Się dlaczego bankrutuje. Suicydalia

2012-02-23 06:04

/po raz pierwszy opublikowano: 23 października 2011, patrz np.: https://matuzalem.salon24.pl/356964,sie-dlaczego-bankrutuje-suicydalia/

 

W najbliższym czasie przez Polskę przetoczy się fala bankructw. Bankrutować będą biznesy (nic nowego), gospodarstwa domowe (to nowe, ale znane skądinąd), osoby-obywatele (wynalazek ostatnich lat), organizacje społecznikowskie (dramatyczna nowość), samorządy terytorialne (wymuszona nowość), placówki dobra publicznego (ochrona zdrowia, artystyczne, szkoły, uczelnie, informacyjno-medialne) oraz placówki państwowe (wojskowe, policyjne, interwencyjne – jak straż pożarna).

Będziemy się uczyć na własnych karkach, co to znaczy „zmiana statusu” (na podlejszy) oraz wprowadzimy do światowego dziedzictwa pojęcie „gospodarki społeczną masą upadłościową”. Jesteśmy jedynym krajem na świecie (a na pewno w tzw. demoludach), który ma za sobą „przymiarkowy” eksperyment, jeszcze niedopełniony (wykończone i pozostawione same sobie PGR-y wraz z całymi wsiami), jesteśmy jednym z nielicznych krajów na świecie, którymi zarządza Państwo planowo doprowadzające całe warstwy społeczne do wykluczenia poza obszar szans.

Jesteśmy też jedynym państwem na świecie, które nie proszone i nie przymuszone ogłosiło swoje bankructwo w 1989 roku, aby wprowadzić zarząd syndykalny pod nazwą „terapia szokowa”.

I mamy jedyne na świecie Państwo, które traktuje rozliczne raporty swoich komórek i organów, jakby opisywały peany na cześć, a nie ostrzegającą krytykę. Cóż, Polak potrafi…

Praprzyczyną tych bankructw (powtarzam: nadejdą masowo) będzie niezdolność i niechęć Państwa (Rzeczpospolitej) do jakiejkolwiek polityki w tym zakresie: refinansowania, ochrony, udzielania gwarancji, przeciwstawiania się złu „rynkowemu”, dynamizowania.

Oszczędzę placówkom badawczym i rządowym agendom kosztów analizy, skąd się te masowe bankructwa wezmą. Oto lista przyczyn:

1.      Rozpustne życie ponad stan (niezdolność powstrzymania się od wydatków przekraczających dochody, albo zbyt optymistyczne oszacowanie dochodów);

2.      Wymuszone życie ponad stan (konieczne, obowiązkowe koszty stałe rujnują wszelkie kalkulacje);

3.      Bycie karmą (ofiarą) bezwzględnych rekinów (np. banków i ubezpieczalni oraz pożyczkodawców), rwaczy (geszefciarzy, windykatorów, pieczeniarzy) albo politycznych gamblerów;

4.      Założycielskie albo chroniczne skrzywienie proporcji tzw. czynników biznesu (np. popyt, patent, praca zespolona, warunki minimalnej rentowności, środki, aprobata, itd., itp.);

5.      Niszcząca fala kataklizmów naturalnych (brak zabezpieczenia i ubezpieczenia);

6.      Niszcząca fala katastrof rujnujących (błędy techniczno-technologiczne, dekapitalizacja, wypadkowość);

7.      Niszcząca fala „urwanych kooperacji” (jedni bankruci pociągają następnych);

8.      Nieudane inwestycje i lokacje;

9.      Koniec wszelkich rezerw, nawet tych „wyduszanych na siłę”;

10.  Oszczędności i cięcia tam, gdzie akurat trzebaby się sprężyć i zdynamizować;

Z bankructwem to jest tak, że kiedy ono następuje lub się zbliża, to jednak lekceważymy „terrain ahead”, „pull lup, pull lup” i podobne ostrzeżenia, nie umiemy zrezygnować ani z rutyny (stylu funkcjonowania), ani z obranego celu (strategii), ani z jakiegoś zaklęcia (domu rodzinnego się nie sprzedaje). Wygląda to tak, jakbyśmy zamiast w porę korygować ku dobremu – w ostatniej chwili „korygujemy” ku samozniszczeniu. Funkcjonujemy jak otępiali.

Niemal wszyscy bankruci in-spe w ostatniej fazie wpadają w różne korkociągi dramatycznych pożyczek, zastawów, małych oszustw, naciągnięć, lukrowania, „niedoczasów”, niemoralnych i nieestetycznych śmierdzących interesów „ratunkowych”. Kto nie wie jak to wygląda, niech przyjrzy się temu, co wyprawia Polskie Państwo w ostatnich latach i co będzie w tej sprawie wyprawiać z dużo większym nasileniem w najbliższych miesiącach.

Właśnie. Skąd weźmie się ta fala bankructw w miejscach zgoła nieoczekiwanych? Stąd, że bankrutująca RP zajmie się wyzyskiem wewnętrznym, oskubywaniem kogo się da, nawet milionów nośnych kur, które dawały każda mało (razem więc dużo), ale zechce się od nich łupić ponad siły. Byle ratować telewizyjną zieloność wyspową. A kury zdechną i wystarczy najwyżej na prędką stypę.

Sygnały takiej polityki już są nam dawane. Miękko. Ostrożnie. Trwają też intensywne poszukiwania winowajców. Może – śladem oburzonych całego świata – w Polsce nie Lud, ale Państwo oskarży sektor drenażowo-bankowo-funduszowo-ubezpieczeniowo-spekulacyjny? W każdym razie coś takiego już na horyzoncie widać.

 

Książka „Suicydogenia polityki polskiej” (szukam wydawcy) opisuje powyższe obszerniej, choć miejscami nudno.