Bzik na bufecie

2017-10-07 16:50

 

Pani zwana w skrócie inicjałami HGW (niech się nie obraża, mnie nazywali długo Göringiem, to dopiero bolało!), ma zdegenerowaną pasję „piastowania”. Uważam, że ludzie czynni jako prawnicy nie powinni w ogóle być dopuszczani dalej niż do „zaplecza” polityki, administracji, biznesu: wtedy przestają być prawnikami, wychodzą z profesji mentalnie, nawet jeśli są dobrze wyedukowani.

Pani HGW nie zarządza(ła) ani dużym miastem, ani centralnym bankiem, ani nie współzarządza(ła) ugrupowaniem politycznym: ona po prostu „piastuje”, co jest dla niej źródłem uniesień z obszaru niemal erotyki  (z greckiego ἔρως, eros – nielubieżny pociąg miłosny) . Jej zapowiedź powrotu do przestrzeni prawa jest dla mnie powodem do niepokoju: jak osoba „piastująca” całe dziesięciolecia odnajdzie się w przestrzeni naukowej-procesowej?

Przy okazji enuncjacji Sądu Najwyższego pani HGW ogłosiła: sąd uznał mnie za „organ” a nie „stronę”. I o tym chciałbym przez chwilę. Bo to jest bzik.

Kiedy normalny, zdrowy, nie owładnięty autoerotyzmem człowiek rozmawia – dajmy na to – z szefem w miejscu pracy – to nie widzi siebie jako „komórki w strukturze firmy”, tylko jako osobę-podwładnego: szef nie wzywa do siebie „samodzielnego specjalistę”, tylko Kowalskiego. Jeśli dowieziony na posterunek Kowalski staje do przesłuchania (nie chcę powiedzieć: siada) – to nie rozmawia jako Obywatel-współ-tworzywo Państwa (choć to może być prawda) – tylko jako przyłapany  łamacz prawa. Kiedy rozmawiamy z „kanarem” o biletach – ogólnie lub o tym konkretnym, nieskasowanym – to głupio jest „kanarowi” opowiadać o tym, że autobusy i pociągi jeżdżą dzięki moim podatkom i biletom, tylko jest się po prostu „gapowiczem”.

Pani HGW zbzikowała i zwykłe, rutynowe wezwania OSOBY przed organ państwowy – traktuje tak, jakby Komisja wzywała Urząd. Więcej: HGW uważa siebie za ORGAN, choć piastowana przez nią funkcja to URZĄD, co czyni wielką różnicę.

Kiedy za sprawę wezmą się ludzie rozgarnięci – a z tym jest chyba kłopot – to rozjadą na szaszłyk całą „figurę prawną” pani HGW i odeślą ją (tę figurę) – do bufetu jako surowiec na gulasz.

No, ale trzeba się „rozgarnąć”, a z tym też jest kłopot i dlatego pani HGW jeszcze „piastuje”, zamiast „siedzieć”.