistość – pozostają od wieków w sferze domysłów i spekulacji, przez co zachowują ten najważniejszy swój aspekt: nieoznaczoności.

Tyle tylko, że dzięki matrycom niejeden składnik dorobku pokoleń, substancji narodowej/społecznej, niejedna wartość ponadczasowa została ocalona, ożywiona, rozwinięta.

 

A miało być o Ordynackiej...