Twierdza konstytucyjna

2010-11-29 08:26

 

Panowie Cimoszewicz Włodzimierz i Kwaśniewski Aleksander, będący tuzami niegdyś młodej formacji inteligenckiej ukształtowanej w ramach PRL, złożonej z ludzi pragmatycznych, niezbyt ideowych, sprawnych menedżersko, otrzaskanych w sprawach tego świata i skutecznie odpychających na margines ludzi partyjnego „betonu” – w swoim czasie kierowali zespołem bezprecedensowym co do składu i formuły działania: był to zespół redagujący tekst Konstytucji RP wprowadzonej ostatecznie w 1997 roku, kiedy jeden z nich był już Prezydentem, a drugi Wicemarszałkiem Sejmu, wcześniej Ministrem, Premierem, itd.

 

Dla porządku poprawmy obu panów, którzy w artykule dla wiadomej Gazety ogłaszają, że Konstytucja 3 Maja była drugą demokratyczną po amerykańskiej. W rzeczywistości pierwszą była konstytucja Pyłypa Orłyka, który swój barwny życiorys zakończył w otoczeniu gasnącego Mazepy, następną była konstytucja korsykańska, dopiero potem amerykańska i polska. Tylko jedna z nich ostała się jako dokument obowiązujący w ramach konkretnej, trwałej państwowości. Pisałem o tym 3 maja tego roku, w tekście Pycha konstytucyjna, tutaj.

 

Charakterystyczne jest to, że wszystkie cztery konstytucje uznane za demokratyczne zrodziły się w warunkach buntu przeciwko jakiemuś tradycyjnemu reżimowy dybiącemu z bliska całym swoim instytucjonalno-biurokratycznym bezwładem na podstawowe wyobrażenia o wolnym człowieku i racjach obywatelskich.

 

Moim zdaniem – dziś w Europie Środkowej, szczególnie w Polsce, mamy to samo.

 

Panowie Aleksander i Włodzimierz, powtórzmy, pragmatyczni wychowankowie konkretnego, sprawnego politycznie środowiska PRL-owskiego, reagują swoim artykułem na rosnące niezadowolenie „ludowe” z panującego ustroju, z porządku konstytucyjnego, z jego codzienności, która pozwala na takie „numery” jak:

 

1.       Zupełne zerwanie więzi służebności-odpowiedzialności Państwa i jego Pajęczni wobec ludności (z wykorzystaniem konstytucyjnych artykułów 104, 105 i 108), „mazista obyczajowość legislacyjna” przeistaczająca Obywatela w „obiekt rejestrowy” (NIP, PESEL), a reprezentantów i przedstawicieli Społeczeństwa – w szeroko pojętą Władzę;

2.       Konsekwentna koncentracja Władzy ekonomicznej, ideologicznej i politycznej w rękach między-partyjnej formacji, firmowanej hasłami technokratyczno-europejskimi;

3.       Postępująca separacja domeny „wolnego rynku” (gdzie rządzi prawo buszu, a przetrwanie jest sukcesem bardziej pożądanym niż godziwy dochód) od strefy Nomenklatury (Administracja, Infrastruktura, Finanse, Polityka), gdzie rządzi arogancki pragmatyzm i bezwzględna weryfikacja lojalnościowa;

4.       Bezkarne zaniedbanie, graniczące z porzuceniem przez Nomenklaturę publicznego obowiązku dbałości o mnożnikową kondycję Administracji, Infrastruktury, Finansów, Polityki, co doprowadziło owe sfery i cały kraj do skraju nieuchronnego bankructwa;

5.       Wsysanie wszelkich – nie tylko terytorialnych – Samorządów w formułę Nomenklaturową (janczarzy-władykowie Państwa), deprywacja fenomenu Obywatelstwa do fasady: podatki, wybory;

6.       Fetyszyzacja komercyjności i wnoszenie jej tam, gdzie ona nigdy się nie sprawdziła, bo szkodzi dobru publicznemu: edukacja, ochrona zdrowia, art.-kultura, zabezpieczenie rentowo-emerytalne, pomoc socjalna (tak, tak!), nauka, media i – miejscami, w szczególny sposób – wspominane wcześniej cztery obszary Nomenklatury;

7.       Praktykowane „odgórnie” szyderstwo z zapisów konstytucyjnych, choćby artykułu 20 Konstytucji, o Społecznej Gospodarce Rynkowej (rzeczywistość była i jest bardziej „wolno-amerykankowa” niż ów zapis i jego głęboka, znana z doświadczenia europejskiego treść);

