PIOSENKI APASZOWSKIE

2014-05-18 13:08

 

BAL NA GNOJNEJ

https://www.youtube.com/watch?v=plACiIhRh44

Nieprzespanej nocy znojnej

 Jeszcze mam na ustach ślad.

 U Grubego Joska przy ulicy Gnojnej

 Zebrał się ferajny kwiat.

 

 Bez jedzenia i bez spania,

 byle byłoby co pić,

 Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,

 Trzeba tańczyć trzeba żyć!

 

 Harmonia na trzy-czwarte z cicha rżnie,

 Ferajna tańczy, wszystko z drogi!

 Z szaconkiem, bo się może skończyć źle,

 Gdy na Gnojnej bawimy się.

 

Kto zna Antka czuje mojrę

 Ale jeden nie znał jej -

 I naraził się dlatego na dintojrę,

 Skończył się z przyczyny tej.

 

 Wiatr, latarnie ciemno świcą,

 Smętnie gwiżdże nocny stróż,

 A kat Maciejewski tam, pod szubienicą,

 Na Antosia czeka już.

 

 Harmonia na trzy-czwarte z cicha łka,

 Ferajna tańczy, ja nie tańczę.

 Dlaczegoż bal na Gnojnej ach co dnia,

 Gdy niejednej pary dziś brak.

 

BUJAJ SIĘ FELA

https://www.youtube.com/watch?v=hlcDkldeg7w

Na Targówku szwagra zięć - ulica Mokra numer piec -

 Ma swa dorożkę stara troszkę stary przy niej koń.

 Kon na imię Fela ma i cały ich Targówek zna,

 Gadają wiec, wołają wiec, gdy jedzie drynda zięć.

 

 Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, pojedziem na spacer w Aleje!

 Tłok w tramwajach, w autobusach, a my luzem, a my kłusa,

 Od Wisły wiatr znajomy wieje.

 Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, w niedziele na medal zabawa!

 Wszystko jedno, niech ja stracę, ja funduję i ja płacę,

 Reszta frajer dziś i wysiadka. 

 

Teoś Piecyk, pan go zna, tak samo żonę Felę ma

 I przy sobocie po robocie pije wino z nią.

 Dobre wino nie jest źle, panie starszy, płacić chce!

 Idziemy spać, bo ciężko wstać, orkiestra, proszę grać!

 

 Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, pojedziem na spacer w Aleje!

 Tłok w tramwajach, w autobusach, a my luzem, a my kłusa,

 Od Wisły wiatr znajomy wieje.

 Bujaj się, Fela, bo jutro niedziela, w niedziele na medal zabawa!

 Wszystko jedno, niech ja stracę, ja funduje i ja place,

 Reszta frajer dziś i wysiadka.

 

TANGO ANDRUSOWSKIE

https://www.youtube.com/watch?v=msPks4tEwKc

 

 Chodź panna na Kamienne schodki,

 Dzisiaj jest wielki bal u ciotki,

 Jest trochę czystej, trochę słodkiej

 I zagrycha prima sort.

 Wszyscy tam tańczą wrzące tango,

 Takie, że chociaż bierz pod kran go,

 A Antek zaś najstarszy rangą

 Woła jak prawdziwy lord:

 

 Refren:

 Lu, Maniusiu, tańczmy na dwa pas

 Nasze tango andrusowskie!

 Lu, Maniusiu, nie bądź na mnie zła,

 Słuchaj jak harmonia rzewnie gra.

 Szabasówka, piękna polka,

 Lepsza od niej monopolka,

 Lecz przy tangu, niech ją kolka!

 Lu, Maniusiu, tańczmy cicho, sza,

 Tango andrusowskie na dwa pas.

 

 

 Tam pod szemrania mandoliny

 Tańczą chłopaki i dziewczyny,

 Że nawet Hiszpan z Argentyny

 Lepiej nie potrafi też.

 Już księżyc lewym okiem mruga,

 Mruga latarnia jedna, druga,

 A nocny stróż wariata struga,

 Dryga w koło, chcesz to wierz!

 

 Refren: Lu, Maniusiu...

 

CHODŹMY FELEK NA KUFELEK

https://www.youtube.com/watch?v=G07AKdr1vb4

Wśród kolegów moich wielu

 Nie ma takich dwóch jak Feluś

 Każdy jeden o nim powie:

 Zacny kompan i jak złoto człowiek

 Chodzę sobie tak jak co dzień

 Na czczo jeszcze po ogrodzie

 Ślinkę tylko łykam

 Nagle go spotykam

 Serwus Feluś! mówię mu:

 

 Chodźmy Felek na kufelek

 Nie czekajmy na niedziele

 Na wypitkę dobry każdy dzień ech! jej!

 Świetnie wchodzi pod serdelek

 Lepsza polka i kufelek

 Chodź do baru, zły humorek zmień

 Bo w barze szum, wesoło każdy z tobą za pan brat

 Cały dzień byś tutaj siedział, pił i jadł, więc

 Chodźmy Felek na kufelek

 A do tego sześć angielek

 Twoje-moje, kawalerskie do dna cyk!

