Piąty świat

2017-05-12 07:07

 

Numerologia polityczna jest taka:

ŚWIAT NR 0 (ZERO) – to przestrzeń (społeczna, polityczna, gospodarcza, światopoglądowa, kulturowa, cywilizacyjna) będąca przestrzenią minioną, wygasłą

ŚWIAT NR 1 – to przestrzeń ustanowiona „pięciopakiem francuskim” (od Frondy po Komunę Paryską), potwierdzona konstytucjami kozacką, korsykańską, amerykańską, polską

ŚWIAT NR 2 – to przestrzeń powstała w wyniku Rewolucji 1917 w Rosji, wyrażająca się „obozem krajów demokracji ludowej” i łańcuchem Międzynarodówek Komunistycznych

ŚWIAT NR 3 – to przestrzeń zajmowana przez kraje-państwa nie wdrożone w świat nr 1 lub w Świat nr 2, z tego powodu nazywane krajami niezaangażowanymi

ŚWIAT NR 4 – to przestrzeń „po upadku Muru”, w której kanon konserwatyzm-prawica-lewica wypierany jest przez kanon Alterglobalizm-Terroryzm-Wolontaryzm

Pojawiają się jednak bystre i zwinne „jaskółki” Świata nr 5. To jest przestrzeń, gdzie warunki dyktują polityczni abnegaci wszelkiej proweniencji, którzy z trudnością przestawiają się z wirtualnej rzeczywistości  gadgetów na „real” i odwrotnie. Ludzie nie rozumiejący pieniądza jako narzędzia przeliczania swojej fatygi „dla ogółu” na „potencjał konsumpcyjny”. Jaśniej: to przestrzeń, gdzie polityka wróciła do poziomu infantylnego, do gry o sprawy dostępne w zasięgu ręki, najwyżej 20 minut jazdy środkami publicznymi. To świat, w którym znakomitej większości nie zależy ani na niczym wielkim, ani nawet na własnej potędze.

W piątym świecie nie ma jednej sceny i wpatrzonego w nią tłumu: jest mnóstwo podestów, na których produkują się rozmaite talenty i beztalencia. A życie tygli się gdzieś pomiędzy i zarazem obok podestów: krążą tam ludzie z kapturami, spodniami z krokiem na wysokości kolan, wyposażeni w plecaczki, a w nich gadgety. Zawsze jeden z gadgetów jest w użyciu i to on pochłania 99% uwagi, pozostały procencik używany jest w trybie „orientuj się”: punkty z dostępem do rzeczy ważnych (gadgeto-podobnych), przeszkody terenowe (np. światła na skrzyżowaniach), osobnicy potencjalnie groźni,  osobnicy „zleżałego świata ojców i ciotek”.

Na całej Ziemi, jak ona długa i szeroka, Świat nr 5 pleni się na każdym kontynencie poza Antarktydą, wnika w rozmaite zakamarki miast i wiosek, cznia światy mające niższe, przechodzone numery, starzejące się, wapniejące, parciejące, zmurszałe. Utrzymuje kontakt z tymi przechodzonymi światami chyba tylko przy „posiłku”, przy czym – co oczywiste – nie mówimy o dwu-daniowych spotkaniach rodzinki przy stole.

I wiecie co?

Któregoś dnia, zapewne jeszcze za mojego życia, zjedzą ostatni posiłek wiążący ich z obumierającymi światami i wetkną sobie zatyczki, zrywając ostatnią więź ze starożytnością. Będą patrzeć na ludzkie kukiełki z tych wcześniejszych światów (oczywiście, patrzył będzie ten jeden procencik ich uwagi), na ich bezgłośne starania o obecność – i nawet nie będą się dziwić. Czy ktoś może dziwić się, za szybką pluskają się rybki?

*             *             *

Czeka nas więc – wcale nie tak odległa – przyszłość przedzielona szybą: po jednej stronie żywioł Świata nr 4 (hegemonia USA skutecznie rozmiękczana przez przywództwo Chin), z reminiscencjami blednących światów 1-2-3, a po drugiej stronie żywioł Świata nr 5, którego podstawową cechą jest abnegacja polityczna.

Wytłumaczmy sobie

Historia Człowieka-Ludzkości – ta dająca się „udowodnić” – to dzieje kultur i ich łańcuchów (czyli cywilizacji), które tym dalsze od barbarzyństwa, tym bardziej „ucywilizowane”, im bardziej ogarnięte przez Państwo. Zaś Państwo – to coraz doskonalsze, a właściwie coraz bardziej wyrafinowane urzędy, służby, organy, legislatura, te zaś trzymają w swoim zarządzie dobra wspólne (regalia), specjalne uprawnienia (prerogatywy) oraz specjalny status Decydentury i Nomenklatury (immunitety). Zarząd ten narzuca na pulsującą, tyglącą się, żywą Różnorodność – jakiś ład-porządek, wykoncypowany, wydumany, dopracowywany wciąż od nowa – ale coraz bardziej wyobcowany wobec Różnorodności. I nawet tam, gdzie woła się o Wolności, Rynku, Demokracji – Państwo nie ustąpi ze swojej inności-nadzwyczajności-wyjątkowości-elitarności.

Tak to się plotło aż do Świata nr 4

A Świat nr 5 zostawia to wszystko samemu sobie: ani nie walczy z tym, ani nie śmieje się, ani nie zauważa. Cokolwiek związane z Państwem – dla żywiołu Świata nr 5 jest po prostu „obiektem w krajobrazie”. Żywioł „piątego świata” tu „zerwie szyszkę”, tam „zrobi kupę” – jak to „w terenie”. Na tym polega polityczna abnegacja.

Bo Świat nr 5 – to świat mrówek, które wypięły się na mrowiska: same jakoś sobie poradzimy, nieprawdaż?

Czy nic nie trzyma Świata nr 5 w ciągłości historycznej?

Jest coś. Otóż nadal mamy do czynienia z „inteligentnymi obiektami żywymi”, które poddane są reżimom Metabolizmu, Prokreacji i Biopolityki. Metabolizm – to karma-paliwo pozwalające trwać w postaci żywej, Prokreacja to najchytrzejszy meta-mechanizm przekuwania życia w różnorodne postacie-iteracje, Biopolityka – to „szkoła” manifestowania i odtwarzania osobniczej i nano-grupowej podmiotowości pośród innych, konkurencyjnych podmiotowości.

Te trzy reżimy, od których nijak się Człowiekowi-Ludzkości uwolnić – są wyzwaniem dla Świata nr 4. Dziś zmierza on w ślepy zaułek „dezintegracji, dekompozycji fenomenu Człowieka”. Rozpadu Ludzkości na dwa fenomeny: Fenomen Szlachetny, otulony kokonem konsumpcji, prawa, edukacji, kultury, bezpieczeństwa, państwa, oraz Fenomen Podły, żyjący poza kokonami, ale nie pośród „ekologii”, tylko w rzeczywistości zdegenerowanej dla wytworzenia kokonów. Jednym słowem: Ludzkość żyje w dwubiegunowości „normalsów” (fenomen szlachetny) i „wykluczonych” (fenomen podły).

Zarówno „normalsi” (słabiej), jak i „wykluczeni” (zdecydowanie bardziej stanowczo) przenoszą swoje „wybory” ku Światu nr 5, na co dowodem jest „rozpad na dwoje” modelu konsumpcji. Hierarchia potrzeb, np. według Maslowa nagle staje się niczym wielbłąd dwugarbny: jakże często potrzeby mieszkaniowe, żywieniowe, ubraniowe stają się niczym wobec potrzeby dysponowania gadgetem telekomunikacyjnym!?!

W Świecie nr 5 wiadomo, to oczywiste, że mleko bierze się ze sklepu (a nie od krowy), że pieniądze biorą się z bankomatu (a nie z zarobkowania), że gadgety biorą się z Allegro (a nie z fabryki). Wygaszanie Świata nr 4 – to zarzucanie zainteresowania krowami, zarobkowaniem i fabrykami.

Jak na razie Świat nr 4 zdaje się na tym korzystać: wpatrzona w gadgety „młodzież” na całym bożym globie potulnie idzie w błocko „śmieciówek”, skoro taki jest warunek dalszej abnegacji politycznej. Ale w pewnym momencie (historycznym), już całkiem niedługo, owa „młodzież” wykluje z siebie reprezentację „idoli”, którzy porwą w strzępy wszelkie sztuczne blokady postępu (te ustawiane są przez żądny zysków Świat nr 4), bo przecież zamiast tracić czas na zarobkowaniu, „młodzież” ma poważniejsze sprawy związane z gadgetami.

Automatyzacja wytwarzania (blokowana coraz jawniej przez finansjerę i resorty siłowe) stanie się faktem, tak obumrze Świat nr 4, a świat „mrówek wyzwolonych od mrowiska” będzie sobie używał, tworząc „gospodarkę usług” zarządzaną w sposób tak zdekoncentrowany (to coś więcej niż zdecentralizowany), że niemal taplający się w anarchii. Oto „zrzeszenie zrzeszeń wolnych konsumentów”. Używaczy.

Kto nie zauważa tego procesu – przeistaczania się Wytwarzaczy w Używaczy – ten idzie w „oxfordy” i potem w Politykę. Wtapia się w Państwo, którego rolą jest już tylko zdechnąć. W wieku 30 lat jest już staruszkiem, bo żyje w świecie przemijającym.

Spółdzielczość, ten starodawny wynalazek Człowieka, który – podobnie jak postęp technologiczny – blokowany jest przez finansjerę i politykę oraz resorty siłowe – znajdzie sobie nowy wyraz. Pasujący Używaczom zajętym gadgetami. Równoległy do tego obecnego, tłamszonego przez Komercjalizm. I tylko co bardziej niecierpliwi lewacy myślą, że wszystko o spółdzielczości już powiedziano. Nie rozumieją, że Bartłomiej Misiewicz to jaskółka przyszłości. Trochę kulawa, głupawa i obfajdana – ale jaskółka jednak. Używacz niemal modelowy.

Zatem ćwiczmy odruchy spółdzielcze. Odruchy, powtarzam. To one pozwolą przetrwać Używaczom, kiedy już Wytwarzacze staną afiliowani w muzeach, a Państwo będzie tak samo ważne dla Ludzkości, jak Piramidy. Jako „artefakt”.