SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA (3)
IV. Uczestnictwo społeczeństwa
w sprawowaniu władz
IV. 1. Społeczeństwo obywatelskie
Obecny stan społeczeństwa obywatelskiego w Polsce pozostaje w tyle za rozwojem w innych dziedzinach, takich jak ustrój czy gospodarka. Opóźnienie to jest jednym z głównych hamulców rozwoju Polski.
Przełom roku 1989 zastał społeczeństwo zorganizowane wg wyobrażeń i potrzeb władzy komunistycznej. Organizacja społeczeństwa komunistycznego wiązała człowieka z miejscem pracy. To w zakładach pracy istniały organizacje partyjne i oficjalne związki zawodowe dysponujące materialnym beneficjami. Tam robiło się karierę zawodową, dostawało mieszkania, przydział wczasów czy samochodu, a branżowe układy pracy utrudniały zmianę miejsca zatrudnienia. Nie istniały mechanizmy łączące ludzi wokół miejsca zamieszkania. Wprost przeciwnie, władze komunistyczne obawiały się takich form organizacji społeczeństwa jako trudniejszych do kontroli. Poniekąd słusznie z punktu widzenia władzy totalitarnej, bo przecież podstawą społeczeństwa obywatelskiego jest właśnie samodzielne organizowanie się społeczności w miejscu zamieszkania.
Innym wymiarem społeczeństwa obywatelskiego, także wykluczonym przez system komunistyczny, jest tworzenie organizacji niezależnych od władz. Organizacje takie działają na rzecz grup obywateli, których łączy wspólnota interesów a nie przynależność jedynie do wspólnoty terytorialnej, miejsca pracy czy zawodu. To organizacje pozarządowe (NGO), których sama nazwa wyraża istotę niezależnych od administracji państwowej i samorządowej organizmów społecznych. W tej dziedzinie przełom rok 1989 otworzył możliwości powstawania takich organizacji, które stanowią istotny element nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego. Powstanie tysięcy takich organizacji to także sukces reform ustrojowych.
Także i tu można jednak odnotować zjawiska niepokojące. NGO powstają często jako organizacje charytatywne i oczekują finansowania przez władze lokalne. Tym samym stają się klientami samorządów. Cześć z tych organizacji staje w pozycji konkurencyjnej w stosunku do innych, zwłaszcza o podobnym charakterze, a próby koordynacji lub tylko przekonywania do współdziałania traktowane są podejrzliwie.
O ile stosunkowo często i łatwo powstają NGO protestu, to brakuje lokalnych organizacji typu watch-dog, które na szczeblu lokalnym winny monitorować działania władz, wykazywać nadużycia władzy i naruszenia praw mieszkańców. Brakuje także organizacji, które miałyby na celu systematyczną identyfikację celów i potrzeb danej społeczności, a w ślad za tym organizowały wspólny wysiłek na rzecz ich realizacji. Istnienie takich organizacji jest niezbędne dla wypełnienia przestrzeni pomiędzy społeczeństwem a władzami lokalnymi i zapewnienia bezpośredniego bieżącego wpływu społeczności na politykę prowadzoną przez władze. Działalność w tego typu organizacjach jest dla przyszłych lokalnych polityków szkołą, która kształtuje społeczne postawy, umiejętność postrzegania problemów i organizowania działań dla ich rozwiązywania.
Aby takie organizacje powstawały w szerszej skali, konieczna jest chęć i zdolność do współdziałania. Naszym, polskim problemem jest jednak brak umiejętności współpracy sąsiedzkiej i niezdolność do identyfikacji swych potrzeb i celów rozwoju lokalnego. Ludzie potrafią się łączyć przede wszystkim w protestach, a dużo trudniej przychodzi łączenie się dla działań pozytywnych. Wielu Polaków nie utożsamia się ani z państwem, ani nawet ze swoją społecznością lokalną. Przygnębiający jest brak zaufania do współrodaków. Powszechny jest brak zrozumienia, że za rozwój państwa jak i swojej gminy odpowiadają obywatele[i]. Brak poczucia współodpowiedzialności idzie w parze z postawami roszczeniowymi. Powszechny jest brak rozumienia źródeł finansowania i powstawania budżetu, nie tylko zresztą samorządowego.
Mimo tych wszystkich problemów proces budowy społeczeństwa obywatelskiego postępuje, choć postęp jest zbyt wolny w stosunku do wyzwań, jakie stają przed Polską. Proces ten trzeba przyśpieszyć. Ze smutkiem należy stwierdzić, że żaden z rządów będących u władzy po 1989 roku nie podjął poważniejszej akcji wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Dotyczy to chociażby programów szkolnych.
W ogromnej liczbie szkół podejmowane były i są nadal różnego rodzaju akcje na rzecz wychowywania obywatelskiego. W programach edukacyjnych brakuje jednak elementów kształtowania postawy czynnego zaangażowania obywatelskiego w życie społeczności lokalnej. Nawoływanie do patriotyzmu przez uprawianie „polityki historycznej” nie zastąpi kształtowania postaw obywatelskich, nakazujących wspólne działanie na rzecz rozwiązywania wspólnych problemów dnia codziennego.
Pozytywnym wyjątkiem było uchwalanie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Ma ona być wsparciem dla organizacji społecznych. Współpracował przy tym rząd z parlamentem, co można uznać za wyjątkowe w najnowszej historii Polski. Ustawa była też szeroko konsultowana ze środowiskiem organizacji społecznych.