 

 

 

Łysy Władzio z Walicowa

 W knajpie ma najgorszy towar,

 Oszukuje przy grze w kości

 Ale świetne piwko bo dla gości

 Dla mnie nie jest interesem

 Mleko pijać jak osesek

 Mnie już przecież wolno

 Bombkę piwa golnąć

 Chodź, na rogu widzę bar.

 

 Chodźmy Felek na kufelek

 Nie czekajmy na niedziele

 Na wypitkę dobry każdy dzień oj dobry!

 Świetnie wchodzi pod serdelek

 Lepsza polka i kufelek,

 Chodź do baru, zły humorek zmień,

 Bo w barze szum wesoło, każdy z tobą za pan brat

 Cały dzień byś tutaj siedział, pił i jadł, więc

 Chodźmy Felek na kufelek

 A do tego sześć angielek

 Twoje-moje kawalerskie do dna cyk!

 

 Więc chodźmy Felek na kufelek

 A do tego sześć angielek

 Twoje-moje kawalerskie do dna cyk!

 

 

CZTERY MILE ZA WARSZAWĄ

https://www.youtube.com/watch?v=rQcZdp-Zns4

Cztery mile za Warszawą.

 Cztery mile za Warszawą,

 Ojciec wydał córkę za mąż,

 Ojciec wydał córkę za mąż.

 

 Ona wyszła z Hendryka.

 Ona wyszła za Hendryka,

 Za wielkiego rozbójnika,

 Za wielkiego rozbójnika.

 

 On po górach on po lasach.

 On po górach on po lasach,

 Ona sama w tych szałasach,

 Ona sama w tych szałasach.

 

 Raz jej przyniósł chustkę białą.

 Raz jej przyniósł chustkę białą

 Całą we krwi umazaną,

 Całą we krwi umazaną.

 

 Ona prała i płakała.

 Ona prała i płakała,

 Bo tę chustkę poznawała

 Bo tę chustkę poznawała.

 

To jest chustka brata mego.

 To jest chustka brata mego

 Dzisiaj w nocy zabitego,

 Dzisiaj w nocy zabitego.

 

Wyprowadził ją na łączkę.

 Wyprowadził ją na łączkę,

 Obciął jedną, drugą rączkę

 I wydłubał piękne oczka.

 

 Synek pyta gdzie jest mama.

 Synek pyta gdzie jest mama,

 -Tam na polu zakopana,

 Tam na polu zakopana.

 

 Jeden nóż i dwa widelce.

 Jeden nóż i dwa widelce,

 Uderzyły w synka serce,

 Uderzyły w synka serce.

 

 Tam na górze biją dzwony.

 Tam na górze biją dzwony,

 To już Hendryk powieszony,

 To już Hendryk powieszony.

 

FELEK ZDANKIEWICZ

https://teksty.org/biesiadne,felek-zdankiewicz,tekst-piosenki

Felek Zdankiewicz był chłopak morowy,

 przyjechał na urlop sześciotygodniowy.

 

 Ojra, tarira ojra, tarira ojra, tarira raz, dwa, trzy.

 

 Urlop się kończy, czas do wojska wrócić,

 ale Felusiowi żal koleżków rzucić. Ojra ?

 

 Nie tak koleżków, jak swojej kochanki,

 u której przebywał wieczory i ranki. Ojra ?

 

 Wreszcie go schwytali grudnia trzynastego

 i zaraz odwieźli do biura śledczego. Ojra ?

 

 A z biura śledczego wypuścić nie chcieli,

 Felka Zdankiewicza pod kluczyk zamknęli. Ojra ?

 

 Lecz Feluś nie gapa już nóż swój otwiera,

 przebił Czajkowskiego, na Fuksa naciera. Ojra ?

 

 Ledwie wyskoczył za bramę ratusza,

 wsiada do dorożki, na Warszawę rusza. Ojra ?

 

 A w tej dorożce miał czasu troszkę,

 więc kazał się zawieźć aż na Czerniakowskie. Ojra ?

 

A z Czerniakowskiej do domu swojego,

 żeby opowiedzieć Mańce coś nowego. Ojra ?

 

 Połóż się Feluś, boś ty jest pijany,

 połóż się Feluś, boś ty nie wyspany. Ojra ?

 

 Kładzie się Feluś do snu kamiennego,

 a kochanka jego do biura śledczego. Ojra ?

 

 Panowie agenci, prędko pospieszajcie,

 Felka Zdankiewicza na łóżku schwytajcie. Ojra ?

 

 Panowie agenci prędko pospieszyli,

 Felka Zdankiewicza podczas snu nakryli. Ojra ?

 

 Jedzie kibitka wąziutką uliczką,

 a koledzy jemu zdrowia, szczęścia życzą. Ojra ?

 

 Ach, wy koledzy, czyż wy nie żyjecie,

 czy wy mojej Mańce życie darujecie? Ojra ?

 

 Nie martw się o Feluś, my jeszcze żyjemy

 i tą twoją Mańkę smykiem podsuniemy. Ojra ?

 

 Młoda Felusiowa już w grobie spoczywa,

 a my na to konto kropniem sobie piwa. Ojra ?

