Jak widać /Niepokonani zakongresowali/

2014-05-14 10:02

 

Obiecałem jeszcze wczoraj dać opis II Kongresu Niepokonanych. Zacytuję w całości tę obietnicę:

„Widomym znakiem, że oddolna inicjatywa została „zagospodarowana” odgórnie – jest poza elementami administracyjno-biurokratycznymi zjawisko egzaltowanych dzierlatek, które pęcznieją duchem i pałają rumieńcem, jakby od nich wszystko się zaczynało.

Ci zaś, od których cokolwiek w sprawie zależy – są już drewniani, urzędowi, miedzianotwarzowi.

Rozpoczyna się II Kongres NIEPOKONANYCH

Po południu opowiem więcej”.

 

*             *             *

Od kilku lat potężnieje w Polsce coś, co na Zachodzie nazywa się na przykład: 15 M Movement, 99-percenters, Occupy Wall Street, Los Indignados. W Polsce są to Zmieleni, Oburzeni, Niepokonani, liczne stowarzyszenia pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości, służbę zdrowia, urzędy skarbowe, administrację, pożyczkodajnie, banki, służby celne, windykatorów, wymiar sprawiedliwości. Kiedy używam słowa „potężnieje” – to mam na myśli, niestety, płaczliwy w tonie lament skopanych przez system-ustrój przedsiębiorców i społeczników oraz dość nieszczere pohukiwania związkowców: w odróżnieniu od tzw. Zachodu, szare masy, deptane na godności, na statusie społecznym, na prawie do pracy i mieszkania, na prawach obywatela i człowieka – nie mają zbyt wielkiej wprawy w wychodzeniu „na ulicę”. W mojej obecności i na moich oczach powstawał KPiORP – skupiający kilkadziesiąt mikro-ugrupowań pod życzliwym patronatem Sierpnia’80, a następnie „zagospodarowany” na użytek – chyba – PPP, co skończyło się rozsypką, mimo autentycznych sukcesów manifestacyjno-demonstracyjnych i kilku spektakularnych interwencji przywracających sprawiedliwość i namiastki prawa. Na moich oczach, bez mojej obecności, chuliganeria kibicowska przeistaczała się w patriotyczno-społeczny ruch antyrządowy – i została spacyfikowana w ramach walki z narkobiznesem oraz z terroryzmem.

Umacnia się, a właściwie odtwarza się i potyka na przemian,  flibustierstwo lewicowe (ruch lokatorski, walka z eksmisjami, parazwiązkowe interwencje w sprawie pracowników, rozmaite grupy wykluczonych pakują się do Sejmu lub biwakują w jego pobliżu (jak np. opiekunowie osób niepełnosprawnych, a aktualnie – zmieleni), przy okazji boleśnie kłuje się hierarchię kościelną w sprawach majątkowych i pedofilii oraz obecności w sferze edukacji, kultury, ceremoniału państwowego (ostatnio sekciarsko zadrwiono z niej legalizując łże-kościół makaroniarski), ruch narodowy po latach zapaści odradza się sprawnie, przytulając przy okazji odłamy szowinistyczne i ryzykowne „kodeksowo”.

Na tym tle najgłębiej sedna sięgają przedsiębiorcy, związkowcy, społecznicy oraz dysydenci, którzy podważają polityczną i prawno-ustrojową legitymizację czegoś, co nazywają Magdalenką.

O, po takim wstępie mogę zacząć refleksje na temat Kongresu.

 

*             *             *

Za najważniejszy moment tego Kongresu uważam ten, w którym aktywnie wpłynąłem na decyzję sali (tak, tak, podstawiam żabią nóżkę do podkucia). Otóż pod koniec pierwszej odsłony, pozorując (to moja ocena) „demokratyczny” wybór drogi postępowania ruchu w przyszłości, „puszczono” z rzutnika na niezbyt duży ekran w Kongresowej dwa pytania nie dające się odczytać, choćby ze względu na skojarzenie bieli i jasnego błękitu. Zapytano zebranych, podkreślając, że to ważna decyzja: czy mamy kontynuować dialog z władzą. Poproszono o podniesienie rąk. Ludzie już-już odruchowo podnosili ręce…

Uważam się za starego lisa, zatem głośno krzyknąłem: a jaki jest drugi wariant? Ludzie powstrzymali się, a konferansjer z ociąganiem odczytał drugie pytanie: czy powinniśmy stanowczo i ostro przeciwstawić się władzy (oba pytania daję z pamięci, dosłownie chyba mowa była o "zaostrzeniu form i metod wywierania wpływu na władzę"). Sala zareagowała na ten drugi wariant aplauzem.