IV. 2. Organizacje obywatelskie
Pozarządowe organizacje obywatelskie (NGO) rozwijają się powoli. Istnieje wiele wspaniałych przykładów działalności NGO, ale do masowego ruchu tych organizacji jeszcze daleko. Do momentu uchwalenia ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie współpraca samorządów z organizacjami pozarządowymi kształtowana była spontanicznie i zazwyczaj polegała na przekazywaniu organizacjom dotacji na wykonywanie zadań własnych samorządów. Samorządy, w oparciu jedynie o zapis ustawowy wymieniających wśród zadań własnych współpracę z organizacjami pozarządowymi, dopracowały się własnych modeli współpracy. Powstawały roczne plany współpracy mające swe umocowanie w budżetach samorządowych. Ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie[ii] nie wprowadzała więc zasadniczo nowych elementów a jedynie powszechnie nałożyła obowiązek opracowywania rocznych programów współpracy na wszystkie jednostki samorządu terytorialnego oraz sprecyzowała zasady współpracy, zwłaszcza w kwestiach finansowych.
Dla organizacji społecznych istotne okazało się wprowadzenie w ustawie definicji organizacji pożytku publicznego, zdefiniowanie wolontariatu, określenie zasad pracy wolontariuszy oraz utworzenie na szczeblu krajowym reprezentacji NGO – Rady Pożytku Publicznego. Rada stała się partnerem rządu w konsultowaniu decyzji.
Z doświadczeń funkcjonowania ustawy oraz przeprowadzonych badań wynika, że daje ona solidne podstawy do kształtowania dobrej współpracy samorządów lokalnych z organizacjami. Zdarza się bowiem ciągle, że praktyka współpracy nie zawsze jest zgodna z obowiązkowo uchwalonym programem.
Dla wzmocnienia uczestnictwa organizacji w życiu publicznym, a tym samym dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, ważne jest:
• ‑Opracowanie przez samorządy we współpracy z organizacjami społecznymi wieloletnich programów współpracy spójnych ze strategiami rozwoju samorządów.
• ‑Kształcenie osób odpowiedzialnych ze strony samorządu za współpracę z NGO, które powinny stawać się animatorami rozwoju lokalnego.
• ‑Upowszechnianie dobrych praktyk współpracy, szczególnie z zakresu rozwiązań prawnych, standaryzacji usług i ich kontraktowania.
W ostatnich latach w procesie tworzenia organizacji pozarządowych zachodzą pozytywne zmiany[iii]. Na obszarze całej Polski powstają lokalne organizacje obywatelskie, łączące ludzi dla realizacji wspólnych celów. Mają coraz większe znaczenie w integrowaniu społeczności lokalnych i wyzwalaniu lokalnych inicjatyw, odgrywają ważną rolę społeczną i gospodarczą[iv]. NGO stają się poważnym elementem rozwoju i stabilizacji kraju, chociaż ciągle nie są we właściwym stopniu doceniane przez administrację[v].
Nie wszystkie samorządy dostrzegają znaczenie spontanicznej działalności społecznej dla lokalnego rozwoju. Często traktują społeczne organizacje obywatelskie jako uciążliwych petentów, a czasami jako groźnych konkurentów, którzy, krytykując działania władzy, chcą przejąć mandat zaufania społecznego. Z drugiej strony słabe organizacje społeczne[vi] nie umieją, nie chcą albo nie mają środków, aby spełniać bardziej odpowiedzialną rolę. Niektóre organizacje obywatelskie nie w pełni rozumieją swoją rolę i charakter – zdarzają się przypadki prób odgrywania roli dodatkowego ogniwa administracji. Ponadto sposób działania niektórych NGO każe wątpić w ich rzetelność i uczciwość[vii]. Postęp jest jednak zauważalny, a niektóre miasta mogą się poszczycić naprawdę wielkimi osiągnięciami, dbając o partnerską współpracę i rozwój sektora społecznego, tworząc programy współpracy, powołując pełnomocników ds. współpracy z NGO i podejmując różnorodne formy wspierania działań.
Państwo nie jest w stanie spełnić wszystkich ważnych misji społecznych – zwłaszcza, choć nie tylko, opiekuńczych. Ten niedostatek nadrabiany jest przez organizacje pozarządowe, a szczególnie organizacje pożytku publicznego. Tak dzieje się w wielu krajach. Przez pierwsze lata transformacji Polska była, pod względem przyrostu organizacji pozarządowych, w czołówce państw. Tendencja ta uległa zahamowaniu w ostatnich latach.
Ułomne w swej pomocniczej roli państwo nie przekazało wielu funkcji ani samorządom, ani organizacjom pozarządowym. Przeciwnie, środki na wspomaganie tych organizacji znacząco zmalały, a wymóg wnoszenia własnych wkładów w społecznie pożyteczne projekty skutecznie wyniszcza organizacje małe, często tworzone przez ludzi ze społecznikowską misją, ale biedne. Oburzające jest, że ograniczenie środków na takie organizacje odbywa się pod hasłem walki z patologią nadużywania statusu NGO, bez przeprowadzenia jakiegokolwiek racjonalnego rachunku. Medialne nagłaśnianie sporadycznych nadużyć pojedynczych organizacji nie może niweczyć dorobku i potencjału całego ruchu, tysięcy małych i uczciwych organizacji działających na rzecz interesu społecznego.
IV. 3. Reprezentatywność władz
Rozwój społeczeństwa obywatelskiego w Polsce jest opóźniony. Nie oznacza to jednak, aby wstrzymywać rozwój samorządności do czasu, gdy (jak mówią malkontenci, naśladując ideologów PRL) „społeczeństwo dorośnie”. Ludzie nauczą się demokracji nie z książek, a przede wszystkim poprzez działanie w instytucjach demokratycznych.