 

GDZIE TA HARMOSZKA

https://www.youtube.com/watch?v=Z0NlC4BhhwA

To były czasy! Pamiętam, rudy

codziennie dzwonił w stakany gwiazd,

nalewał Wisły do musztardówek

i razem z nami uderzał w gaz.

 

To były czasy! A wtedy Antoś,

co Pelcowiznę, jak swoją, znał,

na brzegu nocy z kumplami siadał

i na harmoszce symfonie grał...

 

Wszystkie pary tańczą...

 

Panie wybierają panów...

 

Panów wybiera... policja. O!

 

Gdzie ta harmoszka, gdzie ta harmoszka,

w której był cały warszawski świat?

Gdzie ta harmoszka, której melodie

gwizdał na palcach znad Wisły wiatr...

 

To były czasy! Aż kiedyś szkopom

spodobał bardzo się Wisły brzeg,

zaczęli włazić nam Pelcówkę,

co było dalej, to każdy wie.

 

A wtedy Antoś wziął swą harmoszkę,

nadwerężoną i pełną dziur,

i brzegiem nocy z kumplami poszedł

w podszyty wiatrem i hukiem bór.

 

Gdzie ta harmoszka, gdzie ta harmoszka,

w której był cały warszawski świat?

Gdzie ta harmoszka, której melodie

gwizdał na palcach znad Wisły wiatr...

 

To były czasy! Aż kiedy musiał

szarpany w ząbek na hajmat wiać,

zaczęła wracać z karabelami

powyszczerbiana Pelcówki brać.

 

Wrócili kumple na Pelcowiznę

i tylko tamtej harmoszki brak,

harmoszki, w której gdzieś tam wśród lasów

do dzisiaj może coś jeszcze gra...

 

Gdzie ta harmoszka, której melodie

gwizdał na palcach znad Wisły wiatr...

 

GRUNT TO RODZINKA

https://www.youtube.com/watch?v=VHN--P5Hce4

Na Czerniakowskiej numer jeden

 mieszka z zona brat mój Edek

 Na Czerniakowskiej numer dwa

 mieszkam z teściowa właśnie ja

 

 Ref.:

 Bo grunt to rodzinka grunt to rodzinka

 Bo kto rodzinkę fajną ma

 Nie wie co bieda bo gdy potrzeba

 To mu rodzinka zawsze nie da

 

 Tato na lato łódki ma

 W zimie na bębnie w cyrku gra

 A moi bracia dwaj przyrodni

 Chodzą po sklepach jako głodni

 

 Ref.:

 Bo grunt to rodzinka...

 

 Romciu ze najmłodszy z nas

 Jest rozpruwaczem ciężkich kas

 Felek i Stasiek zawsze razem

 Chodzą jako pajęczarze

 

 Ref.:

 Bo grunt to rodzinka...

 

 Na imieninach u ciotki Lodki

 Tam wynikły głupie plotki

 Ze tato mamie z sercem szczerem

 Wypalił oczy zajzajerem

 

 Ref.:

 Bo grunt to rodzinka...

 

Potem rąbnął wuja po głowie

 I przyjechało pogotowie

 Ja tez nie stałem tak jak głaz

 I lu braciszka w mordę raz

 

 Ref.:

 Bo grunt to rodzinka...

 

Przyszła wojna no i cóż

 Nie ma rodzinki no i już

 Cóż mi po wuju, cóż mi po ojcze

 Kiedy oba są folksdojcze

 

 Grunt to rodzinka grunt to rodzinka

 Ale nie jest jeszcze źle

 Cala ferajna bierze u

 I jak przed wojna kichy żre

 

 Feluś w źle skrojonym fraku

 Siedzi w lecie na pawiaku

 Gdy przyjdzie zima

 Do Oświecima, go wywiozą i już go nie ma

 

 Grunt to rodzinka grunt to rodzinka

 Ale nie jest jeszcze źle

 Cala ferajna bierze u Majnla

 I jak przed wojna kichy żre

 

JADZIEM NA BIELANY

https://www.youtube.com/watch?v=X0LCNbI7PpE

Każden rodak z Warszawy miewa swoje zabawy:

 Kino, motor, płeć piękną boks, różne hobby na cały rok.

 Siedzi w mieście wygodnie całe sześć dni tygodnia,

 A w niedzielę na trawkę da skok, na trawkę da skok ...

 

 Bo to nie ma jak zieleń w taką letnią niedzielę

 I zabawa na fest, zabawa na fest, się wi, na "sto dwa".

 Jedno słowo się powie, już się cieszą kumplowie,

 W szczególności zaś, w szczególności zaś Zośka i ja!

 

 No, to jadziem na Bielany, cała paka rusza dziś:

 Mańka, Feluś, ten szemrany, ruda Zośka, ja i Zdziś.

 Pod tę pachę bierz panienkę, a wałówkę w drugą rękę,

 Bo od rana na Bielanach ubaw na "sto dwa"!

 

 Tańczy kizior ze swą cizią, z rudą Zośką ja,

 A Antoni na harmonii tra, ra, ra, ra gra.