8.       Przerysowanie instytucji Tajemnicy (państwowej) oraz Racji Stanu, pozwalające Państwu i Nomenklaturze na swobodę w działaniach pozaprawnych i pozakonstytucyjnych, w tym zbrodniczych, czego apogeum obserwowaliśmy 25-go listopada w wypowiedzi Sędziego Trybunału Konstytucyjnego, powiadającego, że Konstytucja nie jest absolutem, musi ustępować ze swoich racji w stanach wyższej konieczności;

9.       Aroganckie, woluntarystyczne, poparte przemocą i przymusem przerzucanie przez Państwo na Społeczeństwo finansowego ciężaru własnych zaniedbań i życiowego ryzyka związanego z harcami odseparowanej, wywyższającej się Nomenklatury (Władzy) – w konsekwencji poszerzanie obszaru nędzy i skurczenie obszaru bezpieczeństwa ekonomicznego i osobistego;

10.   Tolerowanie, niekiedy animowanie przez Państwo i Nomenklaturę, terroru wobec Obywateli i ich grup, społeczności, wspólnot, polegającego na bezprawnych napaściach na Obywatela przez rozmaite janczarsko-władykowe służby (celne, komornicze, policyjne, sądowe, prokuratorskie, obsługujące infrastrukturę, pracodawcze, itp.);

11.   Itd., itp.;

 

Codzienna prasa – cokolwiek sądzić o jej „niezależności” – oraz wiele innych źródeł przytacza dziesiątki (dziennie) szczegółowych przykładów na powyższe, w związku z tym niezrozumiała wydaje się obrona przez niektórych „miłośników” polskiego Reżimu tego, co opisujemy jako Status Quo, obrona poparta idiotycznymi bon-motami o „demokracji, która jest może niedoskonała, ale niczego lepszego nie wymyślono”.

 

Obowiązująca w Polsce Konstytucja jest wystarczająco niedoskonała, aby dopuszczać masowo (podkreślmy: masowo) powyższe „potknięcia”, a to oznacza, że albo jest ona totalnie nie przestrzegana, jest wyłącznie „papierowa”, albo jest opoką tego, co z Demokracją nie ma wiele wspólnego.

 

Zadowolenie panów Aleksandra i Włodzimierza z Konstytucji nie jest – przypuszczam – wyłącznie obroną czegoś, co stworzyli i czują się tego czegoś ojcami. Większe znaczenie ma to, że Konstytucja ta pozostawia najpoważniejsze sprawy Kraju w obszarze interpretacji, uzależnienia od praktyki i „obyczajów” – a to pragmatykom odpowiada najbardziej.

 

Znamienne jest powoływanie się przez nich na trwałość Konstytucji amerykańskiej: historia nas uczy, że w czasach jej ustanawiania nie sięgała ona skutecznie dalej niż dzisiejsza realna władza Karzaja w Afganistanie, a w dzisiejszych czasach, kiedy prawo jest polem gry a nie zaprowadzania sprawiedliwości, bandytyzm państwa USA wobec Obywateli i przyjezdnych jest powszechną codziennością, aparat inwigilacyjny jest najbardziej rozbudowany niż cokolwiek kiedykolwiek na świecie, zbrodniczość naczelnych organów władzy i służb czeka jeszcze na osąd dziejowy, cyniczne zabawy w obszarze finansowo-gospodarczym dramatycznie kosztują cały świat i mimo kryzysu trwają nadal – Konstytucja amerykańska jest atrapą właśnie ze względu na wielką „elastyczność interpretacyjną”.

 

We mnie pozostaje wrażenie, że obowiązująca w Polsce Konstytucja nie wytrzymuje konfrontacji z masowo występującym w Polsce „osobnikiem żerującym”. To się, oczywiście, skończy, tylko czemu czekać, aż to się samo „zawali”?

 

Moje propozycje – skromne ze względu na pełnioną przeze mnie dziś rolę społeczną – zmierzają w kierunku zmiany ustroju, właściwie zmiany porządku konstytucyjnego dominującego w Polsce. Formułuję to w proponowanej Ugodzie Społecznej wzmocnionej nowymi 21 postulatami (tutaj) oraz – ostatnio – w „wykładzie” z mojego programu politycznego (spokojnie, donikąd nie kandyduję, to jest Obywatelski Program - tutaj).

 

No, ale na razie dominuje w Polsce pragmatyzm, skutecznie głusząc wszelkie głosy rozsądku, paradoksalnie umieszczając te głosy w jednej szufladzie z oszołomstwem.