Europejska Karta Samorządu Terytorialnego – międzynarodowa konwencja, ratyfikowana przez Polskę, stwierdza: „Prawo to (chodzi o prawo zarządzania sprawami publicznymi) jest realizowane przez rady lub zgromadzenia, w których skład wchodzą członkowie wybierani w wyborach wolnych, tajnych, równych, bezpośrednich i powszechnych i które mogą dysponować organami wykonawczymi im podlegającymi”[viii]. Istotą demokracji jest to, aby w ciałach pochodzących z wyborów znajdowały reprezentację poglądy wszystkich istotnych grup społecznych. Demokracja to nie tylko rządy większości, ale także zachowanie praw mniejszości. Zasada pluralizmu jest niewzruszalną zasadą wszystkich państw demokratycznych.
Sposób wyboru rad samorządowych musi gwarantować ich reprezentatywność. Podstawowym wymogiem zapewnienia reprezentatywności jest spełnienie zasady równego dostępu i równych szans wyborczych dla wszystkich lokalnych środowisk. Ten wymóg powinien zmusić do poważnej dyskusji o obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej do rad gmin, rad powiatów i sejmików wojewódzkich.
Przepisy obowiązującej ordynacji wyborczej przewidują, że komitety wyborcze mogą być tworzone przez:
• ‑Partie polityczne i koalicje partii politycznych.
• ‑Stowarzyszenia i organizacje społeczne.
• ‑Wyborców.
Spośród wymienionych typów komitetów uprzywilejowane są komitety partyjne, które mogą korzystać z partyjnych funduszy wyborczych (największe partie korzystają z dotacji państwowych), tworzyć koalicje, prowadzić kampanię wyborczą w skali ogólnopolskiej korzystając z dodatkowego, bezpłatnego czasu antenowego centralnego państwowego radia i telewizji. Komitety organizacji społecznych i komitety wyborców takich możliwości nie mają. Uprzywilejowanie komitetów partyjnych powoduje, że liderami i członkami lokalnych struktur partyjnych stają się często „interesariusze władzy”, czyli osoby zainteresowane władzą rozumianą jako źródło własnych korzyści, a nie jako służba publiczna w interesie społeczeństwa.
Zlikwidowanie przywilejów partyjnych jest zatem podstawowym warunkiem zapewnienia reprezentatywności w wyborach lokalnych; otwiera to drogę do organów przedstawicielskich społecznikom i przedstawicielom grup obywateli. Drugim warunkiem jest zapewnienie przestrzegania wymogów finansowych prowadzenia kampanii wyborczej. Obecnie kontrolą finansów wyborczych zajmują się agendy Komisarzy Wyborczych i Państwowej Komisji Wyborczej, a sankcje za przekroczenia reguł finansowania kampanii spadają na komitety wyborcze i pełnomocników. Pobieżny szacunek kosztów kampanii ponoszonych przez duże partie polityczne pozwala przypuszczać, że reguły finansowe wyborczej konkurencji są powszechnie lekceważone, mimo formalnej poprawności składanych sprawozdań finansowych. Skuteczna egzekucja zasad uczciwości wyborczej będzie możliwa, gdy kontrola finansów wyborczych zostanie powierzona wyspecjalizowanym służbom skarbowym, a sankcją za ignorowanie zasad będzie utrata nieuczciwie zdobytych mandatów[ix].
Kolejnym warunkiem wyborczej reprezentatywności jest zniesienie wszelkich sztucznych mechanizmów rozdziału mandatów wypaczających wyniki wyborów, takich jak np. ostatnio wprowadzone blokowanie list. W dążeniu do uzyskania korzyści politycznych wprowadzono nowelizację w sposób urągający wszelkim standardom demokratycznego państwa prawa, co zostało jednoznacznie stwierdzone w wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Praktyka udowodniła wyraźnie bardzo negatywne skutki tego rozwiązania. Dobitnie pokazuje to przykład ostatnich wyborów do Sejmiku Podlaskiego. Lista LiD, która nie uczestniczyła w żadnym bloku uzyskała 13,81 % głosów i 3 mandaty. Tymczasem lista PSL, która uczestniczyła w bloku, uzyskała 5 mandatów, mimo że głosowało na nią tylko 8,9 % wyborców. Jeden z kandydatów, który uzyskał 4591 głosów nie uzyskał mandatu, który przypadł kandydatowi z 1427 głosami[x]. Lista PiS uzyskała o jeden mandat więcej, ponieważ LPR nie przekroczyła progu 5% i jej głosy zaliczono PiS i Samoobronie. Wydarzenia, jakie nastąpiły po wyborach, wykazały fałszywość jednego z podstawowych argumentów używanych przez zwolenników blokowania. Twierdzili oni, że blokowanie ułatwi szybkie utworzenie koalicji, które będą prostą kontynuacją bloku wyborczego. Tymczasem na Podlasiu bloki wyborcze tworzyły PiS i Samoobrona oraz PO i PSL. Natomiast koalicje rządzącą utworzyło PiS z PSL, a ich partnerzy – PO i Samoobrona – przeszły do opozycji.
Ten przykład jednoznacznie dowodzi, że system blokowania list prowadzi do wypaczenia zasady reprezentatywności rad.
IV. 4. Zaufanie społeczne
Władze lokalne bez zaufania społecznego tracą swój samorządowy charakter[xi]. Należy z satysfakcją odnotować, że mimo zauważalnego w Polsce braku zaufania społecznego do wszelkich władz to właśnie samorządy lokalne cieszą się większym zaufaniem niż politycy szczebla centralnego[xii]. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest wyższa frekwencja w ostatnich wyborach samorządowych (2006) niż w parlamentarnych (2005) – mimo, że uczestnictwo w tych wyborach jest trudniejsze niż w wyborach parlamentarnych. Poparcie ponad 70%, 80% a nawet 90%, uzyskane przez niektórych prezydentów, burmistrzów czy wójtów jest nieosiągalne nawet dla najpopularniejszych liderów szczebla centralnego. Co charakterystyczne, wyborcy „pielęgnują” ciągłość władzy: w większości przypadków dobrzy wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast są wybierani na następną, często trzecią kadencję. Cichym zwycięzcą ostatnich wyborów samorządowych stała się „Polska lokalna”.