 Pan Antoni na harmonii nam poleczkę gra.(Jak cholera)

 

 

 

Tak, faktycznie, nie powiem, ładnie jest w Wilanowie,

 A Rembertów nie piękny, co? Albo "Pyry", "Baniocha", no?

 Ale ichnia przegrana, kto dorówna Bielanom.

 Gdzie zabawisz się lepiej, no, gdzie, gdzie lepiej, no, gdzie?

 

 Tam ferajna i zieleń w każdą jedną niedzielę,

 I zabawa tam jest, zabawa na fest, się wi, na "sto dwa".

 Każden jak ten artysta tańczy polkę i twista,

 W szczególności zaś, w szczególności za? Zośka i ja!

 

 No, to jadziem na Bielany ... ... nam poleczkę gra.(Jak cholera)

 

 Jak dorwiemy cwaniaka, może być czasem draka,

 Każden przecież swój honor ma, a tu sam się lebiega pcha.

 Niech wariata nie struga, spływa w krótkich apcugach.

 Jak z nerw wyjdę to wycisk się da, to wycisk się da.

 

 Gdzie nam będzie weselej? Jest ferajna i zieleń,

 I zabawa tam jest, zabawa na fest, się wi, na "sto dwa"!

 Towarzystwo szemrane, moje kumple kochane,

 W szczególności zaś, w szczególności zaś Zośka i ja!

 

 No, to jadziem na Bielany ... ... nam poleczkę gra.

 

JUŻ NIGDY

https://www.youtube.com/watch?v=lPZQLhgiZ18 ,

https://www.youtube.com/watch?v=PwxRvmhzulA

Patrzę na Twoja fotografię

 którą dziś przysłałeś mi

 i wypowiedzieć nie potrafię

 męki tych ostatnich dni

 Dziś przebolałam już

 wszystko zapomniałam już

 wszystko zrozumiałam

 i wiem

 

 już nigdy

 nie usłyszę kochanych Twych słów

 już nigdy

 do mych ust nie przytulę Cię znów

 na zawsze

 pozostaną dni smutku i mąk

 nie oplecie pieszczotą mnie w krąg

 biel Twoich rąk

 już nigdy

 

 już nigdy

 jak okrutnie dwa słowa te brzmią

 już nigdy

 nie zobaczę Twych oczu za mgłą

 odszedłeś

 jakże trudno pogodzić się z tym

 że nie wrócisz ni nocą ni dniem

 myślą ni snem

 już nigdy

 

czyż można samym żyć wspomnieniem

 echem zapomnianych dni

 byłeś mi wszystkim jesteś cieniem

 tego co umarło już

 żegnaj kochany mój

 i niezapomniany mój

 Sercem całowany mój śnie

 

 już nigdy

 jak okrutnie dwa słowa te brzmią

 już nigdy

 nie zobaczę Twych oczu za mgłą

 odszedłeś

 jakże trudno pogodzić się z tym

 że nie wrócisz ni nocą ni dniem

 myślą ni snem

 już nigdy

 

KOMU DZWONIĄ

https://www.youtube.com/watch?v=fMxiCu4EXWk

Komu dzwonią, temu dzwonią

 Mnie nie dzwoni żaden dzwon

 Bo takiemu pijakowi

 Jakie życie taki zgon, zgon, zgon, ta-ra-ra

 Bo takiemu pijakowi

 Jakie życie taki zgon

 

 Księdza do mnie nie wołajcie

 Niech nie robi zbędnych szop

 Tylko ty mi przyjacielu

 Spirytusem głowę skrop, skrop, skrop, ta-ra-ra

 Tylko ty mi przyjacielu

 Spirytusem głowę skrop

 

 

W piwnicy mnie pochowajcie

 W piwnicy mi kopcie grób

 I głowę mi obracajcie

 Tam, gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt, ta-ra-ra

 I głowę mi obracajcie

 Tam, gdzie jest od beczki szpunt

 

 W jedną rękę kielich dajcie

 W drugą rękę wina dzban

 A nade mną zaśpiewajcie:

 Umarł pijak, ale Pan, Pan, Pan, ta-ra-ra

 A nade mną zaśpiewajcie:

 Umarł pijak, ale Pan

 

 

MURKA

https://www.youtube.com/watch?v=lJmny6MjjJU

Tam w Odeskim lesie banda grasowała

 Nieuchwytna od szeregu lat

 Z policyjnych obław wychodziła cało

 Nigdy nie ponosząc żadnych strat.

 

 Nocą kiedy miasto z cicha usypiało

 Banda pruła zamki wielkich kas

 Albo karawany napadała śmiało

 Z łupem odchodziła w gęsty las

 

 W bandzie żyła Murka dziewczę czarnookie

 Nie wiadomo skąd ją przywiał wiatr

 Lecz banda czuwała nad jej każdym krokiem

 W bandzie żyła od najmłodszych lat

 

 Raz gdy po robocie na kieliszek wina

 Do tawerny weszliśmy we trzech

 Tam tańczyła Murka przy dźwiękach pianina

 A dokoła Murki dźwięczał śpiew

 

Gdy nas zobaczyła zbladła i zadrżała

 A z jej twarzy uśmiech nagle znikł

 Wszystko było jasne - Murka nas wydała

 Przy stoliku z Murką siedział szpieg

 

 Błysnął Nagan w ręku, wystrzał zapadł głuchy

 Murka się zwaliła z krzesła w dół

 Uderzając przy tym głową o podłogę

 Krew prysnęła nagle ponad stół.