Nie jestem aż takim narcyzem, żeby przecenić rolę mojej interwencji w to głosowanie. Tyle że o tym, iż zamierzano manipulować, świadczy nie tylko kilka okoliczności, które opiszę poniżej – ale też sarkastyczna uwaga komentująca ten wybór: państwo wybrali, państwo wiedzą co robią, zarząd jest innego zdania.

 

*             *             *

Mimo, że liczebnie większość członków ruchu Niepokonanych (ostatnio przebija się nowa „redakcja” nazwy: Pokrzywdzeni lecz Niepokonani, chyba że coś przegapiłem) stanowią pojedynczy ludzie bezradnie szukający forum wygadania się, poszemrania „między swemi” i – już bez wiary – znalezienia pomocy jakiejkolwiek – to zarówno program, jak też formuła Kongresu skierowana jest do osób przedsiębiorczych nie zgadzających się na niesprawiedliwą utratę lub choćby zagrożenie zamożności, życiowego dorobku.

Kongres zaczął konferansjer odważnie ogłaszając dwie wiadomości: to wy, ludzie na tej sali, jesteście GOSPODARZAMI Kongresu i w ogóle Ruchu, a po drugie, uważajmy na prowokatorów, którzy zechcą może zaraz pokierować zdarzenia w niedobrym kierunku. No, nieźle, jak u Hitchcocka.

Prezes Jerzy Książek – nieco w konwencji ZMP (błagam, nie komentujcie tego, bo broniąc tego porównania będę musiał krzywdzić dobrego człowieka) – wygłosił z kartki, teatralizując wypowiedź, 45-minutowe „zarzuty” systemowo-ustrojowe:

  1. Zaniedbania administracji państwowej w relacjach z obywatelami, świadomie tolerowana samowola urzędnicza, umacniająca się arogancja biurokracji, urzędnicze prawo do bezprawia;
  2. Zaniedbania w stosowaniu prawa w urzędach skarbowych, celnych oraz ZUS. Haki na przedsiębiorców, intrygi wychodzące poza nawias praworządności, jedynie słuszna racja urzędnicza. Prawny przywilej bezkarności sprawców;
  3. Zaniedbania prokuratur i całego wymiaru sprawiedliwości w ocenie sytuacji podatnika. Pod pozorem niezawisłości sędziowskiej dokonuje się w rzeczywistości sobiepaństwo korpusu sędziowskiego, wolne od tego co zwie się sumieniem;

Przyznał, że przez 2 lata nie sporządzono zaplanowanego-obiecanego raportu ludzkiej krzywdy, bo napłynęło zbyt wiele ludzkich opowieści, a trzeba je przecież zweryfikować, na to nie ma kadr i środków, pomagamy komu możemy…

Przez cały Kongres przewijała się odważna, acz kontrowersyjna myśl Prezesa: bezeceństwo wobec przedsiębiorców polega na tym, by bez powodu zająć prywatne mienie i oszczędności, po czym szukać nieprawymi metodami sposobu, by tego nie oddać, niechybnie w całej sprawie chodzi o łatanie dziur budżetowych.

Jakem ekonomista – mam trudności z powstrzymaniem czkawki, słysząc to przesłanie. I to cały mój komentarz.

Ale też zauważam zarówno język stawianych ustrojowi-systemowi zarzutów („o dalsze doskonalenie”…, „źli ludzie złe rozwiązania:…), jak też przemycona w słowie „podatnik” deklaracja ideowa”: państwo ma służyć przedsiębiorczości.

 

*             *             *

Teraz czas na zaproszonych gości.

