Samorządne zarządzanie Kokonem (2)

2010-08-03 10:32

 

Kilka godzin temu opisałem w krótkiej notce Kokon, czyli swoistą „bezpieczną łódź”, w której Człowiek – w pojedynkę i we wspólnotach – pokonuje meandry życia, przy okazji ową „łódkę” wciąż rozbudowując, nie zawsze na swoją chwałę.

 

Myśl tam zawartą zakończyłem postulatem, aby Człowiek dokonał – choć raz na jakiś czas – swoistej Inwentaryzacji Kokonu, pod kątem jego skuteczności, pożyteczności, dalszej rozbudowy, a może redukcji.

 

Niezależnie od owej Inwentaryzacji warto zastanowić się, czy nie warto zahamować procesu upaństwawiania Kokonu. Owo upaństwowienie polega nie tylko na zawłaszczaniu przez Państwo poszczególnych elementów Kokonu (np. Edukacja, Medycyna, Nauka, Środowisko, Infrastruktura, Administracja, Finanse, Urbanizacja, Kultura, Policja i Służby), ale też na tym, że Państwo – samo będąc współ-składową Kokonu – nadaje zawłaszczanym elementom swój państwowy „szwung”. Przestają one – owe pozostałe – być i rozwijać się „same w sobie”, tylko stają się „nieodrodnym echem” Państwa. Ze szkodą dla siebie samych i dla Państwa właśnie.

 

Kiedy powiadamy, że Państwo zawłaszcza „pod siebie” Środowisko – to myślimy przede wszystkim o Samorządzie (nie tylko w edycji terytorialno-lokalnej). Idea samorządności uwzględnia kilka „człowieczych właściwości predystynujących”, pośród których najważniejsze wydają się Zorientowanie (rozeznanie), Podmiotowość, Suwerenność, Autonomia, Duch Wspólny, Kooperacja Spontaniczna, Samo-organizacja.

 

Państwo bierze to wszystko na swój warsztat legislacyjno-administracyjny i standaryzuje, normalizuje, wpasowuje w procedury, podporządkowuje urzędom, organom, agendom, urzędnikom, funkcjonariuszom, plenipotentom, odczłowiecza (szwung), odnaturalnia, okastrowuje z soczystej treści, formalizuje, czyni to wszystko fasadowym, udawanym, ale cały czas podkreśla, że przecież jesteśmy samorządni, obywatelscy, demokratyczni, zrzucając z siebie skutki niepowodzeń, wypinając pierś po dowody uznania, jeśli coś mimo wszystko pójdzie dobrze.

 

Arbitralnie, wyłącznie na podstawie intuicji twierdzę, że dzieje się to wszystko ze szkodą dla Środowiska (np. dla parafii, gminy, wspólnot sąsiedzkich), a coś mi mówi, że stosunkowo łatwo można znaleźć na to dowody w postaci rozmaitych publikacji „kwalifikowanych intelektualnie”.

 

Państwo również – wbrew swoim „instytucjonalnym intencjom”, może nawet wbrew Racji Stanu – zyskuje wyłącznie kłopoty, choć może doraźnie „samorealizuje” się roztaczając swoją władzę nad Środowiskiem.

 

Samorząd – nazwijmy go Autentycznym – jako element Kokonu powinien zastąpić Państwo w zarządzaniu innymi elementami ludzkiego Kokonu. Jeśli już mają być one „nieodrodnym echem” – to niech będą echem samorządności, a nie upaństwowienia.

 

Kultura państwowości od kultury samorządności różnią się tak, jak marsz z pełną piersią oddechu od marszu w znormalizowanym szyku, wspartym może jeszcze łańcuchami lub innymi okowami.

 

O tym myślę, mówiąc: Samorządność.

 

 

 

Kontakty

Publications

Samorządne zarządzanie Kokonem (2)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz