Forma podmiotowości: między dysydencją a biopolityką

2014-06-30 14:30

 

José Ortega y Gasset, pisarz-socjolog, w swojej najbardziej chyba znanej książce „Bunt mas” (La rebelión de las masas), napisał świetną rzecz o Państwie, poniżej obszerny cytat.

„Rzeczywistość, którą zwiemy państwem, nie jest spontaniczną wspólnotą ludzką spojoną więzami krwi. Państwo powstaje wtedy, kiedy do współżycia zobowiązują się grupy ludzi o wspólnym pochodzeniu. Owo zobowiązanie to nie jest nagi przymus, sugeruje ono istnienie pewnego programu, który skłania różne grupy do wypełniania wspólnych zadań. Państwo jest przede wszystkim planem działania i programem współpracy, mobilizuje ono ludzi do podejmowania wspólnych wysiłków. Państwo to nie więzy krwi, nie wspólnota językowa, nie jedność terytorialna, ani też nie bliskość zamieszkania. Nie jest ono niczym materialnym, gotowym i ograniczonym. Jest ono oczywistym dynamizmem – wolą wspólnego działania – i dlatego też idea państwowości nie jest ograniczona żadnymi czynnikami fizycznymi. (…) Jeśli przetniemy w jakimkolwiek momencie życie państwa – okaże się ono wspólnotą (…) jego jedność polega właśnie na przewyższaniu wszelkiej jedności gotowej, zastanej. (…) Jedynie ta dwoistość państwa – jedność, która już istnieje, i ta pełniejsza, która leży w programie przyszłości – pozwala nam zrozumieć istotę państwa narodowego. (…) Kiedy impuls parcia gdzieś dalej, do przodu przestaje działać, państwo automatycznie zaczyna chylić się ku upadkowi, a istniejąca dotychczas jedność, która wydawała się fizycznie scementowana – rasa, język, naturalne granice – nie służy już niczemu: państwo ulega rozkładowi, rozpuszcza się, atomizuje”.

Prawie sto lat temu literat dał światu nie-anarchistyczną, soczyście obywatelską wykładnię tego, w jaki sposób państwo – przez Hegla wszak uznane za ostateczny szczyt rozwoju kulturowo-cywilizacyjnego, za wzorcową i najwyższą z możliwych materializację Ducha (politycznego) – zostanie zastąpione czymś nowym jakościowo, przez „czysty dynamizm woli wspólnego działania, nieograniczonej żadnymi czynnikami materialnymi”.

Od dawna twierdzę (nie wywyższając się nad Ortegę y Gasseta), że państwo (na przykład polskie) jako fenomen wyczerpało już swoją zdolność zarządzania sprawami publicznymi. Jestem dysydentem systemu-ustroju narzuconego Polsce (Krajowi, Ludności). Sposób widzenia świata przez Ortegę y Gasseta wydaje się bardzo powabny. I taki jest, na mój gust.

Wiele lat potem Antonio Negri i Michael Hardt, w swoich książkach Imperium, Multitude, Rzesza (di Impero, di Moltitudine, Commonwelth) dali wykładnię biopolityki jako ludzkiej (człowieczej) zdolności i zarazem skłonności do budowania własnej podmiotowości publicznej. Sięgają po pojęcie „multitude” przepracowywane przez Machiavellego i Spinozę (Czytelniku, zapoznaj się koniecznie). Pisali o tym w kontekście postępującej, narastającej alienacji politycznej, wywołanej pierwotnie wewnątrz fenomenu Państwa, a dziś już obecnej w trzewiach życia publicznego, ogarniającej człowieka i jego konstelacje (rodziny, grupy, sąsiedztwa, wspólnoty, stowarzyszenia, organizacje, związki, społeczności, firmy) lepką mazią legislacyjną, przemocą zinternalizowaną. Obserwując tę alienację – i jej doświadczając jak każdy, kto żyje w rzeczywistości „globalnej wioski” – rozszerzyłem pojęcie alienacji (klasycznie pojmowanej jako „wyobcowanie” i „przeciwstawienie”) o dwie nowe właściwości: „przemożność” i „powodowanie”. To już nie jest tak, że na przykład „praca” – przeistoczywszy się w „zatrudnienie” – stała się niezależna od człowieka i niemal we wszelkich wymiarach jest jego uciemiężeniem, ale sprawy poszły daleko dalej: zatrudnieniodawcy stali się przemożnymi władcami człowieka i dyktują mu co ma robić, nawet ze swoim wynagrodzeniem i czasem wolnym!

