PAW zamiast DWEM

2011-10-25 07:21

 

Na własnej skórze odczułem, jak działa DWEM. Trzydziestoletni dyskutant (mowa była o zasadniczych kwestiach społecznych) nie mógł sobie poradzić z moimi pytaniami dotyczącymi jego koncepcji  dziejów najnowszych. Wychodziło, że nie miał racji głosząc jakąś historiozofię, pytania zbiły go z pantałyku i „przegrywał” rozmowę, odbywającą się przy sporym gronie słuchaczy.

 

Użył argumentu ostatecznego: za 20 lat pana (czyli mnie – JH) nie będzie na świecie, a ja będę nadal swoje głosił, w ten sposób moje racje będą na wierzchu.

 

No, tak…!

 

Dead White European Man (DWEM – Nieżyjący Biały Europejczyk) – to wyzywający termin ukuty w Ameryce w drugiej połowie XX wieku, wyrażający frustrację z tego powodu, iż wszystko co dotyczy ukonstytuowania Cywilizacji Zachodniej, włącznie z tzw. „wysoka kulturą”, jest „zaklepane”, zmonopolizowane przez dorobek Starego Kontynentu w dawnych wiekach, a wszystkich autorów późniejszych (przede wszystkim Amerykanów, przede wszystkim żyjących) świat traktuje jako „wtórnych”, odmawiając im „klasyczności”.

 

Z czasem DWEM zaczęto stosować w pejoratywnym wydźwięku również do „wyznawców” marksizmu-leninizmu, którzy – cokolwiek nowego umyślili  w ruchu lewicowym – zawsze powoływali się na Wielkiego Socjalistę Marksa i Wielkiego Rewolucjonistę Lenina.

 

Nieżyjący Biały Człowiek stał się symbolem „cienia”, jaki dawni klasycy europejscy we wszelkich dziedzinach rzucają na współczesność, zagłuszając swobodę dyskusji swoimi dawnymi racjami i wzorcami, wciąż od nowa przywoływanymi.

 

Pojęcie DWEM nieuchronnie przychodzi mi na myśl, kiedy widzę imperialne starania trzech cywilizacyjnych bankrutów: Europa, Rosja, Ameryka.

 

  1. Ameryce kończy się światowy worek bez dna, z którego drenowała siły żywotne od swego zarania, pokrywając z dorobku cudzych krajów i cywilizacji deficyt swojej nonszalancji i rozpasania: świat nie udźwignie tym razem tego, co nazywamy „nawisem zadłużenia” (bańką zadłużeniową), wciąż odnawiającym się mimo zabiegów polegających na przerzucaniu tego ciężaru do innych części świata, z wykorzystaniem dolara jako waluty globalnej;
  2. Europa pokracznie dąży do pogodzenia dwóch kategorii, z których jedna jest ekonomiczna, a druga polityczna: ekonomiczna „korzyść” skali byłaby niewątpliwa, gdyby Europą zarządzał jakiś jednolity rząd, narzucający sprawnie swoją wolę Europejczykom, ale na drodze stoi pra-europejski koncept demokratyczny, w wyniku którego Europa tonie w wielopiętrowej, niekończącej się debacie zabijającej wszelką sprawność, obciążonej biurokratyzmem;
  3. Rosja odbija się od szklanego sufitu wyczerpywania się „siły sprawczej” swoich ekozasobów: imperium rosyjskie, potem radzieckie, budowane było na niezmierzonej mocy uzależnienia świata od tego, czego rosyjska ziemia miała wbród (ropa naftowa, rzadkie kopaliny, wielkie rzeki dające wielki potencjał energetyczny, itd., itp.). manipulując światowym uzależnieniem od surowców Rosja podporządkowywała sobie kraje zasobne w dobra „nienaturalne”;

 

Aby wyjść ze swoich pułapek, Ameryka, Europa i Rosja musiałyby zupełnie „odstawić” swoje cywilizacyjne paradygmaty, ale jak to uczynić, kiedy są one głęboko ukorzenione psycho-mentalnie i nie sposób ich wyrugować z tzw. kultury codziennej? Dlatego Modernizacja w tych zbankrutowanych obszarach, mimo zadęcia propagandowego w postaci deklaracji nowych jakości, kończy się na Nowym Globalnym Totalitaryzmie (dla polskiego przykładu nazywam go Mega-Neo-Totalitaryzmem). Polega to na tym, że kilkuset-osobowe „grona pentagramowe”, łączące w sobie władzę polityczną (1), medialną (2), służb specjalnych (3), przestępczości zorganizowanej (4) i magnaterii korporacyjnej (5) używają maszynek wyborczych i decentralizacji-liberalizacji, aby pod pozorem „jeszcze większej demokracji” stłamsić wszelką obywatelskość (preparować wtórny analfabetyzm obywatelski), samorządność zastąpić omnipotencją Państwa, „oddolność” ostatecznie ustanowić podnóżkiem „odgórności”, suwerenem rzeczywistości publicznej (społecznej) ustanowić dość precyzyjnie zdefiniowane elity.

 

W ten sposób na Północy Globu ukształtował się świat PAW (Próżni  Aroganccy u Władzy), którzy w trzech nieco różniących się postaciach robią z Ameryką, Europą i Rosją co tylko sobie uchwalą i zadekretują, instynktownie wzajemnie się w tym popierając (co nie przeszkadza bezwzględnej rywalizacji o Azję Centralną czy Region Śródziemnomorski, choć i tu widać elementy zmowy i podziału ról).

 

Kto nie jest „w klubie” PAW, nie ma w tych trzech regionach świata niczego do powiedzenia, nie ma żadnych szans ugrania choćby najbardziej rozsądnej racji, więcej: PAUW typują od czasu do czasu „lisa”, na którego wypuszczają nagonkę, na własnym terenie albo na obcym. Przykładami takich „lisów” są Białoruś, Grecja, Lehmann & Brothers, Chodorkowski, Gusinski, Bieriezowski, Irak, Libia, Czeczenia, Palestyńczycy, Afganistan (właściwie Al-Quaeda), nieco wcześniej Jugosławia. Wszystko to wybaczają sobie wzajemnie w swoistej zmowie bankrutów, opierając się na jakiejś rzeczywistej przesłance, którą rozdmuchują ponad jej rzeczywiste znaczenie, nierzadko zresztą zmanipulowane, sprowokowane.

 

Nieliczna przecież grupa PAW – dopóki ma w rękach nici do najistotniejszych narzędzi władzy (infrastruktura krytyczna, inwigilacja, media informacyjne, finanse, najwyższej klasy uzbrojenie, specjalne jednostki wojskowo-interwencyjne, dominacja w Kosmosie, strategiczne surowce, legitymizacja konstytucyjno-wyborcza) – będzie szachowała świat, oskubując go z dóbr, wartości i możliwości, a jedynym ratunkiem jest powszechniejące obywatelstwo (w Polsce mamy tu spory deficyt) oraz rzeczywista MODERNIZACJA (koniecznie „oddolna”), która wytrąci z rak PAW wymienione wyżej w nawiasie prerogatywy, zastępując je innymi.

 

O to idzie w globalnej grze.

 

A to, że Polska w swojej laboratoryjnej skali „ma to samo” – jest przedmiotem moich licznych mikro-publikacji.