Samo głosowanie nie jest wystarczającym miernikiem zaufania. Zdarza się bowiem, że część ludzi głosuje „negatywnie”, wyrażając przez ten akt nie tyle zaufanie do kandydata/tki, ile blokując wybór kogoś nielubianego czy niewiarygodnego. Lokalni liderzy zdają sobie z tego sprawę.
Dość powszechna jest nieufność wyborców samorządowych do dużych i etablowanych partii politycznych. Wyborcy gotowi są dość często gotowi głosować właśnie przeciwko takim partiom i ich reprezentantom. Kandydaci do samorządów wiedzą, że partyjne członkostwo stanowi dla nich w oczach wielu wyborców obciążenie i powoduje zmniejszenie poparcia wśród wyborców[xiii]. Ludzie chcą powierzać władze swoim reprezentantom a nie nominatom partyjnym. Prowadzi to do paradoksalnego i dość powszechnego zjawiska ukrywania przez kandydatów do samorządu swojej orientacji politycznej pod nieposiadającymi żadnych konotacji partyjnych nazwami komitetów wyborczych.
Pozytywna ocena społeczna pracy władz lokalnych nie rozwiązała w Polsce kryzysu zaufania do instytucji i do ludzi. Badania porównawcze CBOS pokazują, że spośród 17 krajów, w tym Chin, USA, Rosji, Francji, Niemiec – Polacy lokują się na przedostatnim, szesnastym miejscu pod względem zaufania do rządu. Jest to objaw niepokojący tym bardziej, że idzie w parze z ogólnym bardzo niskim poziomem zaufania społecznego w Polsce.
Społeczeństwo samorządne i obywatelskie opiera się na więzi społecznej, której istotną cechą jest nie tylko zaufanie do władz, ale także do siebie nawzajem. Brak zaufania nie tylko do władz, ale do ludzi stanowi poważną przeszkodę w budowaniu samorządności lokalnej. Polacy zaufaniem obdarzają członków najbliższej rodziny (97%), dalszej rodziny (ok. 88%). Swoich współpracowników obdarza zaufaniem już tylko 59%. Polacy wykazują brak zaufania wobec ludzi, których osobiście nie znają; tylko 30% udziela odpowiedzi: raczej mam zaufanie a tylko trzech na stu badanych deklaruje pełne zaufanie do nieznajomych.
Kluczową rolę w budowie zaufania społecznego do samorządu mają do odegrania radni. Ich działania winny być oparte o etos odpowiedzialności za interesy mieszkańców. Etos ten niestety nie wszędzie się wykształcił we właściwym stopniu. W dodatku radni stosunkowo mało są zainteresowani podnoszeniem swojej wiedzy i kwalifikacji[xiv]. Stanowi to poważny problem, gdyż od poziomu profesjonalnego i etycznego radnych zależy sukces samorządu.
Sprawność administracji jest jednym z warunków zaufania społecznego. Kilkanaście lat funkcjonowania administracji samorządowej pozwoliło na wykształcenie znacznej liczby kwalifikowanych pracowników administracyjnych. Jednak istniejący system prawny i praktyka jego stosowania nie prowadzi do profesjonalizacji i stabilizacji administracji samorządowej. W efekcie jakość tej administracji bywa niska, marnuje się więc potencjał ludzi, który w niej pracują. Dzieje się tak w sytuacji, kiedy, w związku z koniecznością obsługi środków z funduszy UE, wymagania w stosunku do administracji lokalnej bardzo wzrastają.
Poważnym problemem jest upolitycznienie, a raczej upartyjnienie, lokalnej administracji. Często obsada stanowisk traktowana jest przez polityków jako łup wyborczy; powierza się funkcje nie w oparciu o posiadane kompetencje, lecz według klucza powiązań politycznych, gospodarczych, rodzinnych lub innych. Całkowite uzależnienie obsady urzędniczej od woli szefów jednostek samorządowych prowadzi do nieuzasadnionych rotacji i powoduje utratę doświadczonych ludzi.
Szczególnie groźne jest uzależnienie od rozdań politycznych sekretarzy i skarbników samorządowych. Są to urzędnicy, którzy powinni mieć szczególnie mocną i stabilną pozycję – po to, aby mogli stać na straży prawa i pieniędzy samorządowych, nawet wbrew bieżącym interesom i poglądom swoich szefów. Warto przypomnieć ustawową regulację prawną z lat trzydziestych ubiegłego stulecia, która zakazywała zwalniania sekretarzy gminnych na pół roku przed i pół roku po wyborach wójta.
Ciągłość, profesjonalność i stabilność administracji jest warunkiem sukcesu samorządu. Nominacje urzędnicze nie mogą zależeć jedynie od opinii czy woli szefa jednostki. Władza publiczna powinna być wykonywana przez wysokokwalifikowanych pracowników zawodowych, wiążących swoje kariery z zawodem urzędniczym. System nominacji i awansów powinien być stały i jawny i zmuszać do stałego podnoszenia swoich kwalifikacji[xv]. System administracji lokalnej powinien wytwarzać odpowiednie warunki, aby przyciągać osoby o odpowiednio wykwalifikowane. Obywatel może mieć zaufanie tylko do administracji o wysokich kwalifikacjach tak profesjonalnych jak i moralnych[xvi].
