10 pierwszych receptur terroru dozwolonego

2014-06-08 20:12

 

Znacie to? Po pierwsze Władza zawsze ma rację. Po drugie, gdyby jednak tej racji nie miała - patrz "po pierwsze". Wszelka władza, nawet ta uzurpowana lub wzięta prawem kaduka.

Opresja – najbardziej okropna z praktyk stosowanych wobec obywateli w „demokratycznych państwach prawnych”, a przynajmniej w Polsce. Przytaczam krótki opis praktyk najpowszechniejszych: pod każdy z 10 sygnalizowanych niżej punktów można „podstawić” kilka-kilkanaście typowych przestępstw, świadomie i z wyrachowaniem uruchamianych przez funkcjonariuszy, urzędników, plenipotentów, organy, służby, urzędy. Bezprawnie i wrogo wobec obywateli.

Wstępnie i ogólnie pisałem o tym TUTAJ. Oraz TUTAJ.

 

Areszt wydobywczy

Instytucja tego aresztu jest prosta: stawia się człowiekowi zarzut przestępstwa obciążonego tak wielką karą, że areszt wydaje się jedynym rozsądnym tzw. „środkiem zapobiegawczym”. Sąd na to przystaje. To oznacza izolowanie człowieka. Teraz, kiedy on już jest bezradny – zabieramy się za jego bliskich. Powód oczywisty: są po prostu bliscy, więc jest realne zagrożenie, że będą „na zewnątrz” działać na jego korzyść. Są więc też aresztowani, albo zastraszani innymi sposobami. Co z tego, że na koniec wszystko okazuje się „oczywistą pomyłką”, do której „organ miał prawo”, a co najwyżej doszło do „zaniedbania urzędniczego”? Co z tego, że niewinnemu złamano życie?

Windykacja

Pole działania jest tu ogromne. Skarbówka może naliczyć sumę niespłacalną, oznaczającą bankructwo, po czym latami bronić swojej skarbowej racji, której w oczywisty sposób nie ma. Komornik może zająć majątek na poczet długu, tyle że nie dłużnikowi, ale komuś „podobnemu”. Po czym sprzedaje zajęty majątek za 10% jego wartości, co oznacza, że nie ma majątku, ale dług nic a nic się nie zmniejszył. Celnik albo pogranicznik może zatrzymać towar „do wyjaśnienia”, które trwa miesiącami, latami. Co z tego, że jest to bezprawie? W drugą stronę, na rzecz odtworzenia kondycji nękanego – nie działa to aż tak sprawnie.

Psychuszka

Podejrzenie o to, że komuś brakuje piątej klepki – może dotknąć każdego, kto zachowuje się „nienormalnie”, na przykład nie machnie ręką na drobne krzywdy doznawane od urzędu, organu, służby, monopolisty gospodarczego. Bo w normie jest zachować się w stylu „głową muru nie przebijesz”. Rzecz w tym, że zainstalowanie człowieka w psychiatryku na niewinne „sprawdzenie stanu” zdrowia – uruchamia mechanizm samonapędzający, co może oznaczać – i oznacza – pozbawienie człowieka wolności na tygodnie, miesiące, lata. Bezkarne, bo przecież zachodziły uzasadnione podejrzenia, że człowiek stracił umiar w ocenie rzeczywistości i reaguje nadaktywnie.

Bezrobocie

Podobno minęły czasy, kiedy człowiek mający na pieńku z władzą wchodził na „czarną listę” i nie mógł znaleźć zatrudnienia, co oznaczało dla niego biedę. Nieprawda. W urzędach, organach i służbach – trzeba być „za” nawet wtedy, kiedy one same albo ich kierownictwo czy poszczególni osobnicy dopuszczają się rażących zaniedbań, wykroczeń, czynią szkody, popełniają przestępstwa. Paradoksalnie – ci szkodnicy nie mają kłopotów z zatrudnieniem, a ci którzy ujawniają ich niecnotę, nie daj boże walczą z nią – automatycznie stają się trędowaci dla pracodawcy. Wyjątki nie zmieniają obrazu całości. Świadczy to o tym, że formalne kryteria zatrudnienia są jedynie ściemą.

Wykładnia

Urzędy, organy, służby – mają uprawnienie do kwalifikowania rozmaitych zdarzeń, faktów i sytuacji wedle paragrafów prawa. Mają tę skłonność, że kiedy dokonują wykładni mającej rozstrzygnąć w sprawach obywatelskich – są mało skłonni do interpretacji korzystnych dla nich, chyba że… Natomiast jeśli w grę wchodzi interes urzędu czy urzędnika-funkcjonariusza (ewentualnie „mocodawczej” kliki, koterii, kamaryli) – racje obywatela nie liczą się wcale, choćby były oczywiste. Jednym słowem, działa tzw. twierdza konstytucyjna, czyli wał usypany z przepisów, norm, standardów, dopuszczeń, certyfikatów, procedur, algorytmów – by zza nich bezpiecznie, bezkarnie razić obywateli.

