Włodzimierz Czarzasty – uroczy konduktor

2013-12-17 11:50

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

Nie, akurat Włodzimierz nie jest pajacem, choć pewnie – jak my wszyscy – ma coś za uszami. Jakąś błazenadę, jakieś wygłupy ponad poczucie przyzwoitości. Włodzimierz przerasta o głowę (mówię nie tylko o wzroście) najskuteczniejszego polityka III RP, Aleksandra Kwaśniewskiego i będzie w najbliższych latach postacią nr 1 w Polsce. I to jest problem.

Na liście Pajacyków Polskich znalazł się z powodu innego niż śmieszność: jego konsekwencja i zakulisowe talenty (dar?) każą zapomnieć, że gdzieś kiedyś istniała na świecie demokracja lub choćby wyobrażenie o niej. A ja po prostu nie zgadzam się na takie rządy, przy których wszystko zależy od dobrej woli hersztów. Nawet jeśli wierzę, że zawsze mają dobrą wolę.

Tomasz Nałęcz miał powiedzieć kiedyś: "Czarzasty tak się nadaje do odnawiania lewicy jak zbój Madej do prowadzenia ochronki do dzieci". Oj, myli się pan Tomasz. Za cokolwiek wziął się Włodzimierz (no, może poza Alma-Art’em) – rozkwitało niczym w dłoniach wróżki. Rzecz w tym, że Włodzimierz nie garnie się do odnawiania lewicy, tylko ją przysposabia jako wehikuł mający go zawieźć ho-hooo!

Siła obezwładniająca Włodzimierza jest taka, że nawet jego największy wróg po 10 minutach rozmowy z nim zastanawia się „o jejku, jak to, ja go nie lubiłem, to niemożliwe, przecież on jest taki papuśny!”. Niektórzy tak mają i to się nazywa charyzma[1], a jej nosicielami byli i bywają zarówno tacy ludzie, do których pasuje określenie „dobry człowiek”, jak też najwięksi … inni ludzie.

Cóż ona jest, ta charyzma? Pedia podaje, że termin ten zaczerpnięto z teologii, gdzie określał jednostki obdarowane łaską boską, „darem bożym”, a obecnie rozumiany jest jako:

  1. Atrybut, osobista cecha jednostki, wyjątkowa jakość jej przypisywana (wyczuwana u niej „pozazmysłowo” – JH), coś, co ktoś posiada lub jest w to wyposażony (niezależnie od własnych starań – JH). Charyzmę utożsamia się z wszelkiego rodzaju osobistymi cechami jednostki, które czynią ją wyjątkową na tle reszty społeczności (brak charyzmy niektórzy liderzy zastępują celebrą, ceremoniałem, obrzędowością, scenografią dla swoich wystąpień, swoistym „feng shui” stanowiącym ich „dodatkowe wyposażenie”, instalowane zresztą na koszt – materialny i społeczny – tych, którzy mają takiej sztucznej charyzmie ulec – JH);
  2. Relacja między liderem a jego zwolennikami, czyli wpływ, jaki ma ten pierwszy na drugich. Jest to zdolność lidera do wywierania bardzo wyraźnego wpływu na normatywną orientację innych członków wspólnoty. W efekcie ukształtowania się tej relacji powinny ulec transformacji wartości czy też przekonania akceptowane przez zwolenników, a nie tylko ich zachowania. Lider zostaje uznany za charyzmatycznego, gdyż po pierwsze, ma określoną misję do wypełnienia, a po drugie, w sposób spontaniczny zostają uznane przez zwolenników jego wyjątkowe cechy, zdolności czy właściwości. Uznanie to opiera się na irracjonalnych odczuciach i emocjach, dla których punktem odniesienia są cechy czy zdolności lidera postrzegane na podobieństwo boskiego stygmatu;

Niewątpliwie charyzmą przyrodzoną, a potem też obrzędową[2], dysponowali Stalin, Hitler, Napoleon, Piłsudski, Presley, Holoubek, Riedel, Kuroń.

Dalej za Pedią: „Stan kolektywnego zagrożenia” sprzyja pojawieniu się przywództwa charyzmatycznego. Psychologiczny stan społeczeństwa jako całości staje się kluczem do zrozumienia mechanizmu tego procesu, którego widocznym efektem jest pojawienie się nowego katalogu wartości czy nowych form kolektywnej identyfikacji. Władza oparta na charyzmie ma tendencję stawania się niedemokratyczną, gdyż liderzy żądają uznania swych właściwości i wcale nie muszą reprezentować interesów czy opinii swych zwolenników. Ten typ władzy ma charakter przejściowy i personalny. Z reguły trudno znaleźć następcę dla charyzmatycznego lidera i w efekcie następuje powrót do zwykłego, zinstytucjonalizowanego stylu kierowania społecznością.