Omawianie wszystkich związanych z tym problemów wykracza poza zakres niniejszego raportu. Chcielibyśmy jeszcze zwrócić uwagę na problem bezpieczeństwa osobistego mieszkańców i ich mienia. Bezpieczeństwo może ulec wzmocnieniu przez scalenie działań organów policji i społeczności lokalnych. Policja państwowa sama tego problemu nie rozwiąże. Konieczne jest tworzenie prawnych i organizacyjnych przesłanek dla stałej współpracy pomiędzy funkcjonariuszami policji a społeczeństwem i władzami lokalnymi. Należy poważnie rozważyć, za przykładem wielu demokratycznych krajów, utworzenie policji lokalnej pod nadzorem władz lokalnych[xvii].
IV. 5. Prasa lokalna
Szczególną rolę w budowie zaufania społecznego mają do odegrania media lokalne, a szczególnie prasa. Jej rozwój jest podstawowym narzędziem w budowie społeczeństwa obywatelskiego. Z jednej strony aktywność lokalnych społeczności stanowi impuls do powstawania tych gazet, z drugiej zaś wspierają one odbudowę lokalnej świadomości mieszkańców oraz pobudzają do dalszej aktywności.
Prasa lokalna ma w Polsce swoją długą, kilkuwiekową historię, przerwaną przez okres PRL, gdy gazety lokalne były organami lokalnych komitetów PZPR. Przełom 1989 r. przyniósł żywiołowy rozwój lokalnej prasy[xviii]. W tym okresie inicjatywy wydawnicze można liczyć w tysiącach. Nie wszystkie miały szansę przetrwać. Znaczenie prasy lokalnej dostrzegły duże, dominujące na polskim rynku prasowym wydawnictwa. Przystąpiły one do wykupywania lokalnych tytułów, które czasami zatracały swój czysto lokalny charakter.
W prasie lokalnej ukształtował się podział na tytuły niezależne (wydawcy prywatni, stowarzyszenia i fundacje) oraz samorządowe, wydawane bezpośrednio przez urzędy gmin, spółki z udziałami gminy czy dofinansowywane przez samorząd. Powoduje to szereg konfliktów. Podstawowym zarzutem wobec prasy samorządowej jest jej zależność od władz samorządowych, przez co traci ona funkcje kontrolne w stosunku do władzy. Stawiane jest też pytanie: czy władza lokalna ma prawo za publiczne pieniądze wydawać gazetę, która służy tej władzy i która blokuje możliwość rozwoju innym? Podnoszony jest zarzut nierównej konkurencji.
W tej sprawie konieczne jest wprowadzenie regulacji prawnych, które wykluczą możliwość finansowania prasy lokalnej ze środków publicznych. Jedynym dopuszczalnym wydawnictwem samorządu powinien być biuletyn o charakterze ściśle urzędowym, informujący o decyzjach władz samorządowych.
Proces dojrzewania mediów lokalnych z natury rzeczy wymaga czasu. Musi ustabilizować się nie tylko rynek prasowy; ale również wykształcić społeczeństwo identyfikujące się z określoną „lokalnością”, a więc uczestniczące w rozwoju swej „małej ojczyzny” i zainteresowane wiadomościami o zachodzących wydarzeniach w swym najbliższym otoczeniu. Rola niezależnych mediów lokalnych w tym zakresie jest ogromna.
IV. 6. Krytyka i kontrola społeczna
Każdy organ władzy musi podlegać ocenie i kontroli społeczeństwa. Ograniczanie kontroli władzy samorządowej jedynie do mechanizmu wyborczego grozi nadużywaniem władzy. Niezbędne są właściwe mechanizmy bieżącej kontroli. Społeczności powinny być zdolne do identyfikowania swoich potrzeb, wyznaczania celów rozwoju i bieżącego komunikowania ich władzom, a ponadto do wykorzystywania narzędzi kontrolnych i egzekwowania swych ocen. Stąd tak wielka jest rola instytucji służących monitorowaniu władz oraz prawnej ochronie interesów społeczeństwa i pojedynczych obywateli.
Zwykli ludzie nie mają siły, umiejętności i środków, by stawić czoła władzy, kiedy ta nadużywa swoich uprawnień. W państwach skandynawskich instytucja ombudsmana, reprezentującego interesy mieszkańców, znajduje się na szczeblu gminy. Warto tworzyć i wspierać organizacje pozarządowe reprezentujące interesy społeczne i broniące praw obywateli. Instytucje takie powinny mieć dostęp do lokalnych mediów, a gdy te są kontrolowane przez lokalne władze lub nadmiernie upolitycznione – organizacje pozarządowe powinny tworzyć własne kanały informacyjne, np. za pośrednictwem internetu.
Władze podlegają krytyce obywateli, a hamowanie krytyki władz jest ograniczaniem praw obywatelskich. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wyraźnie stwierdził, że krytyka polityków i osób zajmujących stanowiska publiczne jest dopuszczalna w znacznie szerszym stopniu niż publiczna krytyka osób prywatnych. Polityk bowiem z własnej woli podejmuje działalność, która ze swej natury jest przedmiotem zainteresowania mediów i opinii publicznej. Musi więc wykazać znacznie dalej idącą tolerancję w stosunku do krytyki jego słów czy zachowań. Pod warunkiem jednak, że jest to rzeczywiście krytyka, a nie pomówienie. Sprawowanie władzy to nie tylko przywileje, ale przede wszystkim obowiązki w stosunku do społeczeństwa.
Trybunał przestrzega, że nie wolno przez zastraszenie zniechęcać obywateli do wyrażania swych opinii w sprawach dotyczących interesu publicznego. To funkcjonariusz może skompromitować urząd, a nie krytyka jego postępowania. Jeśli urzędnik nie dawałby powodu do krytyki, to nie miałaby ona miejsca.
IV. 7. Partie polityczne
Partie polityczne stanowią niezbędny element demokratycznego państwa. Nie mogą one służyć jedynie zdobywaniu władzy, ale powinny przede wszystkim przyczyniać się do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, zdolnego i do podejmowania świadomych wyborów dróg rozwoju kraju. Polskie partie polityczne nie spełniają w wystarczającym stopniu tego zadania.