Pedialny przekaz rozpostarty między pojęcia takie jak socjalizm, anarchizm, libertarianizm, alterglobalizm – proponuje takie hasła jak (w języku angielskim):

Anti-authoritarianism · Anti-capitalism · Anti-consumerism · Anti-Leninism · Anti-Stalinist left · Anti-statism · Classless society · Consensus democracy · Common ownership · Commons · Commune · Decentralization · Decentralized planning · Direct democracy · Dual power · Class struggle · Economic democracy · Egalitarian community · Free association · Free love · Free school · Free store · Mass strike · Guilds · Libertarian municipalism · Mutual aid · Phalanstère · Prefigurative politics · Proletarian internationalism · Refusal of work · Social center · Social enterprise · State capitalism · Stateless society · Squatting · Ultra-leftism · Use value · Wage slavery · Workers' control · Worker cooperative · Workers' council

oraz takie idee-filozofie jak:

Gift economy, Communalism, Communization, Economic democracy, Guild socialism, Inclusive Democracy, Left-wing market anarchism, Participatory economics, Socialization

czy nawet proponuje listę autorów:

Gerrard Winstanley · Thomas Müntzer · Charles Fourier · Josiah Warren · Pierre-Joseph Proudhon · Joseph Déjacque · Francesc Pi i Margall · Mikhail Bakunin · Louise Michel · Peter Kropotkin · William Morris · Oscar Wilde · Benjamin Tucker · Errico Malatesta · Leo Tolstoy · Francesc Ferrer i Guàrdia · Emma Goldman · G. D. H. Cole · Ricardo Flores Magón · Gustav Landauer · Rudolf Rocker · Otto Rühle · Antonie Pannekoek · Buenaventura Durruti · Nestor Makhno · Sylvia Pankhurst · Paul Mattick · Mahatma Gandhi · Wilhelm Reich · Dorothy Day · Herbert Marcuse · Cornelius Castoriadis · Paul Goodman · Colin Ward · Chris Pallis · Daniel Guérin · Murray Bookchin · Guy Debord · Raoul Vaneigem · Abbie Hoffman · Antonio Negri · Takis Fotopoulos · Noam Chomsky · Gilles Dauvé · Michael Albert · Subcomandante Marcos

Potwierdzam: człowiek zaangażowany w ideę „sprawiedliwości społecznej” powinien stopniowo, nie nerwowo zapoznać się z tymi hasłami, choćby po to, by pojąć zakres i zaznajomić się z podglebiem debaty toczącej się od lat w formule wymiany poglądów, ale też w formule konkretnych prób.

A jednak upieram się, że ostateczna formuła działania, jaka się ukonstytuuje i zdobędzie popularność, wywiedziona będzie z takich fenomenów jak Indignados, Occypy Wall Street, 99-ners, w Polsce Zmieleni, Niepokonani, Oburzeni – i zaowocuje multi-rozwiązaniami w gospodarce, kulturze, polityce, skrajnie zdekoncentrowanymi, pozbawionymi struktur powszechnie dziś pojmowanych i „szanowanych” jako dobre praktyki organizacyjne.

W tym sensie inicjatywy „weźmy się i zróbmy” powinny ostrożnie traktować swoją misję społeczną, by nie popaść w bolszewizm, mało mający związku z marksizmem, owocujący nieuchronnie „dyktaturą proletariatu” czy „Nowym Planem Ekonomicznym”. Ja na przykład promuję ideę Spółdzielni Komunarnej, łączącej w sobie doświadczenia kibuców, spółdzielni pracy, spółdzielni socjalnych, spółdzielni rolnych, spółdzielni zaopatrzenia ludności, ale też ogrodnictwa działkowego, mikrokredytów, wzajemnictwa, gromadnictwa, kas, solidaryzmu, ubezpieczeń wzajemnych, samopomocy. Promuję ją jako ideę i proponuję podstęp: zakładamy „na polskim prawie” spółdzielnię (np. socjalną), ale od początku do końca „używamy” jej jako organizację społeczności lokalnych, zbiorowości zakluczonych coraz liczniejszymi, coraz bardziej wymyślnymi wykluczeniami, kładąc większy nacisk na społeczną, samopomocową rolę statutową niż na jej rolę komercyjną. Legalnie, ale wbrew narzuconej praktykami ustrojowymi konwencji demutualizacji ekonomicznej.