Tomasz Kaczmarek – ja koszę wszystko

2013-12-16 15:14

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

„W połowie listopada 2013 poseł Tomasz Kaczmarek, prowadząc luksusowe porsche cayenne,  wjechał w tył jadącego przed nim auta. - Zapatrzyłem się, zamyśliłem, zagapiłem. Bo dzisiejsze wydarzenia polityczne o tak ogromnej skali korupcji w naszym kraju spowodowały, że bardzo o tym myślałem. O stanie naszego państwa. I ten obraz był tak przerażający, że dojeżdżając do świateł, uderzyłem w tył samochodu - tłumaczył w rozmowie z "Faktem". Co tak zajęło umysł posła? Media pisały wtedy o infoaferze korupcyjnej w dawnym MSWiA[1].

 

Przystojny jak Zorro, wierny jak Bond, zamaskowany jak słoń na jarzębinie, nadęty jak purchawka, głupi jak but.

 

Agent – to takie mroczne słowo, niosące w sobie jakąś tajemnicę i dreszczyk emocji. O tym, że ktoś jest agentem – dowiadujemy się albo pośmiertnie, albo podczas spektakularnej wpadki. Z tym że wpadki nie zawsze były ogłaszane, bo taki wpadnięty agent to też jakiś kapitał przetargowy.

To wszystko jednak nie dotyczy agenta Tomka, który biegał z otwartym rozporkiem i garściami sypał dolary. I dziś opowiada, że nie ma sobie nic do zarzucenia. No pewnie, może taką miał misję: działaj jak ostatni idiota, osłabisz czujność przeciwnika.

Agenci najczęściej działają przeciw wrogowi, jako szpiedzy, dywersanci, sabotażyści, dyplomaci – a więc za granicą. Agent Tomek działał przeciwko wrogom wewnętrznym, najlepiej żeby owi wrogowie mieli spódnice, bo temperament chłoptasia dorównuje Michnikowemu (a może tylko tak się zdaje…).

Ciekawa jest jego biografia. Już w wieku 19 lat zaczął pracę w policji. Między zajęciami zaocznymi w uczelni latał po mieście przebrany za „zwykłego złodzieja” – i przyłapywał prawdziwych złodziei. Albo było na odwrót, nie wiadomo dokładnie. W każdym razie wtedy chyba nabrał zamiłowania do technicznych gadżetów, motoryzacji, kobiet i całego tego próżniaczego życia z adrenalinką pozaprawności w tle. To nie jest dobra kwalifikacja dla policjanta.

Lista ofiar, na które się zasadzał, jest imponująca swoją skromnością.

  1. Posłanka Sawicka, 12 lat starsza (w chwili „podjęcia działań operacyjnych” oboje mieli odpowiednio 42 i 30 lat). Jejmość z Oławy, która dostawszy się do parlamentu, pytlowała ozorem niczym żona rzymskiego senatora. W swoim przekonaniu mogła wszystko, a gdy zasłyszała coś podczas narad czy przy obiadkach w gronie partyjnym – zaraz z tym biegła na bazar i chwaliła się, co to nie może ona i jej ugrupowanie, jakie to zwłaszcza lody będą kręcone. No, jemioła! Agentowi Tomkowi nie przeszkadzała jawna głupota i żenująca dziecinada. Wszak przed sądami liczą się zarejestrowane słowa i zamierzane czyny, a nie ich realność. Sam fakt, że się przemógł na takiego paszczura już o nim świadczy, ale to moja osobista ocena. Ostatecznie doprowadził kobietę do ruiny życia osobistego, a następnie przed sąd. Znaczy - dżentelmen. 26 kwietnia 2013 Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił zaskarżony wyrok i prawomocnie uniewinnił Beatę Sawicką od popełnienia zarzucanych jej czynów. Według ustnych motywów orzeczenia podstawą takiej decyzji było uznanie działań operacyjnych stosowanych przez funkcjonariuszy CBA za nielegalne, co dyskwalifikowało zebrany materiał dowodowy. Sąd ten potwierdził ustalenia co do faktu, iż Beata Sawicka przyjęła korzyść majątkową, za co odpowiada moralnie;
  2. Weronika (Ołena) Marczuk, tancerka rewiowa, celebrytka, umiejąca zadbać o wykształcenie i interesy. Gdybym był byłym pływakiem i tajnym agentem, na pewno przekonałbym przełożonych, że powinni mnie oddelegować na ten „odcinek”. Łakomy kąsek. Mniam. Tu jednak poszło dużo gorzej niż z opuszczoną przez życie sawicką: jak wieść niesie, prokuratura oczyściła ją z zarzutu płatnej protekcji. 21 stycznia 2011 roku umorzono przeciwko niej śledztwo z braku przesłanek czynu zabronionego. Na podstawie materiałów ze śledztwa został skierowany wniosek o postawienie zarzutów przeciwko agentowi Tomaszowi Kaczmarkowi oraz innym funkcjonariuszom CBA, zamieszanym w tę aferę. Obecnie prowadzone są (były) dwa postępowania karne w Prokuraturze Praga-Południe przeciwko Kaczmarkowi z powodu przekroczenia uprawnień oraz naruszenia tajemnicy państwowej, służbowej oraz śledztwa. Może to była zemsta za to, że Tomeczek nie był w jej typie?
  3. Kwaśniewscy. Chcąc udowodnić, że małżeństwo miało nielegalne dochody, CBA kupiło dom w Kazimierzu nad Wisłą - ujawnia "Gazeta Wyborcza"[2]. Z operacji nic nie wyszło, a CBA został dom. Tomasz" zaprzyjaźnił się z synem Marii J., która administrowała domem Michałowskiego (CBA zakładało, że w rzeczywistości dom jest własnością Kwaśniewskich). - Zdobył jego zaufanie i przyjaźń, spędził święta w tym domu i oświadczył, że jest pod takim wrażeniem, że chce go kupić - relacjonuje osoba znająca szczegóły akcji. Agent "Tomasz" chciał zapłacić za dom 3 mln zł - dwa razy więcej niż dom był faktycznie wart. Wtedy - jak pisze"Gazeta Wyborcza" - jego właściciel, Marek Michałowski zdecydował się dom sprzedać. I przystał na propozycję agenta "Tomka", by w akcie notarialnym wpisać 1,5 mln zł, a resztę "Tomek" zapłaci po oficjalnej transakcji, żeby uniknąć wysokiego podatku. Po podpisaniu u notariusza umowy, 29 lipca, "Tomasz" - jak relacjonuje "Gazeta" - próbował wręczyć Michałowskiemu teczkę z 1,5 mln zł i z nadajnikiem. CBA podejrzewało, że pojedzie on do Jolanty Kwaśniewskiej z pieniędzmi i tam dokonają aresztowania. Michałowski jednak przepakował gotówkę do bagażnika, ale nie chciał wziąć teczki. - Coraz bardziej zdenerwowany wciskał tę teczkę, mówiąc, że jest droga, firmowa - opisuje informator "Gazety Wyborczej". Właściciel dojechał z pieniędzmi i kilkanaście minut później jego oraz Marię J. aresztowano;

