Innowacyjni, nowocześni, postępowi

2010-10-15 05:46

 

Co jakiś czas – dość często – powraca w gremiach ekspercko-rządowych pytanie, jak spowodować mocne przyśpieszenie gospodarcze Polski, bo rozumie się tam ten ekonomiczny mechanizm, w wyniku którego kiedy jest dużo wody (wysoki poziom PKB), to można swobodnie żeglować, gdyż rafy (różne niedostatki i błędy gospodarcze) są głęboko.

 

Jeśli zastanawiają się nad tym, co mogłoby stanowić polską „specjalność dla świata”, to podpowiadam: katastrofy. Jest-ci u nas katastrof dostatek. Lotnicze, drogowe, powodziowe, budżetowe, rozliczeniowe, parlamentarno-rządowe, korupcyjno-aferalne, bankructwa, itd., itp. w żadnym innym kraju nie ma takiego natężenia nieszczęść, które zresztą sami sobie prokurujemy (patrz: tutaj, może też tutaj, a jeszcze tutaj).

 

W gospodarce od zawsze obowiązuje pewien model, który nie znalazł jeszcze powodów, by stać się podręcznikowym, a który sformułowałem np. w notce Rachunki uproszczone.  „Żywa, soczysta” gospodarka, reprezentowana przez mikro-biznes i świat pracy, powinna być mnożnikowana przez wspierającą działalność Administracji, Infrastruktury, Finansów i Polityki. Ale jeśli te cztery sektory, zamiast dynamizować Gospodarkę, są dla niej kamieniem u szyi – wtedy toniemy, to oczywiste.

 

Zadałem w tej sprawie pytanie Głowie Państwa (bo komu innemu?), nazywając to wszystko „Prezydencką masą upadłościową”. Patrz: tutaj. Oczywiście, nikt mi nie odpowie, zanim o tę odpowiedź nie upomni się pospolite ruszenie. Nie dramatyzuję, zapaść Ultragospodarki jest dla mnie oczywista, mimo zielonowyspowości, o czym wciąż piszę i piszę. Grochem o ścianę.

 

 

*             *             *

Nie szukajmy zatem takich „patentów”, jakie mają Finowie (Nokia), Szwajcarzy i Urugwajczycy (bankowość), kopaliny energetyczne (Rosja, Arabia), high-tech (Tajwan, Korea, Hong-Kong, Singapur), logistyka (Japonia). Wszyscy fachowcy w tych dziedzinach są u nas na pniu wykupywani przez USA, który specjalizuje się w drenażu świata z mózgów i gospodarczej pasjonarności.

 

Po prostu pozamiatajmy naszą Ultragospodarkę, aby na powrót mnożnikowała działalność przedsiębiorców, aby Państwo nie zajmowało się poszukiwaniem, gdzie by tu jeszcze skubnąć grosza od ludzi, tylko zarządzałoby rozwojem i równowagą (jeśli już musi się wtrącać).

 

Powiedzmy sobie do lustra, czyli prosto w oczy, że te najważniejsze okazje już przegraliśmy. Wpadnięci w transformacyjny, europo-akcesyjny czy zielonowyspowy samozachwyt nie zauważyliśmy nawet, że szanse fruwają nam nad głowami, ucięliśmy sobie w tym czasie drzemkę dla spostrzegawczości.

 

A teraz świat próchnieje od kryzysu, nikt sobie naszymi problemami głowy nie będzie zawracał, sami musimy posprzątać. Innowacyjność, nowoczesność, postępowość – będziemy musieli zaimportować, dając zarobić krajom bardziej przytomnym.

 

 

Kontakty

Publications

Innowacyjni, nowocześni, postępowi

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz