Aaaaaaby Beacie…

2017-12-05 08:46

 

Polacy, właśnie się dowiadujemy, że najlepszą inwestycją będzie dla nas nauka wtranżalania hamburgerów.

Bez względu na wszystko najważniejsza jest Polska. Dbająca o rodzinę i wartości, bezpieczna. Wyrosła na fundamencie chrześcijańskim, tolerancyjna i otwarta. Nowoczesna i ambitna. To mój kraj. Przykład dla Europy i świata. Tacy jesteśmy Polacy. - to wpis na Tweeterze Pani Beaty, po północy...

Byłem „obecny” w Kijowie, kiedy – już pod wodzą Pana Poroszenko – odbyły się tam głosowania parlamentarne. Słuchałem „w oryginale”, jak Arsenij Jaceniuk głośno domagał się w mediach, że przecież jego drużyna wygrała wybory i premierostwo należy mu się jak kotu sperka.

A Poroszenko milczał jak grób. Milczał dzień, dwa, milczał tydzień… Ogłuchł…?

Otóż nie myślał, tylko wybierał między wariantem moskiewskim i waszyngtońskim. Pięć tygodni – to naprawdę „niedemokratycznie” dużo na to, by Prezydent przedstawił po wyborach kandydaturę na Premiera.

Oto co zdecydował (na wszelki wypadek zacytuje Pedię, aby się nie pomylić): kluczowe stanowiska „siłowe” powierzono dotychczasowym ministrom prezydenckim: ministrowi spraw zagranicznych Pawło Klimkinowi, ministrowi spraw wewnętrznych Arsenowi Awakowowi i ministrowi obrony Stepanowi Połtorakowi. Swoje stanowiska – dla równowagi – zachowali także minister sprawiedliwości Pawło Petrenko i minister edukacji Serhij Kwit (obaj z tzw. „pierwszego” rządu Jaceniuka).

I sedno: w rządzie znalazło się troje obcokrajowców, którzy wcześniej tego samego dnia otrzymali obywatelstwo Ukrainy: Amerykanka ukraińskiego pochodzenia Natalie Jaresko jako minister finansów, Gruzin Aleksandre Kwitaszwili jako minister zdrowia i Litwin Aivaras Abromavičius jako minister gospodarki. Dodatkowo do pomniejszych funkcji rządowych przybył duży desant, np. z Gruzji.

Całość tych zmian – to ustawienie Ukrainy wedle sztancy amerykańskiej. Trzej „importowani cudzoziemcy” – to fachowcy powiązani z finansjerą-budżetami kontrolowanymi przez USA.

Nie na żarty wystraszył się Putin. Wszyscy widzieliśmy spektakl, w czasie którego szary telewidz myślał, że chodzi o przejęcie Krymu, a w rzeczywistości chodziło o uratowanie Sewastopola przed przechwyceniem przez Amerykanów. Po jakimś czasie Amerykanie wcisnęli Poroszence Gruzina M. Saakaszwili (byłego Prezydenta Gruzji), który jako Gubernator Odessy miał znaleźć sposób na „obejście Sewastopola”, ale okazał się przeciwskuteczny i po prostu łakomy oraz głupi.

 

*             *             *

„Zagraniczna” część polskiej rozgrywki po 2015 roku polega na reorientacji z „pro-europejskości” na „pro-amerykańskość”. Chyba już żaden z Czytelników nie jest tak naiwny, by sądzić że Ameryka i Europa to „jeden Zachód”.

Symbolem tej reorientacji jest Pan Mateusz Morawiecki, niezbyt znaczący na razie, ale zaufany „aktywista” światowej finansjery[1].

Rekonstrukcja rządu polskiego, ta która się właśnie odbywa – oznacza, że od dziś otwarcie, bez ceregieli, bez udawanek – MY SOM JUŻ AMERYKANY  

 



[1] Ważniejszy z Polaków nazywa się Michał Rutkowski. Od 1992 roku skoncentrował się jednak nad transformacją społeczno-gospodarczą Europy Środkowo-Wschodniej a w szczególności jej konsekwencjami dla funkcjonowania rynku pracy i zabezpieczenia społecznego. Był ściśle związany z wczesnymi wysiłkami reformatorskimi w dziedzinie reform emerytalnych w krajach bałtyckich, Ukrainie i Bułgarii, a także z reformą systemu federalizmu fiskalnego w Rosji. W 1996 roku Rutkowski wziął urlop w Banku Światowym i powrócił do Warszawy aby objąć przywództwo grupy reformatorów (m.in. Marek Góra, Wojciech Misiąg, Aleksandra Wiktorow, Andrzej Bratkowski, Agnieszka Chłoń-Domińczak, Krzysztof Pater, Ryszard Petru) przygotowującej „buzkową” reformę systemu emerytalnego w Polsce. Obecnie Dyrektor Naczelny Globalnej Praktyki Zabezpieczenia Spolecznego i Pracy w Banku Światowym w Waszyngtonie. Przedtem (2015-2016) Dyrektor odpowiadający za Organizacje Międzynarodowe;