Socjotechniki

Roger R. Hock opublikował publicystyczne dziełko „Forty Studies that Changed Psychology: Explorations into the History of Psychological” (po polsku: „40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii”). Cybernetyka społeczna – nauka i sztuka manipulowania ludnością – ma tę właściwość, że stoi w gotowości do dyspozycji najszerzej rozumianej Władzy, a obywatel czy podmiot prywatny nierzadko ma zakaz stosowania sztuczek z katalogu cybernetyki społecznej. Wspomniana książka (doczekała się już 7 wydań) – to wierzchołek góry lodowej zbudowanej z licznych publikacji, której lody używane są przez Władzę do „pacyfikowania” społeczeństwa, bez przypadkowości żadnej.

Kontrola

Jest to jedno z najbardziej ulubionych narzędzi terroryzowania człowieka. Każdy policjant może podejść na ulicy do człowieka i poddać go kontroli (np. wylegitymować) – i choćby miało to miejsce co 10 minut przez miesiąc – nie spotka się z reakcją wobec funkcjonariuszy, o ile „akcja” jest zaplanowana. Instytucji i organów oraz urzędów uprawnionych do wdrożenia kontroli obywatela, rodziny, firmy, organizacji - jest w Polsce kilkadziesiąt rodzajów. Ich istotą – poza rutyną „wg grafika” – jest „typowanie” potencjalnego sprawcy czynu zabronionego (upada, podeptana zostaje wtedy zasada domniemania niewinności) i postępowanie wedle zasady: jeśli fakty przeczą typowaniu – tym gorzej dla faktów.

Skazanie niewinnego

Liczba i liczebność członkowska stowarzyszeń, które skupiają ofiary urzędów, służb, organów, banków, ubezpieczalni, medycyny, monopolistów biznesowych – najlepiej dowodzi faktu, że jest coś na rzeczy. Symbolem jest niepełnosprawny psychicznie człowiek, skazany łącznie na 20 lat więzienia, choć nie powinien być sądzony, a praktyka wsadzania za kratki na 5 dni osób, które ukradły batonik za 99 groszy, dostały 100 złotych grzywny i nie zdołały jej spłacić – jest niemal powszechna. To są jednak przypadki wołające o pomstę do nieba (zresztą, niebo nie reaguje). Jest też kilka milionów „przypadków” celowego, zbójeckiego doprowadzenia do skazania osób niewinnych, ale „podpadniętych”.

Prawa rodzicielskie

Rodzina jest „oczkiem w głowie” polskich władz. No, bo demografia, wstępna socjalizacja, dobro młodzieży, przyszłość narodu, kalkulacje emerytalne, itd., itp. W tym kontekście łatwość, z jaką podważa się prawa rodzicielskie jednym, a pozostawia innym – jest zastanawiająca. Aby tak się stało, wystarczy donos o pedofilii, okrucieństwie, zaniedbaniach czy biedzie: polska praktyka prawna jest taka, że nawet jeśli człowiek odeprze wszystkie zarzuty (a trwa to latami, co oznacza izolację rodzica od dzieci) – plama „w papierach” pozostaje. Działa to też w drugą stronę: rodzice ewidentnie niezdolni do rodzicielstwa pozostają „na prawach”, choć krzywdzą, a nawet mordują dzieci.

Wywłaszczenia

To proste: kiedy budujesz coś lub mieszkasz na terenie gminnym albo państwowym – jesteś właścicielem, w każdym razie prawo chroni ciebie i twój majątek. Kiedy gmina czy państwo teren odda podmiotowi prywatnemu – cała ochrona prawna zostaje zdjęta. Stąd pojawiają się ewidentne procedery „czyszczenia kamienic” z lokatorów, budynki zbudowane nakładem prywatnym okazują się nagle własnością spółdzielni mieszkaniowych. Osobnym zagadnieniem z tej kategorii są „więcierze mętne”, czyli dobrowolne umowy zawierające pułapki z przepisów, zobowiązań, kar umownych, procedur i algorytmów – które są podstawą do nieproporcjonalnych roszczeń. Wszystko to –legalnie.

 

*             *             *

Lista konkretnych rodzajów najpopularniejszych przestępstw Państwa (lub pod opieką Państwa) wobec obywateli i przedsiębiorców – jest „w redagowaniu”. To jeden z „wiekopomnych” sukcesów III Rzeczpospolitej. Oczywiście, oficjalnie widziane jest to inaczej: przypadek, wyjątkowy zbieg okoliczności, jednostkowi źli ludzie. Od jakiej „masy” przestaniemy to widzieć jako aberrację, a zaczniemy zwalczać jako ewidentną patologię systemowo-ustrojową?