Jerzy Stępień, tuz polskiej samorządności i zarazem prawnik, sędzia, były Prezes Trybunału Konstytucyjnego: sędzią powinien zostawać ktoś z doświadczeniem życiowym i z praktyką w innych zawodach prawniczych, np. 40-latek. Największą wadą wymiaru sprawiedliwości jest to, że obszar „dochodzeniowy” kręci sądownictwem (stąd areszty wydobywcze, prokuratorskie wmuszanie aktów oskarżenia, gry służb specjalnych i policyjnych).

Leszek Balcerowicz, autor wdrożonego konceptu „walki wszystkich ze wszystkimi o wszystko”, próbujący wejść w buty Mieczysława Wilczka (właśnie go pochowano) udając, że to on urynkowił działalność gospodarczą: demokracja wcale nie jest gwarancją praworządności (łojezu – JH), obywatele, jeśli nie naciskają na rozmaite urzędy, organy, służby – stają się ich zakładnikami. Wyraźna deklaracja, że FOR chce nawiązać współpracę z Niepokonanymi.

Piotr Kładoczny, Helsińska Fundacja Praw Człowieka: nie mamy karabinów, naszą bronią jest pisać, pisać, pisać. Dążyć do reformowania, bo to jest bardziej efektywne. Rewolucja – oczywiście że nie, bo nie ma siły by prawo wprowadzać przemocą.

Redaktorzy polsatowskiego „Państwa w Państwie” (Gosia i Przemek): zaczęliśmy program w formule dziennikarstwa śledczego, ale zaowocował on niespodziewanie ruchem Niepokonanych i dwoma sukcesami legislacyjnymi.

Mariusz Kowalewski, naczelny RAPTULARZA (oficjalny organ prasowy Niepokonanych): wysłano 560 zaproszeń do parlamentarzystów oraz kilkadziesiąt do innych urzędów i organów: skorzystali tylko Olgierd Dziekoński z Kancelarii Prezydenta oraz Ryszard Czerniawski, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich. Moje pytanie (zadałem je sobie w duchu): czy nie obawiano się, że jeśli wszyscy przyjmą zaproszenie, to będą na sali stanowili połowę zebranych…?

Andrzej Sadowski, Instytut im. A. Smitha: system jest wrogi przedsiębiorcom i obywatelom, bo dano mu nad nimi władzę. Terroryści mają w sądach lepiej niż przedsiębiorcy: rozprawy są dzień-po-dniu aż do finału. Rząd, który wydaje podręcznik – pokazuje, że może w kraju wszystko.

Cezary Kaźmierczak, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców: 7 lat rządów Tuska to nic-nie-robienie. Ale nie poddawajmy się nastrojom antypaństwowym, innej Polski nie mamy…

Czytelniku!

No przecież nie muszę wszystkiego objaśniać…?

Generalnie Kongres do tego momentu okazał się „państwolubny”, zastrzegając sobie rolę „bezkompromisowego krytyka” systemu-ustroju. Przypomnę zdarzenie opisane powyżej: tę część próbowano zakończyć wrobieniem zebranych w formułę „Dialog, nie Konfrontacja”.

 

*             *             *

Drugą odsłonę prowadził Paweł Kukiz. Twarz ruchu oburzonych „powołanego” w Hali BHP Stoczni Gdańskiej w obecności Jana Guza (OPZZ) i Piotra Dudy (Solidarność), potem, „wypinkowany”, zebrał oburzonych w NOT w Warszawie, gdzie apodyktycznie „zabronił” tworzenia struktur na użytek organizacyjny i ewentualnie wyborczy. Stowarzyszenie mimo to powstało (przy huku medialnych stanowczych oświadczeń i burzy mejlowej), ale – sic! – nie zostało dopuszczone do głosu na Kongresie, choć wszyscy jego członkowie (chyba) są zarazem sygnatariuszami Niepokonanych sprzed dwóch lat.

Paweł ogłosił: trzeba zaorać Magdalenkę (ugodę na zapleczu Okrągłego Stołu), bo to ona jest zarazą wyniszczającą Polskę. Co 4 lata zmieniają się ustrojowo-systemowi oprawcy, ale w zasadzie nie ma Kaczora bez Donalda i odwrotnie, Disneyland polski ma się dobrze. Żyjemy w „komunie oświeconej”.

