Skąd się bierze moc Ordynackiej

2010-02-20 23:44

 

SKĄD SIĘ BIERZE MOC ORDYNACKIEJ

/diagnoza, ale bez specjalnego konsylium/

 

Z mitu

Z jakiegoś nieracjonalnego przekonania, że Ordynacka jest „grupą trzymającą władzę”, a przekonanie to obezwładnia stronników i rozjusza przeciwników, tym zaś, którzy są obojętni dowodnie uzasadnia wielkość Ordynackiej.

 

Z bezczelności

Z tego specjalnego tupetu, który pozwala do największych postaci (jakakolwiek by ich wielkość nie była) zwrócić się z projektem zbawiania świata (jakikolwiek by to nie był projekt) i odnieść sukces choćby w postaci ożywienia medialnego wokół projektu.

 

Z arogancji

Z euforycznego wręcz zamykania się na racje ludzi spoza własnego środowiska, postrzegania wszystkich jak karmy i podnóżka, z żelaznej dyscypliny w unikaniu dyskusji o własnej wartości, z nastawienia na niszczenie wszystkiego, czego się nie rozumie.

 

Z ignorancji

Z tego chronicznego dyletanctwa i nieuctwa (nie czytają), ze skłonności do cytowania wyłącznie samych siebie, z tego ustawicznego braku jakiejkolwiek poetyki w życiu i w działaniu, z tego ustawicznego molierowskiego odkrywania, że mówi się prozą.

 

Ze sprytu spiskowego

Z ustawicznego treningu w kuglowaniu, prawe skrzydło na lewe, lewe na środkowe, z rozdawania stanowisk i tworzenia gabinetów cieni, zanim życie nas do tego upoważni, z wytrenowania w gubieniu ludzi niepokornych i nie „swoich”.

 

Z instynktu kamarylnego

Ze zmysłu politycznego zwanego pragmatyzmem, a będącego cynicznym patentem na grabienie wszystkiego i wszystkich z ich dóbr, ogołacania wszelkich wartości z ich atrybutów tylko po to, by się nimi popisać medialnymi niedopowiedzeniami.

 

Z symboliki

Z tej pozytywnej i organicznej korporacyjnej myśli ruchu studenckiego, przeniesionej na grunt poważny i dorosły, z wykorzystaniem efektu romantyczności i przywiązania do tradycji, gdy tymczasem idzie o zawłaszczanie Historii na swój koteryjny użytek.

 

Z cudzych zasług

Z tego nuworyszowskiego talentu do przypisywania sobie dorobku Kaczmarskich, Grechutów, Tarkowskich, Młynarskich, Rodowicz, Kleyffów, Wołków, z podwiązywania się do wszystkiego, co media i publiczność skłonna jest uznać za wartościowe.

 

Z przypadku

Z tego szczególnego zbiegu okoliczności, który byłym działaczom środowisk studenckich przypisał sprawczą moc w sprawie ważkiej dla kraju, ustawił tych działaczy w roli hufca stojącego murem za jednym z nich, będącym akurat „na cenzurowanym”.

 

Z tego, że zbyt wielu nie-Ordynackich chce, aby moc Ordynackiej była wielka (lecz tylko symbolicznie, nie realnie), bo wtedy ich świat stanie się prostszy i bardziej zrozumiały, a wiele rzeczy da się wyjaśnić bez szczególnego wysiłku intelektualnego.