W życiu politycznym naszego kraju stosunkowo silnie zakorzeniony jest model partii politycznej typu wodzowskiego, brak bowiem tradycji społeczeństwa – uczestnika władzy. Duża część Polaków oczekuje silnego przywództwa, które spełni ich polityczne oczekiwania i nie nastawia się na czynny udział w tworzeniu polityki. Wyborcy łatwo ulegają magii populistycznych haseł, a partie kształtują swój polityczny wizerunek pod dyktando gustów wyborczych.
Ustawiczna walka o zdobycie sondażowego poparcia elektoratu, toczona w świetle kamer i na szpaltach gazet, nie przysparza sympatii uczestnikom politycznych potyczek, ani ze względu na kulturę debaty, ani ze względu na wartość argumentów. Politycy, szczególnie w okresie przedwyborczym, podejmują wiele decyzji służących zdobyciu poparcia, a nie rozwiązania rzeczywistych problemów. Programy partii mają duży stopień ogólności i nie przekładają się na sprawy lokalne. W wyborach samorządowych partie nie przedstawiają alternatywnych programów rozwoju poszczególnej gminy, powiatu czy województwa. Często składają deklaracje rozwiązywania problemów, które nie należą do kompetencji tych władz, do których wybierani są ich przedstawiciele. Sprowadza to dyskusje na manowce, gdyż podziały zdań w sprawach lokalnych nie muszą być zgodne z podziałami dotyczącymi polityki ogólnokrajowej. Przy tym zacietrzewienie polityków oraz kampanie prowadzone w sposób agresywny utrudniają współpracę pomiędzy partiami w skali lokalnej i zawieranie niezbędnych kompromisów[xix].
Ta sytuacja czyni wyborców raczej kibicami niż współuczestnikami polityki. W efekcie pewna część społeczeństwa uważa politykę za brudną grę, która nie służy dobru wspólnemu, ale odbywa się jego kosztem[xx].
[i] Andrzej K. Piasecki w artykule „Plebiscyt dla niezadowolonych” opublikowanym w Tygodniku Powszechny Nr 7 ( 2797) 16 lutego 2003 r. wskazuje, iż głównym motywem uczestnictwa w referendach lokalnych był negatywny emocjonalny stosunek do urzędujących władz. „Osobiste niesnaski mobilizowały cały negatywny elektorat, przy raczej biernej postawie zwolenników władz. Jeśli przeciwnicy zdobywali frekwencję na poziomie jednej trzeciej, odwoływano radnych. W ten sposób przez 10 lat odwołano rady 37 gmin.”
Jak zauważa Barbara Węglarz w artykule „Referenda lokalne w sprawie odwołania organów jednostek samorządu terytorialnego czwartej kadencji (lata 2002-2006)” Samorząd Terytorialny 7-8 2007 r. „ (…) zmiana ordynacji wyborczej, umożliwiająca społeczności lokalnej bezpośredni wybór swojego lidera, pozwoliła na odwołanie wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w drodze referendum. To właśnie one dominowały w czwartej kadencji. W sumie w latach 2002-2006 na 92 przeprowadzone referenda odnotowano ich 71. W dwudziestu spośród tych ostatnich jednocześnie z organem wykonawczym odwoływano radę.”
[ii] Ustawa z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i wolontariacie ( Dz. U. 2003 Nr 96 poz. 873 z późn. zm.).
[iii] Prowadzona przez Stowarzyszenie Klon/Jawor ogólnopolska baza danych zawiera dane o 135402 organizacjach pozarządowych. Stowarzyszenie Klon/Jawor jest administratorem portalu www.ngo.pl - zajmującego się tematyką społeczeństwa obywatelskiego. Portal składa się z około 50 serwisów tematycznych i regionalnych. Służy pomocą organizacjom i stowarzyszeniom, dostarcza wiedzy na temat kondycji społeczeństwa obywatelskiego w Polsce. Jest również źródłem informacji dla instytucji publicznych oraz jednostek samorządu terytorialnego, które współpracują z organizacjami, bądź są zainteresowane nawiązaniem takiej współpracy. Na bieżąco informuje o tym, co dzieje się w III sektorze, inicjuje dyskusje na ważne tematy, promuje ciekawe wydarzenia. W jego tworzeniu uczestniczy kilkadziesiąt organizacji i instytucji.
[iv] Jako przykład można przytoczyć laureatów ostatniej edycji Dorocznej Nagrody Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej dla organizacji pozarządowych:
Doroczna Nagrodę FRDL w roku 2005 otrzymało Grodziskie Stowarzyszenie na Rzecz Współpracy z Zagranicą (woj. wielkopolskie) – za aktywizowanie społeczności lokalnej w działaniach na rzecz zacieśniania współpracy z gminami wspólnej, zjednoczonej Europy.
Nominowani zostali:
- Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w Rybniku (woj. śląskie) – za wspomaganie osób z upośledzeniem umysłowym i ich rodzin w integracji i uczestnictwie w życiu społecznym.
- Stowarzyszenie Pomocy Wzajemnej "Być Razem" w Cieszynie (woj. śląskie) – za działanie na rzecz reintegracji społecznej osób wykluczonych poprzez tworzenie na bazie prowadzonych placówek pomocy, stale rozwijającego się systemu wsparcia, opartego na współdziałaniu i partnerstwie.
- Towarzystwo Rozwoju Powiatu Kwidzyńskiego (woj. pomorskie) – za budowanie koalicji samorządów, organizacji pozarządowych, przedsiębiorców i osób prywatnych na rzecz rozwoju lokalnego powiatu.