 

 Ukochana Murko-policyjna suko

 Zdradę zapłaciłaś życiem swym

 Banda nie przebacza, kula jest zapłatą

 Zdradę można obmyć tylko krwią

 

 Tam w Odeskim lesiee jest mogiła mała

 Opuszczona pośród starych drzew

 Tam swą czarną Murkę banda pochowała

 A po Murce został tylko śpiew.

 

NIE MASZ CWANIAKA

https://www.youtube.com/watch?v=ZLtocKqUq_E

Alejami wycackany szedł se jakiś gość,

 Facjata niby owszem, może być

 Nagle potknął się o kamień rycząc "Och, psiakość!

 Jak oni mogą w tej Warszawie żyć!"

 I ciut nie zalała mnie zła krew,

 Więc go na perłowo w tenże śpiew:

 

 Nie bądź za cwany w Unrę odziany,

 To może mieć dla ciebie skutek opłakany

 Nie masz cwaniaka nad warszawiaka,

 Który by mógł go wziąć pod bajer lub pod pic

 

 Możesz mnie chamem zwać, możesz mi w mordę dać

 Lecz od stolicy wont, bo krew się będzie lać

 Wiec znakiem tego, nie bądź lebiegą

 Przyhamuj buzię i nie gadaj więcej nic

 

Jeden był specjalnie na Warszawę straszny pies

 Już mówił nawet : "Warschau ist kaputt!"

 Lecz pomylił się łachudra, rozczarował fest

 I próżny był majchrowy jego trud

 Mówić nawet nie potrafię, ach

 I dzisiaj mu śpiewamy tak:

 

 Chciałeś być cwany, w ząbek czesany,

 To teraz gnijesz, draniu, w błocie pochowany

 My, warszawiacy, jesteśmy tacy,

 Kto nam na odcisk - to już Hiszpan* - zimny trup

 

 I niechaj każdy wie: kto na nas szarpnie się,

 To mu to zaraz bokiem wyjdzie - może nie?

 Nie masz cwaniaka nad warszawiaka

 Chcesz z nami zacząć to se przedtem trumnę kup

 

O JEDNEJ WIŚNIEWSKIEJ

https://www.youtube.com/watch?v=m1SZFbZhRpk

Żyli w pałacu hrabia z hrabiną,

 On zwał się Rodryk, ona Francesca,

 A w drugim domku za ich meliną

 Mieszkała sobie jedna Wiśniewska.

 

 Niewinne serce miała hrabina

 I takąż duszę pieską, niebieską,

 A on był gałgan i straszna świnia,

 Bo pitigrilił się z tą Wiśniewską.

 

 Biedna hrabina łzami płakała,

 Z ciągłej żałoby wyschła na deskę

 I na kolanach męża błagała:

 Odczep się, draniu, od tej Wiśniewskiej.

 

 Próżno chodziła z hrabią na udry,

 Na próżno klęła swą dolę pieską,

 On ciągle ganiał do tej łachudry

 I szeptał czule: "O, ty Wiśniewsko!"

 

 Aż raz hrabina miecz zdjęła z ściany,

 Zmierzyła hrabię okiem królewskim.

 Siedź tu, powiada, ty - w herb drapany,

 Dzisiaj nie pójdziesz do tej Wiśniewskiej.

 

On zaś będący pod ankoholem,

 Czyli, jak mówią - zalany w pestkę,

 Wyrżnął hrabinę łbem w antresolę

 I dawaj, gazu! Do tej Wiśniewskiej,

 

Biedna hrabina padła na dywan,

 Cała zalała się krwią niebieską,

 A gdy poczuła, że dogorywa,

 Rzekła: poczekaj, o ty, Wiśniewsko.

 

 Potem się odbył pogrzeb wspaniały,

 Hrabia nad grobem uronił łezkę,

 Strasznie się martwił przez dzionek cały,

 A na noc poszedł ... do tej Wiśniewskiej.

 

 Wtedy hrabina z mogiły wstała,

 Wyrwała z trumny sękatą deskę,

 Poszła za hrabią, na śmierć go sprała

 I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.

 

 Chociaż lebiegi grzeszyli tyle

 I na nich w końcu też przyszła kreska.

 Dziś sobie leżą w jednej mogile:

 Hrabia, hrabina i... ta Wiśniewska.

 

PIEKUTOSZCZAK FELUŚ I JA

https://www.youtube.com/watch?v=CnwUMrxl3d0

W zrujnowanym lokalu na Woli, na harmonii poleczkę ktoś rżnie.

 Już litrówka znów stoi na stole, a pod stołem już puste są dwie.

 Trzech kolegów popija powoli, a harmonia bez przerwy im gra.

