Boski wiatr

2010-02-20 21:40

 

BOSKI WIATR

 

Jest coś takiego jak wyczucie polityczne. Na przykład nosa politycznego miewają jedni, a pecha inni.

Współczesna nawa polityczna musi uwzględniać niemało poważnych okoliczności, z których każda dotyczy spraw zasadniczych i kluczowych, każda też może chwilowo – lub na dłużej – przeważyć losy naszego kraju:

-                          dokonuje się nowe światowe rozdanie polityczne, którego kryterium są rynki według wielkości oraz zasoby surowców podstawowych: w takiej konwencji do gry wchodzą Europa, Rosja, Chiny, Indie, Arabia, Ameryka, Brazylia, a ich ostateczny potencjał polityczny zależy zarówno od modelu konsumpcyjnego, jak też od zdolności zaspokojenia i od dyspozycji globalnymi markami;

-                          trwa globalny przetarg na projekt społeczny, w którym biorą udział technokraci-instytucjonaliści, liberałowie, biurokraci i siły ludowo-lewicowo-samorządowe: każda z opcji ma różny pakiet argumentów, ale nie są one wobec siebie komplementarne, co oznacza nieuchronne niszczące starcie tych opcji w globalnym konflikcie z wykorzystaniem nieznanych dotąd środków technicznych i socjotechnicznych;

-                          u swego zarania jest proces dychotomizacji gatunku ludzkiego, rozwarstwiania się go na fenomen szlachetny, reprezentujący jednostki otoczone kokonem bezpieczeństwa, opieki zdrowotnej, edukacji, higieny sanitarnej i psychicznej, optymalnej konsumpcji materialnej i duchowej – oraz fenomen podły (pospolity, upadły), wystawiony saute na swobodne działanie przypadku, degenerujący się: moment przechwycenia tego poglądu przez ekologów i antyglobalistów będzie kluczowy dla historii ludzkości;

-                          Europa Środkowa dojrzewa do świadomości „dla siebie”, a to oznacza wyrwanie się jej z kręgu rozpostarcia pomiędzy Rosję i Europę, przejście do swoistej transcendencji wobec trzech żywiołów: technicznego (Zachód), pionierskiego (Północ) i duchowego (Orient) – kto potrafi przetrwać najbliższe kilkudziesięciolecie pamiętając o tym kryterium, ten wygra nową epokę Europy Środkowej;

Ktokolwiek nowy chce wejść na polską scenę polityczną, musi uwzględnić cztery powyższe racje, w dodatku w ramach tych racji dokonać wyboru, bez możliwości przeczekania czy lawirowania. Najprawdopodobniej nie ma opcji pośredniej pomiędzy rynkiem a surowcami, tym bardziej pomiędzy konkretnymi mocarstwami wschodzącymi i obecnymi. Nie ma też rozwiązania społecznego pośredniego między czterema wskazanymi, nie ma też odwrotu od dychotomizacji gatunku ludzkiego, na koniec nie ma możliwości urządzenia Europy Środkowej wyłącznie w ramach domeny Europejskiej czy rosyjskiej.

Najgorszym, samobójczym wyborem jest próba kontynuowania gry w ramach istniejącego porządku. Oczywiście, kto sprytny, ten już rozeznał „warunki brzegowe” i doskonale sobie poradzi, tylko że jednym z owych warunków jest bezustanna niepewność co do tego, jakie będzie jutro, a to oznacza politykę topielca, który chwyta wszystko, co pływa po wodzie i jest w zasięgu słabnących ramion. Jeśli jeszcze ktoś nie wie, o czym mowa, to niech wylosuje 20% parlamentarzystów polskich i prześledzi ich życiorysy w ciągu ostatnich 20 lat. Właśnie: niektórzy z nich stali się już w tym czasie profesjonalnymi topielcami. Albo niech prześledzi biografie 200 najznamienitszych ludzi Ordynackiej. Tych, co to swym blaskiem okraszają ordynacką siermięgę, a przynajmniej tak sądzą.

Powstaje ostateczne i najważniejsze pytanie o tu-teraz ofertę polityka dla potencjalnych sympatyków, zwolenników, wyborców: co obiecać, aby brzmiało to wiarygodnie i kusząco, ale aby zarazem było właściwe moralnie, pozbawione koniunkturalizmu? Posłuchaj wiatru, wsłuchaj się w ludzkie sprawy – a zwyciężysz.