- Stowarzyszenie Folklorystyczne "Pawłosiowianie" (woj. podkarpackie) – za integrowanie społeczności lokalnej poprzez kultywowanie i krzewienie tradycji i twórczości lokalnej
Więcej na ten temat: https://www.frdl.org.pl/main/nagrodafrdl_2005.htm
[v] Uznanym liderem jest w tej dziedzinie od wielu lat Gdynia, której zmarła prezydent, Franciszka Cegielska, wykształciła efektywne formy współpracy, które są kontynuowane i nadal rozwijane. Od początku lat 90. powołano pełnomocnika prezydenta ds. współpracy z organizacjami samorządowymi. W 1995 r. Rada Miasta Gdyni uchwaliła „ Program współpracy z organizacjami pozarządowymi”. W ostatnim okresie wiele innych miast i gmin może się również poszczycić poważnymi osiągnięciami. Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej wyróżniła ostatnio w tej dziedzinie następujące samorządy: Doroczna Nagrodę FRDL w roku 2005 otrzymało: Lubuskie Trójmiasto (Zielona Góra, Nowa Sól, Sulechów i Stowarzyszenie Dialog-Współpraca-Rozwój) – za przykład współpracy obywateli, organizacji pozarządowych i samorządów, które dla realizacji wspólnych lokalnych celów, zawarły porozumienie o utworzeniu Lubuskiego Trójmiasta.
Nominowani:
- Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego – za wzorcowe realizowanie polityki rozwoju regionalnego.
- Miasto i Gmina Barlinek i Burmistrz Zygmunt Siarkiewicz – za konsekwencję i skuteczność w prowadzeniu dialogu i aktywizowaniu społeczności lokalnej do współdziałania przy realizowaniu programu Agenda 21
na rzecz ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju gminy.
- Rada Sołecka wsi Rodaki (woj. małopolskie) – za pomysł i wizję skonsolidowania społeczności sołectwa wokół tradycji, jaką jest hodowla gęsi.
- Sołectwo Grzegórzki w Gminie Nidzica (woj. warmińsko-mazurskie) – za umiejętność wzbudzenia kreatywności, odpowiedzialności i dbałości o dziedzictwo historyczne i materialne – więcej informacji: https://www.frdl.org.pl/main/nagrodafrdl_2005.htm
[vi] Według raportu Stowarzyszenia Klon/Jawor „Najważniejsze pytania – podstawowe fakty. Polski sektor pozarządowy w liczbach 2006” Przychody połowy organizacji w roku 2005 nie przekroczyły 10 tysięcy zł. To o 3 tysiące mniej niż w roku 2003 (i o 9 tysięcy mniej niż w roku 2001). Co dziesiąta organizacja pozarządowa (10%) nie miała w roku 2005 żadnych przychodów, zaś mniej więcej 1 na 5 organizacji (20,4%) dysponowała przychodami nie przekraczającymi 1 tys. zł. Podobny odsetek organizacji (19,3%) rozporządzało budżetem większym niż 100 tysięcy zł., z czego co piąta (4% wszystkich organizacji) zadeklarowało przychody przewyższające 1 mln. zł. Tak więc przy stosunkowo dużej liczbie fundacji – 8 212 – wg danych baza REGON na koniec III kwartału 2006 r. – mają one w większości niewielki potencjał ekonomiczny.
[vii] Niechlubnym przykładem mogą być pseudoekologiczne organizacje, wymuszające haracze od inwestorów.
[viii] Dz. U. z 1994 r. Nr 124, poz. 607. art. 3.2.
[ix] Rażącym przykładem lekceważenia reguł prawa i bezradności sądowej jest przypadek posłanki Beger, która, według wyroku sądu, uzyskała mandat w 2001 r. drogą przestępstwa wyborczego, a mandat poselski sprawowała do końca ostatniej kadencji, aktywnie uczestnicząc w życiu publicznym.
[x] Dane - Państwowa Komisja Wyborcza https://wybory2006.pkw.gov.pl/kbw/wybSejmik.html?jdn=200000#okregi
[xi] O zaufaniu społecznym dla samorządu terytorialnego świadczą badania opinii społecznej:
- Magdalena Szponar. Samorządność lokalna na przykładzie gminy i miasta Tyczyn; M. Niezgoda, T. Chrobak, A. Marcinkowski, P. Długosz (red.) Wybory samorządowe w małej gminie, Tyczyn, WSSG, 2006, s. 183-191,
- Polacy o reformie terytorialnej kraju, Raport z badań, Warszawa, styczeń 1998.
[xii] W styczniu 2007 respondenci po raz pierwszy oceniali władze samorządowe nowej kadencji. Wyniki
są znacznie lepsze niż w odniesieniu do władz centralnych:
Tabela.4. Wyniki badań opinii społecznej, ocena władz centralnych i samorządowych – styczeń 2007.
Jak ocenia Pan/Pani pracę: |
DOBRZE |
ŹLE |
Sejmu RP |
24% |
65% |
Prezydenta RP |
38% |
51% |
Samorządu terytorialnego |
68% |
20% |
Opracowano na podstawie: CBOS. Opinie o działalności instytucji publicznych. Warszawa, luty 2007 r. https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2007/K_017_07.PDF
[xiii] Wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w 2006 r. najczęściej wygrywali kandydaci niezależni. W skali kraju około dwóch tysięcy wójtów, burmistrzów i prezydentów pochodzi z własnych lub lokalnych komitetów. Spośród partii najczęściej wygrywali kandydaci PSL - w 253 miastach i gminach. Kandydaci PiS zwyciężyli w 77 jednostkach samorządowych, PO - w 46, Lewicy i Demokratów w 42, Samoobrony w 25, a LPR – w trzech. Informacyjna Agencja Prasowa. 27.11.2006 r.