 To spotkanie dziś będą oblewać do dnia, Piekutoszczak, Feluś i ja.

 

 Jak pić, to pić do dnia, a harmonia bez przerwy niech gra. x2

 

 Bo sześć latek minęło bez mała, gdyśmy pili w tej knajpie we trzech.

 I tak samo harmonia nam grała, tylko inny był humor i śmiech.

 Strumieniami tam wódzia się lała, z białą główką, wszak każdy ją zna.

 Dziś z ferajny ostała się garstka, ot ta: Piekutoszczak, Feluś i ja.

 

 Jak pić, to pić do dnia, a harmonia bez przerwy niech gra. x2

 

 

Każdy z nas w innym końcu był świata, każdy z nas cudem żyje do dziś.

 Feluś lagry niemieckie oblatał, Piekutoszczak na wschód musiał iść.

 No i ja na Pawiaku dwa lata, a i w lesie przynajmniej ze dwa.

 Każdy z nas dość już przeszedł, historię swą ma: Piekutoszczak, Feluś i ja.

 

Jak pić, to pić do dnia, a harmonia bez przerwy nam gra.

 Jak pić, to pić do dna, Piekutoszczak, Feluś i ja.

 

 Panna Mania nalewa nam wódzi, panna Mania szesnaście ma lat,

 A tu Feluś podpity marudzi, puścił oczko do Mani i zbladł.

 Każden z nas już swą chęć zadowolił, każden Manię dość z bliska już zna.

 A jak będzie maleństwo, trzech ojców niech ma: Piekutoszczak, Feluś i ja.

 

 Jak pić, to pić do dnia, a harmonia bez przerwy nam gra.

 Jak pić, to pić do dna, Piekutoszczak, Feluś i ja.

 

PRZEDZIAŁEK

https://www.youtube.com/watch?v=6gpFnTbA7eY

Co dzień z mego stanowiska Polna róg bazaru

 Widzę rano jak przeciska się do pracy naród

 Widzę ludzi jak się spieszą, cali zlani potem

 No i myślę, że najlepszą wybrałem robotę

 

 Od poniedziałku aż po poniedziałek

 Z uporem haruje ferajna

 A ja wstaję rano, poprawiam przedziałek

 Poprawiam przedziałek i fajrant

 A ja wstaję rano, poprawiam przedziałek

 Poprawiam przedziałek i cześć!

 

 Tak z tytułu mej pozycji jak i doświadczenia

 Miałem wiele propozycji nie do pogardzenia

 Mogłem nosić z dumną miną kazionne kufajki

 I na przykład w rzeźni świniom opowiadać bajki.

 

 Lecz każda praca czy duża czy mała

 Wydaje się zbyt jednostajna

 Gdy z drugiej strony wystarczy przedziałek

 Poprawić przedziałek i fajrant

 Gdy z drugiej strony wystarczy przedziałek

 Poprawić przedziałek i cześć!

 

Jeden naród jest pod słońcem co ma takie chody

 Że wydawać lubi forsę zanim ją zarobi

 Tata z mamą i wuj z wujem trzeba czy nie trzeba

 Tak jak umie kombinuje na kieliszek chleba1

 

 Od poniedziałku aż po poniedziałek

 Na boku dorabia ferajna

 A ja wstaję rano, poprawiam przedziałek

 Poprawiam przedziałek i fajrant

 A ja wstaję rano poprawiam przedziałek

 Poprawiam przedziałek i cześć!

 

 Co dzień z mego stanowiska Polna róg bazaru

 Widzę rano jak przeciska się do pracy naród

 Choć kpią ze mnie w żywe oczy i szydzą do woli

 Mnie to ani nie zaskoczy, ani nie zaboli

 

 Choćby przede mną stanęli trzej wieszcze

 I rady dawali wspaniałe

 A ja się nie zmienię dopóki mam jeszcze

 Dopóki mam jeszcze przedziałek

 A ja się nie zmienię dopóki przedziałek

 Dopóki przedziałek wciąż mam

 I cześć!

 

STATEK DO MŁOCIN

https://www.youtube.com/watch?v=G4Tu3zHxkDU

Słoneczny żar się z nieba leje,

 Warszawa cała już od rana pustoszeje,

 Do ciężkich pięt się asfalt lepi

 I nawet lodziarz nie ma siły cię zaczepić.

 

 Narzeka cieć: "och dolo mojaż",

 A ja z kolegą biorę wędkę i sakwojaż,

 I gnam przez miasta pył i kurz,

 Tam, gdzie przy moście czeka już ...

 

 Statek do Młocin, statek do Młocin,

 Dokoła Wisła w słońcu srebrzy się i złoci,

 A ty, za poręcz, bracie, łap

 I pchaj z innymi się przez trap.

 

 Pierw dwie panienki i szkrab z kokardą

 I grubas, kóry ciągle jaja je na twardo,

 I komuś w przejściu uwiązł teść,

 Lecz się przepchało go i cześć.

 

 A czasem od wielkiego święta,

 Się zdarza, że na brzegu dmie orkiestr dęta,

 Gdzie ten i ów ma kwaśną minę,

 Gdy naprzeciwko ja z kolesiem jem cytrynę.