Wystąpili:

Adam Giziński: walczyliśmy o niepodległość, potem z komuną, a teraz musimy z własnym państwem. Istnieje PKS: sekretna instrukcja MinFin, Program Kontroli Skoordynowanej, czyli nękania przedsiębiorców.

Patryk Szałaszniewicz (zmieleni.pl, mogłem pomylić pisownię nazwiska): podał krótką historię konceptu jednoosobowych okręgów wyborczych. Zauważył: Stępień, Balcerowicz, Kładoczny – są jak Mariusz Max Kolonko, mówią „jak jest” – i na tym poprzestają. Brak rozumieniu związku między stosunkiem a poczęciem dziecka.

Agata Baraniewska-Kłos i Sławek Rybka: impresja na temat skutecznej – na razie połowicznie – inicjatywy wydłużenia nieprzedawnienia przestępstw pedofilskich, Sławek wzruszająco zarymował.

Rafał Górski: opowieść o takich projektach jak „obywatele decydują”, „inspro”, „tiry na tory”, „obywatele rozliczają” oraz o własnych perypetiach z ZUS na tle interpretacji umów o dzieło i zlecenia. Prawo jest jak płot: wąż się prześlizgnie, tygrys przeskoczy, a bydło niemo stoi.

Krzysztof Kowalczyk: obszerna argumentacja na rzecz JOW. Note: środowiska obywatelskie są przez system eliminowane, chyba że się „upodobnią”. Wspomnienie o Michale Falzmannie.

Bartosz Pilitowski: wzmianka o projekcie Court Watch Polska: armia 8 tysięcy ludzi gotowych obserwować zgłoszone rozprawy sądowe. Note: metody ewolucyjne są skuteczniejsze.

Michał Kulak: kiedyś Sekretarz interweniował w ewidentnych sprawach, dziś nie ma do kogo się udać. Urzędnicy pokrętnie starają się udowadniać, jak są potrzebni (70% w Sejmie to ludzie związani z urzędami). Note: kontrolerka skarbowa czy ZUS po kilkunastu dniach grzebania w dokumentach, komentuje z niesmakiem :tyle kurzu się nawdychałam i nic z tego nie mam.

Jacek Kozłowski: małe i średnie przedsiębiorstwa są kozłami ofiarnymi, bo choć są liczne, to „dają się kopać ze wszystkich stron”. Note: jak za Stalina – dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.

Przedstawiciel Warsztatów Analiz Socjologicznych: nie ma demokracji bez opinii publicznej, nie ma państwa bez żywego prawa, za którym stoją obywatele i wartości.

Jan Lisowski: w Polsce znakomicie się zna formuła „domniemania winy”: skarbówki, ZUS czy inne organy stawiają człowieka przed koniecznością udowadniania niewinności, choć powinno być na odwrót.

Wojciech Kalinowski (w jego imieniu Paweł Kukiz): protestujący opiekunowie niepełnosprawnych błagają o jałmużnę, co to za państwo!

Zenon Nowak (Dzielny Tata): milion ojców nie ma – z winy sądów – prawa do wychowywania dzieci. Rodzina w Polsce jest „na cenzurowanym”.

Tę część Kongresu zakończyło karczemne wykonanie wicującej piosenki z przesłaniem „PO to samo zło”. Wcześniej – w innych częściach – dwukrotnie podjęto próby zabawienia, a może podniesienia na duchu publiczności, epatując ją amatorskimi wykonaniami.

Oraz pośpieszne „przegłosowanie” jakiejś deklaracji Kongresu

Mimo programowych zapowiedzi nie było głosu Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Hmmm, czekałem na pojawienie się Ikonowicza w tym zacnym gronie (he he).

 

*             *             *

Trzecia część, zatytułowana „obywatele mają głos” – rozpoczęła się pod presją „właśnie skończył się termin wynajęcia Kongresowej, za przedłużanie płacimy dodatkowe faktury…”

No, to ja wyszedłem. Jakem obywatel.

 

*             *             *

Nie będę udawał, że nie mam rezerwy do procesu, jakiemu poddano ruch Niepokonanych.

PS

Właśnie wyjąłem ze skrzynki dużą kopertę z Krakowa, od spółki SN, a w środku materiały z zaproszeniem na wczorajszy Kongres Niepokonanych...