W nauce o polityce często używane jest pojęcie charyzmy sytuacyjnej. Nie ma ona nic wspólnego z mesjanistycznymi właściwościami liderów charyzmatycznych, choć może wywołać charyzmatyczną reakcję. W tym przypadku na plan pierwszy przy ocenie lidera wysuwają się cele oraz motywy, jakimi się kieruje, a nie jego cechy osobowościowe. Społeczeństwa, które znalazły się w sytuacji kryzysowej, są szczególnie skłonne do postrzegania lidera politycznego jako osoby o niespotykanych kwalifikacjach. Lojalność wynika z faktu oferowania przez niego programu ocalenia społecznego czy nowej wizji społeczeństwa. Tego typu charyzma była bardzo istotnym elementem stylu kierowania państwem w przypadku Konrada Adenauera w Niemczech, de Gaulle’a we Francji czy A. de Gasperiego we Włoszech.

Zaczynał jak każdy w jego pokoleniu: od studiów uniwersyteckich przeplatanych działaczostwem w organizacji studenckiej i jedynie słusznej partii zwanej robotniczą. Gdyby żył w innych warunkach ustrojowo-systemowych – zrobiłby podobną karierę, bo „cierpi na przerośnięty pragmatyzm”, jak wielu jego braci ze Stowarzyszenia Ordynacka. Jako całkiem młody człowiek instynktownie łączył „wybieralność” z „aparatczykostwem”[3], co pozwoliło mu miękko z roli działacza przepoczwarzyć się w rolę menedżera, a następnie mega-przedsiębiorcy (wydawnictwa, hotelarstwo). W tej ostatniej roli – podkreślam to jako ktoś wyczulony na subtelności w tej dziedzinie – jest rzeczywiście Przedsiębiorcą, czyli kimś, kto na własny rachunek i ryzyko bierze na siebie zaspokojenie części rzeczywistych, „nie-lewarowanych” społecznych potrzeb, jego przedsiębiorczość nie ma nic wspólnego z Rwactwem Dojutrkowym”, czyli z biznesem typu „skubnij i znikaj”, jakże popularnym (wręcz dominującym) obecnie w Polsce.

Ważną cechą osobowości Włodzimierza jest rzadka pośród „wykształciuchów” zdolność nie wgłębiania się w zawiłości i subtelności spraw, umiejętność powstrzymywania się od dysput poszukujących sedna. Choć jest pasjonatem czytelnictwa (ktokolwiek chce go za cokolwiek ukarać, niech go odetnie od biblioteki) – to w swoim menedżerskim pragmatyzmie trzyma się powierzchni, żeby nie powiedzieć powierzchowności, bo to tam skupia się uwaga żądnej prostych jak cep rozwiązań i recept oraz diagnoz „szarej publiczności”, nieskłonnej do dzielenia włosa na czworo – którą zniewala charyzmatyczny Włodzimierz.

Gdzieś w internecie powinien być mój tekst „200 plus mięso”. Opisałem w nim stowarzyszenie, w którym rej wodzi od początku Włodzimierz, choć na etapie jego rozkręcania stał bardziej za kulisami, a może w orkiestronie. Obliczałem „z ręki”, że około 200 członków tego grona liczącego kilka (w porywach kilkanaście) tysięcy członków i sympatyków pełni(ło) ważne, niekiedy kluczowe role w Polityce, Kulturze, Gospodarce, pozostali, mając małe szanse na takie kariery, na mocy więzi wspomnieniowo-sentymentalnej (zwanej tu „ławą piwną”) firmowali swoją liczebnością tę swoistą nomenklaturę. Pamiętam, że kiedy usłyszał ode mnie ów przewrotny tytuł „200 plus mięso” – odruchowo, bez zastanowienia, czyli szczerze – odparował: aha, ty chcesz być 201-wszym.

To nie jedyne, co nas dzieli. Miałem kiedyś okazję zareagować z mównicy na wygłoszone przezeń sekundę wcześniej programowe hasło: BOGAĆMY SIĘ, A POLSKA BĘDZIE BOGATA NASZĄ ZAMOŻNOŚCIĄ. Moja odpowiedź brzmiała: UBOGACAJMY KRAJ, A WTEDY KAŻDY BĘDZIE MIAŁ SZANSĘ SKORZYSTAĆ Z POWSZECHNEGO DOBROBYTU. Umówmy się, że jak dotąd w Polsce silniejsza jest racja Włodzimierza. Dlatego wróżę mu sukces, zwłaszcza że używa tej racji jak „transformers” i umie oddzielić ziarno od plew. Również ludzkie ziarno od ludzkich plew.