 

 I para w ruch, syrena wyje,

 Oddycha człowiek pełną piersią, wie, że żyje.

 Orkiestra gra ostatni tusz,

 A potem w rejs wyrusza już ...

 

 Statek do Młocin, statek do Młocin,

 To jest atrakcja, jakich mało moi złoci.

 Już dwie panienki z buzią w ciup,

 Opalać poszły się na dziób.

 

A ja z kolesiem, dwa wilki rzeczne,

 Panienkom tym spojrzenia ślemy niebezpieczne,

 A jak za burtę wypadł teść,

 Się wyłowiło go i cześć.

 

Zapada zmierzch, a ja z kolegą

 Wiem, że panienki dwie pracują u Bliklego,

 I myślę już całując rączki,

 Że przy okazji trzeba będzie wpaść na pączki.

 

 A obok gość po kilku piwach

 Narzeka: "panie coś tym jachtem strasznie kiwa"

 Kapitan woła: "cumy rzuć",

 I już przestaje fale pruć

 

 Statek do Młocin, do Młocin statek,

 Wielka atrakcja dla dorosłych i dla dziatek

 Wysiada już z kokardą szkrab

 Znów trzeba teścia pchać przez trap.

 

 Panowie, panie, to nie są kpiny

 Na letnie dni po prostu nie ma jak Młociny

 To dla mnie życia urok, treść

 I tylko teścia trzeba nieść.

 

 Statek do Młocin, do Młocin statek,

 Wielka atrakcja dla dorosłych i dla dziatek

 To dla życia urok, życia treść

 Do Młocin statek, no i cześć.

 

 Panowie, panie, to nie są kpiny

 Na letnie dni po prostu nie ma jak Młociny

 To dla życia urok, życia treść

 Do Młocin statek, no i cześć.

 

SYN ULICY

https://www.youtube.com/watch?v=Rrik2NJ3hvM

Syn ulicy, przeklęty apasz, zbój,

 Który od najmłodszych lat

 Postrach siał, rabował, kradł,

 Aż w urocze sidła pięknej ulicznicy wpadł.

 O nią stoczył ze zbirami krwawy bój,

 Do spelunki swej sprowadził ją

 I, ociekając krwią, cicho szeptał on:

 

 "Dla ciebie pragnę żyć, dla ciebie też kraść,

 Dla ciebie walczyć z całym światem,

 Dla ciebie, gdy czas przyjdzie, zgodzę się paść

 I schylić kark przed katem.

 Ty jesteś wiarą moją i bóstwem mym,

 Bez ciebie świat jest szary.

 Sprzedałem duszę dla ciebie swą,

 Duszę hardą, duszę złą".

 

 

 

Sprytna dziewka o licach pełnych kras,

 Widząc, że zbój zna swój fach,

 Pokonała w sobie strach

 I udała miłość, choć jej serce - zimny głaz.

 Wysyłała co noc po łupy go,

 On choć się narażał, ale kradł.

 Klejnoty znosząc jej, cicho szeptał tak:

 

 "Dla ciebie pragnę żyć..."

 

 Gdy apaszka już bogactw miała dość

 Sprzykrzył jej się apasz-zbój,

 Sprowadziła cały rój

 Wywiadowców na melinę w ciemną noc.

 Tam go skuli w kajdany podczas snu.

 Ina stryczek poszedł zbój po zgon.

 Nie bacząc na jej śmiech, cicho szeptał on:

 

 "Dla ciebie chciałem żyć, dla ciebie też kraść..."

 

TAKSÓWKARZ WARSZAWSKI

https://www.youtube.com/watch?v=-TsnAfi0sQ0

Nie wiem, czemu wybrałem ten fach?

 Wielu twierdzi, że lepsze bywają...

 Ja ich skreślam i po całych dniach

 tkwię za kółkiem od grudnia do maja.

 Jestem grzeczny dla grzecznych, a gdy

 nieprzyjemnie ktoś zachowa się,

 małą wiązkę posyłam mu i

 już po chwili przyjaciel wie, że...

 

 Dla mnie nie ma cwaniaków,

 ja naturę mam taką,

 że nie bawię się w układne słówka.

 Jadę równo i ostro,

 raz ukosem, raz prosto,

 bo ja jestem warszawski taksówkarz.

 

 Parlando:

 "Tylko na Pragie, na Pragie, no na Wole nie mogie, kochana - zmiennik na mnie czeka, ojeje..."

 

 Że ja nerwów nie tracę - to cud.

 I tak w kółko, codziennie od rana!

 Ludzi przy tym poznaje się w bród:

 Starych, młodych, wesołych, przegranych...

 Zakochani się czulą: cmok, cmok...

 Ktoś się spieszy, bo pociąg tuż tuż..

 Poznam męża, co robi skok w bok,

 Ma się w końcu to oko, bo cóż:

 

 Dla mnie nie ma cwaniaków,

 ja naturę mam taką,

 która prawdę dostrzeże spod maski.

 Byle czym się nie zrażam, na zakrętach uważam,

 bo ja jestem taksówkarz warszawski.

