Co autor ma na myśli, kiedy myśli…

2017-06-22 12:24

Tekst jest własnością 

 

Zmagam się z problemem jakimkolwiek – to siadam i piszę. Jedni sięgają po cygaretkę, inni zaglądają do kieliszka, ktoś bije żonę, inny szuka zaczepki w tramwaju, jeszcze inny pomyka w siną dal, zahoryzontalnie. A ja piszę. Nałóg jak każdy inny. Klawiatura jest dla mnie niczym wcześniej stalówka i inkaust: jest pocieszycielką taką samą, jak dla innych papierosik, kieliszeczek, siniaczki na plecach żony, zadrapania po tramwajowej scysji czy odkrycia za sinym horyzontem. Nie, nie wywyższam się: te „nie moje” nałogi też „oswajam”, tyle że bez tej chorobliwej pasji, bez tego szczególnego oddania… Z musu właściwie… Dla zabicia czasu… (nie przestrzegam zatem przykazania „nie zabijaj”).

LEWICA

Ileż sporów i wrzenia po tej stronie idei i polityki! Ileż dociekań o tym, ile lewicowości jest w lewicy jako takiej, w poszczególnych ugrupowaniach, w elektoracie i pośród najaktywniejszych-najambitniejszych!

Moja refleksja jest tyleż prosta, ile „magdopodobna”: lewica nie składa się – a przynajmniej nie „przede wszystkim” – z natchnionych i zarazem oczytanych, biegłych w słowie i piśmie animatorów debat i wydarzeń.

Składa się z prostych, codziennych ludzkich pragnień i słabostek, z naszych jakże ludzkich niedomagań pieniężnych, mieszkaniowych, rodzinno-towarzyskich, spożywczo-odzieżowych, czytelniczych, podróżniczych.

W tym sensie lewica – od zawsze, od pierwszych inicjatyw kooperatywistyczno-samopomocowo-samorządowych – trąci myszką konserwatywną, dzieląc się na lewicę rewolucyjno-rejtanowską i na lewicę opiekuńczo-pocieszycielską. Inaczej: na lewicę heroiczną i na lewicę poczciwą.

Pośrodku są wszelkie fajności kojarzone przede wszystkim z przedwojennym PPS-em: wspólnoty mieszkaniowe, kasy chorych, ubezpieczenia wzajemne, kooperatywy spożywcze, spółdzielnie pracy, bractwa współpracy dobrosąsiedzkiej, nawet „ogródki jordanowskie” i środowiskowe żłobki-przedszkola, choć nie wiem, czy to jeszcze „patent” PPS.

Powiedziałem: pośrodku JEST? Otóż NIE MA!

Jest na lewicy (niewątpliwie to lewica jest) – takie środowisko, które używa niekiedy sformułowania „złogi komunistyczne” (wymiennie: PRL-owskie). I to środowisko nadal uważa, że jest immunologicznie odporne na zmasowaną kampanię „antykomunistyczną”, która posuwa się do tego, że choć w Polsce wolno być komunistą (a tylko praktyk totalitarnych nie wolno propagować) – to liderzy KPP kilka miesięcy temu zostali ukarani grzywnami za to że są, a w jakimś mieście likwiduje się ulicę Przodowników Pracy (tak jakby przodownictwo pracy nie było na sztandarach korporacji i urzędów).

Bractwa i konfraternie kooperatywno-spółdzielcze – to jest „susza na lewicy”. W Polsce wielkie spółdzielnie (nie tylko mieszkaniowe) są w rzeczywistości korporacjami z pogranicza nomenklatury i „państwa w państwie”. A małe spółdzielnie są – w 90% - prywatnymi biznesami grupek przedsiębiorców, które akurat rozpoznały, że taka formuła prawna jest poręczna w biznesie.

Oto temat dla lewicy. Nie będzie „państw w państwie” i nie będzie „wykluczeń”, jeśli włączony zostanie ustrojowy (a zatem konstytucyjny) tryb spółdzielczo-samorządowy, osłabiający rolę Państwa w codziennych ludzkich staraniach i osłabiający giga-biznes w przestrzeni gospodarczej.

To nie mrzonka: to jest pilna potrzeba ustrojowa, tym pilniejsza, im mniej ludzi pojmuje, o co chodzi w samorządności i kooperatywizmie. Tym bardziej paląca, im więcej na lewicy swarów o to, czyj diabeł starszy, im więcej środowisk lewicowych, odżegnujących się od „złogów komunistycznych”.

Dziś – debata w Domu Wolnego Słowa na temat „dlaczego nie wyszło” (czy jakoś tak). Organizują ją ludzie jednoznacznie kojarzeni z PPS, z „drugim początkiem” po roku 1991. A dlaczego nie w siedzibie PPS? A dlaczego nie na forum „Porozumienia Lewicy (czy jakoś tak)…? A ilu wykluczonych, szarych, uciemiężonych weźmie udział w tej rozmowie dzisiejszej?