Warto podkreślić, że większość „rekordzistów” pośród prezydentów wybranych w wyborach samorządowych w 2006 r. w miastach w Polsce prezydentów stanowili kandydaci komitetów nieużywających nazw partii: np.:
Gdynia – Wojciech Szczurek ( Komitet Wyborczy Wyborców Samorządność Komitet Wojciecha Szczurka) – 85,81 proc.;
Wrocław – Rafał Dutkiewicz (Komitet Rafała Dutkiewicza) - 84,53 proc.;
Rzeszów – Tadeusz Ferenc (Komitet Tadeusza Ferenca "Rozwój Rzeszowa") - 76,59 proc.;
Katowice – Piotr Uszok (Forum Samorządowe) - 73,01 proc.;
Kielce – Wojciech Lubawski (Porozumienie Samorządowe Wojciech Lubawski) - 71,98 proc.;
Toruń – Michał Zaleski (Komitet "Czas Gospodarzy") - 70,62 proc.;
Olsztyn – Czesław Małkowski (Komitet Po Prostu Olsztyn) - 51,72 proc.;
[xiv] Jako przykład może służyć fakt, że według badań Serwisu Samorządowego PAP radni stanowią jedynie 1,9% jego czytelników.
[xv] Zjawiskiem, które daje się, w skali masowej, odnotować od roku 2002, a które jest powieleniem mechanizmu centralnego, jest zatrudnianie w urzędach samorządowych osób zasłużonych w kampaniach wyborczych. Pojawiają się nowe stanowiska urzędnicze (doradcy, pełnomocnicy, gabinety polityczne), które nie mieszczą się w strukturach urzędu lub dla których trzeba te strukturę zmodyfikować. Konsumują one część funduszu płac, a na ogół nie mają przypisanej odpowiedzialności. W efekcie tworzy się „nadstruktura” urzędnicza osób z łatwiejszym dostępem do burmistrza, wpływem na decyzje i wynagrodzeniami niejednokrotnie nieosiągalnymi dla pracowników o podobnym wykształceniu i znacznie dłuższym stażu pracy. Prowadzi to w sposób naturalny do frustracji, poczucia krzywdy i „buntu” starych pracowników i podziału urzędów na starych do „pracy” i nowych do „koncepcji”.
[xvi] Ciekawym przykładem ograniczonego zaufania do administracji samorządowej ze strony władz centralnych, a jednocześnie wyrazem dążenia do centralizacji jest decyzja by tzw. „jedno okienko” dla przedsiębiorców było w urzędzie skarbowym. Decyzję tę uzasadniano m.in. tym, że z trzech administracji - ZUS, urzędy skarbowe i administracja samorządowa, najbardziej sprawna jest ta skarbowa. A wydaje się, że efektywność tego rozwiązania byłaby znacznie większa gdyby rolę tę przejęły samorządy, które już w wielu miejscach stworzyły aktywnie działające Biura Obsługi Mieszkańców.
[xvii] Stworzenie policji lokalnej było jednym z dezyderatów reformy 1990 roku. W tamtym okresie, gdy MSWiA było w rękach przedstawiciel dawnego reżymu, było to jednak nie możliwe. Stąd wprowadzono możliwość tworzenia straży miejskich, które były rozumiane jako pierwszy krok w tym kierunku. Lata następne, w których władze sprawowały partie przeciwne decentralizacji nie dawały możliwości nawet dyskusji na ten temat. Dopiero w czasie reformy 1998 roku wykonano mały następny krok, wprowadzając finansowanie lokalnej policji z budżetów powiatów, co dawało starostwu prawo do nadzoru nad jej działalnością. Również starostowie otrzymali prawo głosu w procesie nominacji lokalnych komendantów. Jednak rząd SLD niezwłocznie przywrócił centralne finansowanie policji eliminując w ten sposób możliwości nadzoru ze strony władz samorządowych. Sprawa utworzenia policji lokalnej nie została podjęta przez następny rządy.
[xviii] Por. J. Opałka, Media lokalne a samorząd terytorialny w Polsce. Maszynopis. Arch. FRDL.
[xix] Podczas naszej wizyty w jednym ze średnich miast, wyróżniającym się rozwojem i sprawnym kierownictwem, rozmawialiśmy z liderami lokalnych partii wspólnie zarządzającymi miastem. Ich największą obawą było to, że zaostrzający się konflikt w skali kraju doprowadzi do otrzymania od swych władz partyjnych zakazu współpracy z przedstawicielami innych ugrupowań.
[xx] Jedynie co czwarty Polak (24%) ma poczucie, że to, co się dzieje w kraju, w jakimś stopniu zależy także od niego. Znacznie większa liczba ankietowanych (42% ogółu) deklaruje poczucie wpływu na sprawy lokalne – swojego miasta, gminy Wynika z badań opinii społecznej przeprowadzonych przez CBOS w lutym 2007 r. ”Czy zwykły obywatel ma poczucie wpływu na sprawy publiczne?”
https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2007/K_024_07.PDF
[xxi] Według danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego władze samorządowe wykorzystują fundusze UE w najwyższym stopniu.
[xxii] Jednym z najlepszych tego dowodów jest przykład Wrocławia, którego stabilne władze potrafiły nie tylko zdobyć ogromne zaufanie społeczne, ale dzięki współpracy ze wszystkimi środowiskami, wypromowały miasto jako idealny teren dla inwestycji i imprez o znaczeniu międzynarodowym. Ilustruje to dobrze stanowisko Rady Fundacji Unia Metropolii Polskich z dnia 26 lutego 2007 r. w sprawie poparcia Kandydatury Wrocławia jako miasta organizatora Międzynarodowej Wystawy EXPO 2012. Jak również warta odnotowania jest opracowana przez Wrocław, pierwsza w Polsce
Tagi:
Kontakty
Publications