Recepta zagraniczna

2015-07-16 13:33

Europa TAK – ale NIE TAKA

Polska nie leży w Europie, tylko w Europie Środkowej. Umownie Europa Środkowa to obszar i ludzki żywioł położony między trzema morzami: Adriatyckim, Czarnym i Bałtyckim. Historia tego obszaru jest bardzo złozona, ale mozna w uproszczeniu powiedzieć, że na tym obszarze powstały w różnych okresach trzy imperia: Rzeczpospolita Obojga Narodów, Austro-Wegry i Imperium Osmańskie (część europejska).

Dominujące w Polsce przekonanie, że stoimy wciąż między Zachodem a Wschodem (np. Niemcami a Rosją) – jest mylne, oparte na niepełnym przeglądzie spraw: Polska w rzeczywistości leży na północnym zachodzie Europy Środkowej, co oznacza, że nasze racje międzynarodowe i prastare dylematy związane są z kulturą-cywilizacjami Zachodu (przede wszystkim żywioł Germański), północnego wschodu (przede wszystkim żywioł słowiański) oraz południowego wschodu (żywioły orientalne, przede wszystkim turecki i arabski). To rzuca inne światło na regionalne stosunki międzynarodowe. Wraz z całym regionem mamy podstawowy problem do rozwiązania: porozumienie i ewentualna wspólna polityka wobec Rosji, Europy i Bliskiego Wschodu.

Polska ma „cywilizacyjny odruch” szukania wzorców cywilizacyjnych na Zachodzie: poszukiwania rozpoczęła od związania się z chrześcijaństwem rzymskim, potem przeżywała urzeczenie Italią, Francją, Brytanią, dziś najwięcej łączy nas z Germanią. Z drugiej strony Polska żywi dużą nieufność wobec Rosji, często popadająca w niechęć i nienawiść, natomiast z tą częścią Europy Środkowej, która leży na południe od Karpat – pozostajemy w „umiarkowanej przyjaźni”. W ostatnim okresie duży wpływ na regionalne i globalne myślenie o polityce międzynarodowej ma Ameryka (USA).

W tym kontekście polityka zagraniczna Polski sprawia wrażenie rozedrganej. Za głosem przeczucia związujemy się z Europą, która – jawnie odstapiwszy od idei Giuseppe Mazziniego (federacja republik), Victora Hugo (współpraca równych sobie narodów), Richarda Coudenhove-Kalergi (paneuropeizm), Aristide Brianda i potem Arthura Seyss-Inquarta (solidarnośc i współpraca), Édouarda Herriota (Stany Zjednoczone Europy, Altiero Spinelli’ego i Ernesto Rossi’ego (Manifest z Ventotene), az po koncept Schumanowski, Adenauerowski czy de Gasperiego – buduje na siłę „frankensteina” klejąc go z prób wdrożenia pan-konstytucji, wprowadzania pan-europejskiej waluty, kreowania solidarystycznego budżetu funduszy hybrydowych, biurokratycznej unifikacji standardw, norm, certyfikatów, hybrydowej struktury para-państwowej, mrzonek o wspólnej armii.

W dodatku Polska zupełnie pogubiła się w tzw. dyplomacji: na tle Europy robi za amerykańskiego konia trojańskiego, próbuje narzucić Europie to antyrosyjską fobię, to przywrócenie Watykanowi pozycji sprzed wieków. Jednocześnie stosunkowo łatwo poddaje się europejskiej kolonizacji ekonomicznej i standaryzacji (unifikacji prawa).

Politycy polscy – coraz liczniej zaludniający biurokrację europejską – zadowalają się synekurami, nie wnosząc niczego w obszarze idei europejskiej. W Polsce też nie istnieje praktycznie debata europejska, choć spotkań i konferencji-prezentacji jest tu wiele.

Recepta

Wybór Europy jako gniazda dla Polski wydaje się przesądzony i należy dbać jedynie o to, by odpowiednią wagę dla polskiej dyplomacji miały dobre stosunki gospodarcze i polityczne z Rosją (nie mylić z wasalizmem). Należy osłabić uzależnienie Polski wobec – bliżej nam nieznanych – ofensywnych planów amerykańskich dotyczących Bliskiego Wschodu, basenu Morza Czarnego i Azji Centralnej. I przede wszystkim należy przystąpić do restauracji (nowej redakcji) idei Europy Środkowej w taki sposób, by uniknąć konceptów zawierających nutkę imperialno-autorytarną (takich jak jagielloński czy międzymorski albo mittel-europejski).

Polska powinna zrozumieć, a przynajmniej podjąć debatę na temat faktycznego bankructwa Rosji (jej gospodarka oparta jest na intensywnym pozyskaniu dóbr Natury oraz na odbudowie źle zarządzanego imperium), bankructwa USA (które coraz bardziej rozpaczliwie dąży do otwarcia nowych obszarów drenażu-odsysania ze świata dóbr prostych i dóbr „sophisticated”, wreszcie bankructwa Europy (spowodowanego zbytnim zaangażowaniem w budowę jednoznacznej integracji).

Najbliższe dziesięciolecia – to nadchodząca globalna dominacja Chin, która najprawdopodobniej okaże się zaledwie spazmem przed nową rzeczywistością binarno-dualną (pod zawołaniami płynącymi z Indii i Ameryki Południowej). W tym kontekście Europa Środkowa może znaleźć swoje miejsce w nadchodzącej rzeczywistości, ale tylko wtedy, jeśli „wywinie się” od kosztów dokarmiania trójki bankrutów.