Nie, choć powyższy opis „na oko” potwierdza podejrzenie Delfina zawarte w jego raporcie nieszczęśliwie przyjętym jako obowiązujący, że jest Czarzasty wspólnikiem Grupy Trzymającej Władzę – daję tu świadectwo, że tak nie jest. Z prostej przyczyny: Włodzimierz zawiera przyjaźnie na swoich warunkach i obezwładnia swoich interlokutorów charyzmą – ma zaś niewielką zdolność podporządkowania się stadnym normom i regułom. Jest solistą, jak Penderecki czy Piłsudski. Jeśli nie stoi na dyrygenckim Treppenabsatz (a ma, ma konduktorskie[4] kwalifikacje)[5]  - to niewątpliwie zajmie rolę szarej eminencji, którą zdecydowanie bardziej lubi i lepiej opanował.

Forest Gump PL

 

Dorzućmy: "Kudłaty linieje"
 


[1] Charyzma (χάρισμα, khárisma, dar, odpowiednik angielskich sformułowań "favor freely given" albo "gift of grace") – wg. Słownika Języka Polskiego «szczególne cechy osobowości, którym osoba je posiadająca zawdzięcza niekwestionowany autorytet u ludzi i wpływ na nich». To jedna z trzech (obok Hierarchii i Tradycji) przesłanek władzy niekontrolowanej, zakotwiczonej w podświadomych relacjach. Termin charyzma jest używany w odniesieniu do lidera i cech, w jakie został on wyposażony czy które posiada, nie nawiązując do celów, do jakich on zmierza, czy motywów, jakimi się kieruje. Władza lidera nie jest ograniczona normami prawnymi, opiera się na jego autorytecie, a wsparta jest wąską grupą ludzi osobiście przez lidera wybranych. Konkretne znaczenie terminowi charyzma, a właściwie panowaniu charyzmatycznemu nadał socjolog niemiecki Max Weber. Stwierdził on, iż istnieją trzy typy panowania: tradycyjne, legalne, charyzmatyczne;

[2] Spróbujmy Charyzmę „oprzymiotnikować” trojako:”przyrodzona” to dar natury, „obrzędowa” to sztuczne, cyniczne narzędzie manipulowania „wyznawcami”, a „majestatyczna” to wynik „komplementacji” dwóch pierwszych;

[3] Tu modelowym, podręcznikowym przykładem był i jest Zbigniew Wróbel, zaczynający od rozmaitych funkcji w śląskiej organizacji studenckiej (absolwent Wydziału Chemii Politechniki Śląskiej), a młodzieżowe „zabawy” skończył jako wieloletni dyrektor jednego z największych w PRL biur podróży, ALMATUR.  Karierę „dorosłą” zaczynał jako dyrektor Biura Air Tours PLL LOT, a potem w Philip Morris jako dyrektor ds. sprzedaży w Polsce. Od 1993 r. generalny dyrektor sprzedaży w Pepsi-Cola International, a od 1996 wiceprezes ds. rozwoju całej korporacji PepsiCo na Europę Centralną i Wschodnią. Działacz stowarzyszeń gospodarczych i producenckich, od roku 1997 długo prezes Stowarzyszenia Wytwórców Produktów Markowych Pro-Marka. Również prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności oraz Przewodniczący Polskiej Rady Żywności. Szczytem jego kariery było prezesowanie w ORLEN, z którego odszedł z szokującą wtedy wszystkich odprawą. Szczytem...?;

[4] Conductor – dyrygent;

[5] Kompetencje dyrygenta polegają na odpowiednim przygotowaniu zespołu, wytworzeniu odpowiedniej, twórczej atmosfery oraz zorganizowaniu całej grupy wykonawców w celu osiągnięcia jak najlepszego efektu. Podczas wykonywania utworów stoi przed muzykami i za pomocą batuty (w przypadku prowadzenia orkiestry symfonicznej), laski tambourmajora (w przypadku orkiestr dętych promenadowych) lub samych rąk (w przypadku chórów) oraz mimiki twarzy, ruchów głowy jak i całego ciała podkreśla wcześniej zapisane w nutach przez kompozytora cechy utworu muzycznego: dynamika, metrum, agogika, artykulacja, frazowanie oraz wejścia poszczególnych głosów, sekcji instrumentów, solistów, wokalistów i instrumentalistów. Dyrygent musi więc posiadać cechy, niezbędne w wykonywaniu swej roli, takie jak: wybitna muzykalność, znajomość historii muzyki oraz charyzma, ponieważ to od jego analizy i interpretacji zależy ostateczny kształt utworu i sposób przedstawienia go słuchaczom;