Po lekturze taniego tygodnika

2010-09-08 09:31

 

Co dzień rano mam w podróży pół godziny na przejrzenie prasy kupowanej w drodze na stację kolejki podmiejskiej. Czuję się przez to bardzo oczytany. :))

 

Oto odnajduję w artykule dwóch kpiarzy, Marka Sobczaka i Antoniego Szpaka, że Stanisław Małkowski, duchowny, w wywiadzie udzielonym portalowi Prokapitalizm w dniu 20 sierpnia (autorzy podają mylnie inną datę), oskarżył czterech wysokich funkcjonariuszy państwowych (B. Komorowski, D. Tusk, T. Arabski i B. Klich) o wielomiesięczne planowanie w szczegółach katastrofy smoleńskiej i jej wykonanie z zimną krwią. W wersji tekstowej wywiadu nie znajdziemy tych słów, ale jest tam video, na którym pomiędzy minutami 2:10 i 2:53 Stanisław Małkowski wyraźnie, do mikrofonu, przed kamerą, opanowanym głosem oskarża osoby z listy VIP.

 

Panowie satyrycy zauważają, że mija prawie 3 tygodnie, a ze strony tych polityków nie ma żadnej reakcji, podobnie żadna z prokuratur, a choćby komend policji, tematem nie interesuje się, choć jest to temat do podjęcia „z urzędu”. 

 

Zwykłem rozumieć, że albo w takim przypadku oskarżenie jest oparte na prawdzie i obwinieni zanurzyli „końce w wodę”, czekając aż się sprawa sama „zużyje”, albo uznano nadawcę oskarżenia za człowieka skrajnie niewiarygodnego z jakichś powodów, a może nie władającego pełną kontrolą nad tym co mówi.

 

Autorzy felietoniku donoszącego o tym fakcie porównują ten przypadek z innym, kiedy to bezdomny osobnik, po zażyciu substancji płynnej odbierającej rozum, będąc w stanie mocno emocjonalnym, powiedział do słuchu Lechowi Kaczyńskiemu, zresztą nie „face to face”, tylko tak sobie, w powietrze. Został przykładnie skazany, w sprawie wszczętej z urzędu.

 

Z księdzem Małkowskim jest mi o tyle po drodze, że napisałem onegdaj tekst pod tytułem To nie musi być prawda, a potem jeszcze Ostatnie słowo w sprawie, minęło od tamtej pory kilka miesięcy i jakoś nikt mnie o czwartej nad ranem nie powalił na podłogę i nie „zapuszkował”.

 

Tyle, że ja w swoich tekstach zadawałem pytania i zawsze jakoś „wyślizgałbym” się w razie oskarżenia. A duchowny mówi twierdząco, jakby miał za pazuchą gotowe dowody na swoje twierdzenia.

 

Opowiadam w Internecie o tym, jak beznadziejnie nieporadne, a jeszcze wredne jest „nasze” Państwo, już nawet nie chce mi się podawać linków, tyle tego.

 

Jeśli jednak owo Państwo tuszuje zbrodnie swoich czołowych funkcjonariuszy, albo będąc „niewinnym” pozwala na oskarżenia czytane i słuchane oraz komentowane przez tysiące odbiorców – to zaczynam wątpić w swoją własną poczytalność.

 

 

Kontakty

Publications

Po lekturze taniego tygodnika

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz