O racji

2010-02-20 22:09

 

Jan Herman                                                                                                                   

Warszawa, 19 marca 2004 r.

 

Zespół Programowy

II Kongresu SRS Ordynacka

 

Szanowni Koledzy!

 

Piszę te słowa, bo czuję, że pośród prac redakcyjnych zaczynamy gubić coś, co mieści się w słowie RACJA, powoli zanurzamy się w rutynowe sformułowania, jakie od 60 lat można znaleźć w dokumentach programowych każdej poważnej organizacji publicznej (stowarzyszeń, partii, itp.).

Z naszego wyboru, a trochę z pomocą Losu, Ordynacka znajduje się na stosunkowo krótkiej liście podmiotów, których głos w sprawach kraju jest oczekiwany i będzie szeroko komentowany (chyba że będzie nijaki). A sprawy kraju mają się źle: źle rządzona jest nawa publiczna, nierówny jest rozkład sił politycznych (grożąca zawałem przewaga pragmatyzmu oligarchiczno-biurokratycznego, brak poważnej i wiarygodnej lewicy), poszerza się ekonomiczna i polityczna dychotomia między „dołem” i górą”, nie widać mechanizmu samonapędzającego gospodarkę, nie widać przesłanek konstruktywnego ładu społecznego.

Na tym tle toczy się hałaśliwa gra polityczna, która – w kontekście powyższego – jest grą o nie-wiadomo-co, tak jest postrzegana przez ludzi, którzy odwracają się od wszelkich okrągłych programów i uciekają w ratowanie swojego upadającego statusu, przykrywają własnym ciałem resztki substancji społecznej/narodowej, wyjmowanej cegła-po-cegle i znikającej w paszczy Lewiatana. Europa – zdaje się – ma poważniejsze problemy niż pomoc Polsce w jej transformacyjnym kacu.

Ordynacka nie jest w tej sprawie zupełnie niewinna, około 200 konkretnych prominentnych osób to nasi członkowie. Niezależnie od tego, jak ich oceniamy z bliska, jako ich koledzy - to szarzy ludzie (a właściwie drobni liderzy mający wpływ na opinię publiczną w środowiskach lokalnych) dołączają Ordynacką do listy „podsądnych”, do rozliczenia przez Historię. A my boimy się zadać proste pytanie, czy nasi są współodpowiedzialni, a może wbrew dominującym wrażym siłom robili wszystko, żeby Polska była krajem szans i nadziei?

Zgodziliśmy się już, że pakiet dokumentów programowych II Kongresu obejmie obszerną TOŻSAMOŚĆ, ideową ALTERNATYWĘ, konkretną CO ROBIĆ oraz polityczną EUROPA, a do tego – w dwóch ścieżkach – inicjatywy Komisji Programowych oraz inicjatywy Oddziałów regionalnych. I tu zatchnęliśmy się, a ja wiem, dlaczego: boimy się wybrać pomiędzy opcją MAMY WPRAWĘ W RZĄDZENIU oraz opcją PRZYZNAJMY RACJĘ SPOŁECZNIKOM WDEPTYWANYM DOTĄD W ZIEMIĘ: wyboru tego nie da się uniknąć, jeśli nie chcemy się zakapućkać w rozmemłane bla-bla.

Zróbmy pół kroku do tyłu, nikt nas nie goni. Niemały zbiór materiałów źródłowych niech nie służy nam do agregowania w okrągłych słowach, tylko wybierzmy z niego żywe słowa ważne, esencjalne, pozostałe zaś wykorzystajmy w odrębnym opracowaniu książkowym, bo wszystkie zasługują na uwagę i promocję.

Czeka nas dyskusja wewnętrzna i – równolegle – medialna. Dwa miesiące to niemało, damy radę.

Pozdrawiam

                                                                                                          Jasiek Herman