 

 Parlando:

 "Jak chodzisz, łachu?! Świateł nie widzisz?! Barany, nie ludzie, jak pragnę zdrowia!"

 

 

Swoim gwarem mnie wita co dnia

 Praga, Wola, Powiśle, Ochota...

 Każdy kamień zjeździłem tam ja

 i ta stara, poczciwa gablota!

 Nie raz brać ją musiałem "na pych"

 i przeżyłem, przeżyłem już z nią

 wiele chwil: i wesołych, i złych,

 ale nigdy nie dałem się, bo:

 

 Nie ma dla mnie cwaniaków,

 ja naturę mam taką,

 co nie złamie się - spokojna główka!

 Jadę równo i ostro, raz ukosem, raz prosto,

 bo ja jestem warszawski taksówkarz!

 

 Parlando:

 "Te, w skuter szarpany, ty uważaj jak jeździsz! Łeb w kokitkę wsadził - kozaka udaje, no!"

 

Nie wiem, czemu wybrałem ten fach,

 lecz na inny bym się nie zamienił!

 Milicjantki się widzi, że ach!

 I Warszawa się wkoło zieleni...

 Życie dla mnie ma sens oraz treść:

 Kto smaruje, ten jedzie, no nie?!

 A więc kursu nie zmieniam i cześć!

 Mam swój fason i każdy wie, że:

 

 Dla mnie nie ma cwaniaków,

 ja naturę mam taką,

 że sam radę dam sobie - bez łaski!

 Byle czym się nie zrażam, na zakrętach uważam,

 bo ja jestem taksówkarz warszawski!

 

 Parlando:

 "Ty, trabant, kółko ci się kręci! Hehe!

 Nie no, Panie Władza, no... Mandat? No, za co mandat, no? Tam nie było żadnego znaku, no!

 Nie, nie, no dobra, dobra! No, już płacę, ojejejej... Tyle rabanu i..."

 

TANGO APASZOWSKIE

https://www.youtube.com/watch?v=tVE__tEt6p8

Apaszem Staszek był w krąg znały go ulice,

 W spelunkach ciemnych gdzie podłe życie wre.

 Kochanką jego była zwykła ulicznica,

 Co gdzieś na rogu sprzedawała ciało swe.

 Pomimo to Stach kochał swoją Hankę,

 Choć nie raz bił, skatował aż do krwi.

 Lecz kiedy znów przepraszał swą bogdankę,

 To czułe słowa do uszu szeptał jej:

 

 Hanko! O Tobie marzę wśród bezsennych nocy.

 Hanko! Ja bez Ciebie nie potrafię żyć

 I wciąż bym się wpatrywał w Twoje oczy.

 I przy Twym boku ja tylko chciałbym żyć.

 

 Hanko! Twe ciało słodko pręży się, wygina.

 Hanko! Daj usta niech przeminie ból i żal,

 Że w oczach łzy - to wiem, że moja wina,

 Że życie płynie wśród tak burzliwych fal.

 

Gdy się dowiedział, że Hanka go zdradziła,

 To roześmiał się trzykrotnie: - Ha, ha, ha!

 I poszedł tam, gdzie granda wódę piła.

 I on też pił, bo serce z bólu schło.

 Po roku znów Stach spotkał swoją Hankę,

 A w ręku błysnął zemsty nóż

 I w samo serce pchnął swoją kochankę,

 A nad jej ciałem szeptał: - Cóż jam zrobił, cóż

 

 Hanko! Twe ciało w bólu pręży się, wygina.

 Hanko! Ach, ja bez Ciebie nie potrafię żyć,

 Że w sercu nóż - ja wiem, że moja wina.

 Wszak życie płynie wśród cierpień i burz.

 

 Hanko! O Tobie marzę wśród bezsennych nocy.

 Hanko! Ja bez Ciebie nie potrafię żyć

 I wciąż bym się wpatrywał w Twoje oczy,

 I przy Twym boku ja tylko chciałbym żyć.

 

U CIOCI NA IMIENINACH

https://www.youtube.com/watch?v=ewmpv0oGkds

U sąsiadów na czwartaku rojno, gwarno,

 Jak na sylwestra ruch.

 Radio i patefon gra na zmianę

 Tango nasze, tango ukochane.

 

 No i wszystkie kuchty do ich drzwi się garną,

 Wytężają słuch

 Śpiewa gość, gdy sobie podje,

 Melodię za dwóch

 

 U cioci na imieninach

 Są goście i jest rodzina,

 Więc program się rozpoczyna

 Do śmiechu i do łez. 

 

Wuj Michał jest za magika

 Szwagierka koziołki fika

 Brat szefa odstawia byka,

 A zięć torreadorem jest.

 

 Gość jeden na grzebieniu gra operę,

 Drugi niby z radia jest spikerem,

 Mańka-ma dziewczyna-gwiazdę robi z kina,

 Felek wróży z rąk i nóg.

 

 U cioci na imieninach

 Jest flaszka, dwie butle wina,

 Śledź, pączki i wieprzowina,

 Są goście i morowo jest.