Za choćby te trzy, najbardziej spektakularne działania, sam agent i jego agencja powinni mieć kłopoty konstytucyjne i w konsekwencji karne. Jak na razie – słychać tylko o prokuratorskich harcach. Świadczy to jakoś o państwie zwanym III Rzeczpospolitą…

„Wniosek o uchylenie immunitetu posłowi PiS Tomaszowi Kaczmarkowi, byłemu funkcjonariuszowi CBA, który jako "agent Tomek" prowadził operacje specjalne, trafił dziś do marszałka Sejmu[3]. Podobny wniosek dotyczy innego posła PiS Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA. Jednak Kaczmarek ma mieć bardziej rozbudowane zarzuty. Oprócz przekroczenia uprawnień podczas akcji, w czasie których przedstawiał się jako biznesmen, prokuratura chce mu postawić jeszcze dwa inne. O zarzucie korupcyjnym (art. 230a kodeksu karnego) poinformował portal TVN24.pl.

 O co chodzi? Według źródeł w prokuraturze wziął się on stąd, że Kaczmarek w ramach prowokacji wręczył łapówkę Bogusławowi Seredyńskiemu, prezesowi Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Ponieważ jednak działanie agenta było bezprawne - Seredyński nie domagał się żadnych pieniędzy, a korupcyjną sytuację stworzyli funkcjonariusze CBA - to uznano, że koperta z pieniędzmi mogła być faktycznie próbą skorumpowania prezesa przez agenta. Czy ten zarzut może ostatecznie znaleźć się w ewentualnym akcie oskarżenia? Wątpliwe, bo przecież agent wręczał pieniądze, które dało mu wcześniej CBA i celem jego działania było sprowokowanie Seredyńskiego. Mocne podstawy ma natomiast zarzut z art. 235 kk dotyczący tworzenia fałszywych dowodów. Tu też przywołano przypadek prezesa WNT, którego agenci spoili alkoholem, a potem zostawili w jego mieszkaniu 10 tys. euro. Ale nie tylko, bo - jak dowiedziała się "Gazeta"- chodzi również o fabrykowanie materiałów, na podstawie których sądy dawały zgodę na zakładanie podsłuchów”.

I jeszcze:

Tygodnik WPROST opisuje losy burzliwego romansu posła PiS Tomasza Kaczmarka z olsztyńską bizneswoman Katarzyną Sztylc. Według "Wprost", były "agent Tomek" miał grozić jej mężowi i straszyć go kolegami ze służb. "Wiesz co, Arek, ciebie może dobrego spotkać w życiu? Jak się spotkamy, po prostu ode mnie w ryj dostaniesz. Albo ja od ciebie. Ja ci powiem jedną rzecz: ja w to nie wchodzę. Spier... i mnie z tym nie wiąż. Bo jak będziesz do mnie, k..., przybijał, to powiedziałem ci: my nie jesteśmy grzecznymi chłopcami i ja grzecznym chłopcem nie jestem. Odpier... się ode mnie, bo ja ci krzesłem przyje... zaraz tak, że spadniesz". Wyjaśnijmy: to do tej damy, o którą szło w tej rozmowie, należy formalnie porsche, które rozbić raczył nasz agenciunio.

Mam być szczery, to w moich podróżach często oglądałem takie sceny. W podrzędnych piwiarniach, w wykonaniu dżentelmenów nie powalających ani urodą, ani ogładą, ani czymkolwiek, co się kojarzy z Jamesem Bondem. Co tam robiłem ja sam? Bywałem!

 

W wyborach w 2011 Tomasz Kaczmarek, lowelas i przekręciarz, uzyskał mandat poselski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, otrzymując 4332 głosy w okręgu kieleckim (powalający wynik, nieprawdaż?). Ale już 16 grudnia 2013 został zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego tej partii, przy tym wcale nie na skutek odkrycia, że jest zwykłym plugawym podlecem, niegodnym jakiejkolwiek publicznej funkcji, tylko ze względu na podejrzenie, że nie jest do końca politycznie lojalny. Widać nielojalność ma już we krwi…

Forest Gump PL

 

,