Antyinteligenckosc inteligencji

2010-02-20 22:33

 

ANTYINTELIGENCKOŚĆ INTELIGENCJI

/przyjaciół trzymajcie ode mnie z daleka, z wrogami sobie poradzę/

 

Zajęci bieżączką – nie czytają i podskórnie wiedzą, że to ich intelektualnie osłabia. Przywołują czytających DO POMOCY, ale mimo wszystko koniecznie chcą być wobec nich wyrocznią – i tu zaczyna się nieszczęście, narodowy dramat: inteligent wie, że jest głupi, bierze sobie doradcę, wysysa z niego siły życiowe nadzieją na to uczone kapłaństwo, a potem mu wciska własną głupotę i każe zaledwie ubrać w mądre słowa.

Jest wiele ras inteligencji, w tym sensie jest ona najbardziej wielorasową, skundloną warstwą społeczną.

-                          jest rasa uczonych, ludzi z podwyższoną gotowością do dedukcji, traktujących każdą chwilę jako dobrą do głębszej refleksji, a każdą rzecz i zdarzenie jako godne przemyślenia;

-                          jest rasa kapłanów, ludzi z podwyższoną gotowością do nauczania, poszukujących słuchaczy, którzy podporządkują się im w procesie przenoszenia wiedzy i mądrości;

-                          jest rasa twórców, ludzi z podwyższoną wrażliwością artystyczną, posługujących się narzędziami i obiektami pośrednimi dla przekazania światu swoich opinii i postulatów dotyczących owego świata;

-                          jest rasa animatorów, zasilających biurokracje i kierownicze funkcje w różnych podmiotach życia publicznego, wyposażonych w dar lub kwalifikacje w zakresie sterowania zespołami ludzkimi lub nawą publiczną;

-                          jest rasa polityków, bezustannie zabiegających o przejawy poparcia i sympatii wszystkich innych ludzi, gotowych zawierać wszelkie umowy i kompromisy, których wynikiem będzie poprawa ich pozycji w państwie;

-                          jest rasa publicystów, ludzi z podwyższoną gotowością do zabierania głosu w każdej sprawie, którą uznają za godną włączenia do publicznego obiegu informacyjnego poprzez udramatyzowanie, komentowanie i podobne zabiegi barwiące;

Nie ta różnorodność, ukazana powyżej, decyduje o skundleniu inteligencji jako warstwy społecznej, tylko postawy tejże wobec siebie wzajemnie, a te rozpostarte są na trzech filarach:

a)                            intryga - inteligent żywi się intrygą w ten sposób, że prowokuje „poliszynela” słowem lub sytuacją, a następnie wycofuje się na swój uprzednio obrany punkt obserwacyjny: jeśli intryga jest skuteczna, prędzej czy później inteligent okaże się arbitrem niezbędnym do rozwikłania intrygi, a to pozwoli mu stawiać warunki, czyli przeżyć do następnej intrygi, przy czym niekiedy ta kolejna bywa iteracją poprzedniej, bo arbitraż wykorzystano do piętrzenia poprzedniej intrygi;

b)                           dyspozycyjność – inteligent stawia się zawsze w roli sztabowca, usługodawcy, szarej eminencji, drugo- lub trzecio-rzędnej postaci życia publicznego, ale zawsze z możliwością wpływania na zachowania i poglądy oraz decyzje osób pierwszoplanowych: aby taką niepisaną rolę pełnić, inteligent dyspozycyjny gotów jest odłożyć do lamusa swój rozum i wiedzę, przestawić się na realizację sobiepańskich zamówień osób pierwszoplanowych i takichż ciał kolegialnych;

c)                            niezłomność – obie powyższe postawy inteligenci umieją godzić z daleko posuniętą pryncypialnością i nieustępliwością, prezentowaną i deklarowaną w kontaktach z przypadkowymi osobami i zbiorowościami, a szczególnie wobec środków masowego przekazu: taka autoprezentacja ma za zadanie uczynić inteligenta nieśmiertelnym w opinii publicznej i szlachetnym w opinii własnej;

Intrygant, będący zarazem dyspozycyjnym wykonawcą zleceń i niezłomnym bohaterem przekazu ludowego – to rzeczywiście postać wielce „hybrydowa”, dająca wiele do myślenia obserwatorowi. W powyższym trój-repertuarze postaw najważniejsze jest to, że przeciętny (statystyczny) inteligent występuje zawsze w trzech opisanych postaciach, a sylwetki jednopostaciowe są naprawdę wyjątkami. Dawanie wiary inteligentowi, że reprezentuje wyłącznie jedną z tych trzech postaw, jest wyrazem nieznajomości tej warstwy społecznej. Czymże (kimże) byłby wszak inteligent, który zajmuje się wyłącznie intrygami? Człowiekiem, którego nikt nie wpuściłby do domu. A inteligent dyspozycyjny? Kimś o opinii sługusa systemu. Zaś inteligent wyłącznie niezłomny pozbawiłby się wszelkich doczesnych prerogatyw.

Możnaby ułożyć tabelę z osiemnastu pozycji/rubryk, gdzie inteligenckie postacie rozpisane byłyby pomiędzy wspomniane wyżej rasy (np. pionowo) i postawy (np. poziomo). Np. niezłomny polityk (Kuroń) albo dyspozycyjny malarz (socrealista). Wtedy dopiero okazałoby się, jak niewiele konkretnych postaci możemy wpisać w te rubryki: każda osoba, która przyjdzie nam na myśl – okazuje się wielorasowa i wielopostawowa. Na tym polega skundlenie inteligencji.

Rzecz w tym, że takie skundlenie jest demaskowane przez samych inteligentów, występujących z upodobaniem przeciwko sobie. Inteligenci – jedni o drugich – wiedzą wystarczająco wiele, aby nawet nie mając konkretnych dowodów oskarżać się wzajemnie o najpodlejsze i najśmieszniejsze sprawy. Niemal zawsze trafiają w sedno, choć niekiedy miewają kłopoty związane właśnie z brakiem dowodów.

 

Niniejszy donos ma dokładnie ten sam wymiar.